Ten Krashnik naprawdę istnieje, czy to są jakieś jaja wymyślone przez waszą ekonomiczną konkurencję w Unii, której nie podoba się rosnąca siła polskiej gospodarki? – pyta mnie znajomy z australijskiej Adelaidy, który o wiekopomnych odkryciach domorosłych fizyków molekularnych i lekarzy kosmicznych z Lubelszczyzny dowiedział się z… lokalnej prasy, 1345 km od Sydney. Kraśnik jest zatem sławny. Z jednej strony wyparł Wąchock, a z drugiej – Redutę Ordona. Ale sprawa jest poważniejsza od miliona memów, jakie wylały się na 34-tysięczne miasto powiatowe. Można nawet rzec, iż jest to sprawa poważna śmiertelnie.
- Mieszkańcy Kraśnika mają przechlapane – wykrztusiła turlając się ze śmiechu moja serdeczna przyjaciółka. Na ekranie jej samsunga wyświetlił się właśnie stumilionowy mem „komentujący” uchwałę radnych o wprowadzeniu w podlubelskim miasteczku strefy wolnej od 5G, a przy okazji także od wifi.
Gdyby ktoś nie wiedział (co jest niemożliwe, skoro nawet kangury się turlają), wcześniej kraśniccy radni uchwali u siebie strefę wolną od ideologii LGBT (co zaskutkowało zerwaniem współpracy przez zachodnie miasta partnerskie oraz odebraniem unijnych pieniędzy). W efekcie – jak konkludują prześmiewcy – Kraśnik jest teraz strefą wolną od L5GBT i zapewne nie jest to jego (czyli demokratycznie wybranych radnych PiS) ostatnie słowo.
Wyłączenie prądu - skoro suszarka i czajnik „promieniują” bardziej od nadajnika 5G, LTE i wifi - wydaje się jak najbardziej logiczne. Palenie na stosie pielęgniarek próbujących szczepić dzieci oraz geografów uczących teorii Kopernika i Darwina – także. Obwołanie Kraśnika strefą wolną od grawitacji to zapewne kwestia czasu. Wszakże grawitacja ciągnie ludzi w dół. A co jest na dole? Piekło! Hmmm, ale jak ono się tam mieści obok tych żółwi, co podpierają płaską ziemię?
Mamy memami, ale przejrzałam sobie katalog z tekstami o Polsce i polskiej gospodarce, publikowanymi we wpływowych zachodnich mediach przed naszym wejściem do Unii. My tam na co drugim zdjęciu nie mamy zębów, albo (i) śmigamy wozem drabiniastym ciągniętym przez flejowatego konia (vide: Miś). W kolejnych latach to się zmieniło i tuż przed objęciem władzy przez PiS Polska i jej gospodarka miały w świecie wizerunek uśmiechniętego człowieka sukcesu, który idzie po dobrobyt, jak po swoje i któremu zazdroszczą mieszkańcy 200 krajów globu. Naprawdę tak nas widzieli.
Na ów wizerunek harowało bardzo ciężko całe pokolenie polskich przedsiębiorców i ich pracowników, ale też polityków, dziennikarzy, dyplomatów, rolników, naukowców, działaczy społecznych. Ten bezcenny dorobek jest teraz trwoniony. W mediach – opiniotwórczych i społecznościowych – „zyskujemy” wizerunek bezzębnego ciemniaka wygrażającemu obcym ze swojej chaty. To niepokoi wielu Polaków.
„P… lić wizerunek Polski w islamskiej Szwecji i pedalskiej Francji. Ja mieszkam w Kraśniku i mam w d… wizerunek” – w taki sposób odpowiada im „kraśniczanin”. I coraz częściej nie chodzi tu o mieszkańca miasta dumnego z uchwał swoich radnych, tylko o po prostu „polskiego patriotę pragnącego, by cała Polska stała się Kraśnikiem” (to cytat z komentarza pod jednym z moich tekstów).
Sęk w tym, że o ile w dowolnym miejscu ziemskiego globu można uchwalić strefę wolną od siły grawitacji, o tyle nie da się znieść praw owej grawitacji. Ona po prostu działa – i to przeważnie tak, że jej stronnicy padają na pysk. To samo można powiedzieć o sile wizerunku. Ona się dość proporcjonalnie przekłada na dochody i dobrobyt firm, pracowników, rolników, dziennikarzy, a nawet radnych.
Najgorsze jest jednak to, że nie chodzi już wyłącznie o wizerunek. Ludzi myślących tak, jak radni w Kraśniku, jest w Polsce dużo i ich siła tężeje. Nic dziwnego, skoro spotykam ich wśród małopolskich i krajowych decydentów, znanych polityków. Znajdziemy ich w nowym rządzie. Konsekwencje będą bolesne – dla nas wszystkich.
Przywołam tu przykład tow. Trofima Łysenki, któremu Stalin dał w latach 30. absolutną władzę nie tylko nad sowieckim rolnictwem, ale i rolniczą nauką. Łysenko kupił wodza prostym hasłem: „Czy ktokolwiek widział gen? Nikt! Zatem genetyka to bzdura, imperialistyczny wymysł!”.
Efektem było wymordowanie wszystkich naukowców „wierzących” w istnienie genów i próbujących rozwijać genetykę oraz agronomów podważających obskurne pseudonaukowe teorie Łysenki. Ten dyktat ciemnoty, odrzucający zdobycze nauki, trwał trzy dekady i spowodował GŁODOWĄ ŚMIERĆ MILIONÓW LUDZI. Nie, nie imperialistów, Niemców czy Amerykanów, lecz Rosjan, Ukraińców, Gruzinów itd. W tym wielu wyznawców Łysenki.
Tak, ciemnota zabija. Zabija po równo - swoich i nieswoich. Dlatego musimy zrobić wszystko, by zatrzymać Kraśnik.