Nowy świat Polaków wracających z Anglii. Wspaniały?
Najpierw jest lista niewiadomych. Decyzja o powrocie i twarde lądowanie na polskim gruncie z toczącym się w tle brexitem. Każdego miesiąca kolejni Polacy decydują się zacząć tu życie na nowo. Całymi rodzinami, po kilkunastu latach emigracji w Wielkiej Brytanii.
Śmieją się: wracamy na stare śmieci. Ale Polska, którą widzą po powrocie, różni się od tej, z której wyjeżdżali przed laty.
Leicester, środkowa Anglia. Ciepłe sobotnie popołudnie Michał Kryczka spędza przy Swan Street, w centrum biznesowym, gdzie wynajmuje niewielkie biuro. Jego firma zajmuje się transportem. Z okna widzi kilka białych dostawczych samochodów. Jest tu sam. Od Kamili, jego żony, i czwórki dzieci oddziela go 1500 kilometrów albo dwie i pół godziny samolotem. W Anglii załatwia jeszcze ostatnie formalności. Rok temu postanowili całą rodziną na stałe wrócić do kraju. Trzy miesiące temu wynajęli mieszkanie w Lubinie na Dolnym Śląsku. Michał na stałe dołączy do najbliższych, kiedy uda się kupić własny kąt. Ostateczną przeprowadzkę i nowe życie w Polsce planują rozpocząć po Wielkanocy.
Tylko zadomowić się wcale nie jest tak łatwo. - Chcieliśmy zacząć od wynajmu, żeby nie kupować pierwszego lepszego, rozejrzeć się. Z sześciu agencji nieruchomości odpowiedzi były te same: właścicielka się nie zgodzi, właściciel odmówi, no przykro mi, zajęte. A co najlepsze - mówi Michał - wszystko zaczynało się dobrze: „czy państwo pracują?” - pytał agent. Mówimy, że tak, tak. Podawaliśmy zarobki. „No to świetnie, coś na pewno znajdziemy. Czy zwierzęta państwo posiadają?” - my, że nie, „dobrze, a dzieci?” - tak, no mamy dzieci. „A ile?” - czworo. „O, to wie pan co, to chyba to mieszkanie nie będzie dla państwa”. A ja się pytam, dlaczego nie dla nas: cztery pokoje, salon, 120 metrów i nie dla nas? „No bo za dużo dzieci”.
Niech mąż przyjedzie
Najpierw wyjechał Michał. W 2005 roku, na fali emigracji. Po kilku miesiącach do Leicester przyjechała Kamila. 7 lat temu dołączyła do nich Maja, potem Adrian, Nathan, a rok temu Natalie. Wynajęli mieszkanie z ogródkiem i podjazdem dla auta, na co w Wielkiej Brytanii mówi się po prostu: dom. Zanim Michał otworzył biznes, pracował w fabryce. Dzieci poszły do brytyjskich szkół i przedszkoli. Życie toczyło się dalej. - Ale na Wyspach zawsze będziemy tylko Polakami - Michał zawiesza na moment głos. - Jakkolwiek byśmy się starali. Poza tym, dodaje, on i żona wychowywali się z dziadkami. To zmobilizowało ich do powrotu. - Chcemy, żeby dzieci wiedziały, co to znaczy duża rodzina. Nie tylko mama i tata, ale i ciocia, wujek, babcia. Dlaczego mamy im to odbierać? - pyta.
Dowiedz się, jak wygląda życie po powrocie z emigracji.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień