W domu dziecka w Strzyżowie przebywa 28 wychowanków. Obecna dyrektor chce, by jak najszybciej zapomnieli o złych doświadczeniach.
O sytuacji wychowanków Domu Dziecka im. Janusza Korczaka w Strzyżowie pisaliśmy w grudniu ub. roku. Dzieci skarżyły się m.in. na to, że posiłki jedzą bezpośrednio z puszek, że odzież, którą dostają od sponsorów, trafia na strych. Sponsorzy zwracali uwagę na zły stan techniczny budynku, m.in. brak klamek w oknach, co może utrudniać ewakuację w razie pożaru. Gdy sprawa ujrzała światło dzienne, kontrolę w domu dziecka przeprowadzili urzędnicy wojewody. Stwierdzono liczne nieprawidłowości m.in. „brak wystarczającego dostępu do pożywienia przez całą dobę, dostęp do wody głównie z kranu, niewystarczające wyposażenie dzieci w odpowiednią odzież i obuwie, stosowanie ograniczeń w zakresie przestrzegania praw dziecka oraz niewłaściwa postawa wychowawcza dyrekcji”.
Kontrolerzy mieli też zastrzeżenia do przestrzegania praw dziecka. Chodzi o ograniczanie im możliwości podejmowania decyzji w sprawach ich dotyczących (np. wybór szkoły), a także swobodne poruszanie się poprzez zamykanie drzwi placówki po godzinie 15. Dyrektorka placówki nie zgodziła się z wynikami kontroli. Ale gdy protokół dotarł do starosty strzyżowskiego, któremu podlega dom dziecka, decyzją zarządu powiatu dyrektorce wypowiedziano umowę o pracę z dniem 31 lipca z jednoczesnym zwolnieniem z obowiązku świadczenia pracy od zaraz.
- Metody, jakie stosowała, w jej opinii miały charakter wychowawczy. Na przykład racjonalizowanie posiłków lub niewydawanie wszystkich ubrań miały zapobiegać sytuacjom, w których wychowankowie sprzedawaliby je, a pieniądze przeznaczali np. na używki - wyjaśnia Robert Godek, starosta strzyżowski. - My, jako starostwo, nie mamy kompetencji, żeby badać, czy one były prawidłowe. To zadanie wojewody, a protokół pokontrolny pokazuje, że wojewoda nie podzieliła motywacji pani dyrektor. Stąd nasza decyzja - dodaje.
Tuż przed świętami pełniącą obowiązki dyrektora została dotychczasowa wychowawczyni Zuzanna Sabik-Sopel. Jak nas zapewniła, prace remontowe, m.in. w kuchni i na boiskach do piłki nożnej i koszykówki, którym podczas kontroli wytykano usterki techniczne, już ruszyły. Zrobiono gruntowną inwentaryzację, a zalegające w magazynach rzeczy zostały rozdane wychowankom. Oni sami razem z wychowawcami brali udział w tworzeniu nowego jadłospisu, a ze sponsorami odsuniętymi od dzieci przez poprzedniczkę udaje się odnowić kontakt.
- Uspokoiliśmy atmosferę i wracamy do korzeni, to znaczy do metod, które obserwowałam, kiedy dyrektorem był obecny prezes stowarzyszenia, które nas wspiera - mówi Zuzanna Sabik-Sopel. - Do polityki poprzedniczki na pewno nie wrócę - zapewnia.