Resort środowiska chce zaostrzyć zasady segregacji odpadów. Ma przybyć osobnych pojemników na surowce wtórne. - To zwiększy koszty - ostrzegają samorządy.
Rzeszów oraz gminy Krasne i Trzebownisko obsługuje Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej. Do wywozu nieczystości wykorzystuje 50 samochodów. Najwięcej kursów wykonują po główne frakcje - suchą i mokrą. Poza tym osobne auta obsługują tzw. gniazda do segregacji, czyli kolorowe pojemniki przeznaczone wyłącznie na surowce wtórne.
- Po szkło kolorowe i białe może już przyjeżdżać jeden transport. Osobno wywozimy makulaturę i plastik - mówi Juliusz Sieczkowski, prezes MPGK Rzeszów.
Projekt zmian szykowany przez Ministerstwo Środowiska zakłada, że segregacja będzie jeszcze bardziej szczegółowa. Osobne pojemniki mają być przeznaczone na odpady: metalowe, plastikowe, papierowe, szklane i frakcję biodegradowalną, czyli np. resztki posiłków. Powód zmian? Unijne normy, które nakładają na Polskę obowiązek stopniowego zwiększania ilości surowców wtórnych odzyskiwanych z tego, co mieszkańcy wyrzucają do kubłów.
- Teraz musimy wyselekcjonować z całości około 20 procent surowców. W ubiegłym roku to się udało. Ale w kolejnych latach będzie coraz trudniej, w 2020 roku stopień odzysku ma już wynosić 50 procent - dodaje Juliusz Sieczkowski.
W przypadku, gdy poziom nie zostanie osiągnięty, samorządy będą musiały płacić kary. To przełoży się na mieszkańców poprzez wyższe ceny wywozu i zagospodarowania odpadów. Sieczkowski przekonuje, że w Rzeszowie segregacja idzie coraz lepiej.
- Nadal są jednak osoby, które o rozdzielenie frakcji suchej i mokrej nie dbają. To kwestia czasu, kiedy taka segregacja stanie się czymś powszednim - mówi prezes.
Zmiana proponowana od lipca przez MŚ ma zwiększyć stopień odzysku.
- W Niemczech sytuację rozwiązano bardzo prosto. Kiedy śmieciarka przyjechała pod pergolę przed blokiem i pracownicy firmy obsługującej odpady zobaczyli, że są one nieposegregowane, po prostu ich nie odbierali. Lokatorzy przerażeni bałaganem i smrodem w końcu zaczęli je oddzielać - opowiada pan Tomasz z Rzeszowa. Niewielki wpływ na procent odzyskanych surowców będzie mieć budowany w Rzeszowie zakład termicznego przetwarzania odpadów. Powstająca przy elektrociepłowni instalacja ma produkować z przetworzonych w wysokiej temperaturze śmieci ciepło i energię. - Plastik czy makulatura, które my chcemy odzyskać, to dla takiego zakładu najbardziej kaloryczne paliwo. Ale spalić wszystkiego nie można, bo wówczas nie odzyskamy wystarczająco dużo surowców - mówi Sieczkowski.
W gminach liczą, że zapowiadana na lipiec zmiana w segregacji odwlecze się w czasie, bo zbyt szybkie wprowadzenie reformy spowoduje bałagan. Miasta mają podpisane umowy na wywóz śmieci, na podstawie których mieszkańcy płacą określonej wysokości rachunki. Samorządowcy alarmują, że w trakcie trwania umów nie można dołożyć firmom dodatkowych kosztów.
- Dodatkowa segregacja z pewnością podniesie ceny usług. Przecież to więcej kilometrów robionych przez śmieciarki i dodatkowe obowiązki dla firm, które odbierają odpady - wyjaśnia prezes Sieczkowski.