NIK alarmuje: na naszych drogach jest wyjątkowo niebezpiecznie
Mamy najniebezpieczniejsze drogi w Unii Europejskiej. Gorzej jest tylko na Łotwie, Rumunii i Bułgarii. W Polsce najbardziej niebezpiecznie jest na autostradach i ekspresówkach.
Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę bezpieczeństwo na autostradach i drogach szybkiego ruchu. Inspektorzy badali głównie skuteczność działań ratowniczych, prowadzonych na autostradach i drogach ekspresowych. Choć są pewne niedociągnięcia, to nie jest najgorzej. Przerażające są natomiast ogólne dane dotyczące bezpieczeństwa na tych drogach.
- Liczba wypadków i ich ofiar na autostradach i drogach ekspresowych, w przeliczeniu na 1000 km długości, była w 2016 r. pięciokrotnie większa niż ogólnie na polskich drogach publicznych. Polska należy do tych krajów Unii Europejskiej, w których poziom bezpieczeństwa w ruchu drogowym należy do najniższych - twierdzi NIK.
To zaskakujące ustalenia, gdyż jeszcze kilka lat temu, przy opracowywaniu przez różne instytucje raportów o stanie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, podkreślono, że głównym winowajcą dużej ilości wypadków, jest zły stan dróg, a sytuację poprawi budowa autostrad i ekspresówek. W 2016 r. w Polsce na 1 mln mieszkańców było 79 śmiertelnych ofiar wypadków. Na Łotwie - 80, w Rumunii - 97, w Bułgarii - 99. Zdecydowanie mniej w innych krajach europejskich. W Niemczech - 39, w Wielkiej Brytanii- 28, w Szwecji -27.
- W 2016 r. na autostradach i drogach ekspresowych doszło do 688 wypadków. O 8 proc. więcej niż w 2015 r. W 2016 r. w tych wypadkach zginęło 120 osób (o 17 proc. więcej niż w 2015 r.), rannych zostało 987 osób (o 10 proc. więcej).
Według NIK tak duża liczba wypadków wynika z bardziej intensywnego ruchu na autostradach i ekspresówkach oraz tego, że zdarzenia niejednokrotnie mają charakter katastrof drogowych.
- Przede wszystkim kultura jazdy. Np. w Niemczech kierowcy ułatwiają sobie wyprzedzanie, zmianę pasa itp. Tymczasem na polskich autostradach kierowca wyprzedzanego auta jeszcze przyspiesza. Ze złości? Dla żartu? Inna sprawa to stan samochodów w Europie i u nas. Z przerażeniem obserwuję pędzące ponad 20-letnie gruchoty - mówi Andrzej Mikulski, instruktor nauki jazdy z wieloletnim doświadczeniem.
Z powodu złego stanu bezpieczeństwa NIK zwraca szczególną uwagę na konieczność sprawnych działań ratowniczych. Z nimi nie jest najgorzej, choć pewne uchybienia są. Nadal opóźnia się wdrożenie Systemu Wspomagania Dowodzenia Państwowego Ratownictwa Medycznego.
Na Podkarpaciu przekraczane są normy czasu dojazdu karetek do miejsc wypadków. W terenie miejskim jest to maksymalnie 15 minut od zgłoszenia, w pozamiejskim - 20 minut. NIK zwróciła uwagę, że tylko 25 proc. policjantów ruchu drogowego jest przeszkolonych w zakresie kwalifikowanej pierwszej pomocy.