Niezwykła kariera „Cisa”, bydgoskiego przemysłowca z międzywojnia. Czy jego maszyny do dziś są w St. Petersburgu?
97 lat temu przybyły do Bydgoszczy z Warszawy 34-letni wówczas inż. Stefan Ciszewski w oficynie domu przy ul. Św. Trójcy 3 założył małą wytwórnię gniazd i wtyczek do prądu. Nazwał ją Fabryką Wyrobów Elektrotechnicznych. 15 lat później należał do najbogatszych i najbardziej rozpoznawalnych bydgoszczan.
W międzywojennej Bydgoszczy, mieście prężnym gospodarczo i szybko się rozwijającym, nie brakowało zakładów znanych nie tylko na rynku lokalnym, ale w całym kraju i poza jego granicami. Początkowo przodował w tym właściciel fabryki obuwia „Leo” - Antoni Weynerowski. Po nim prymat przejął właściciel zakładów elektrotechnicznych, Stefan Ciszewski. Obydwu łączyły wspólne cechy – zmysł do interesów, okazywana publicznie troska o swoich pracowników i… posiadanie własnej drużyny piłki nożnej.
Zawrotna kariera
Osprzęt elektryczny w dobie zawrotnej kariery, jaką w latach 20. robiła elektryfikacja, był niezwykle potrzebny. Dlatego, obierając taki kierunek produkcji, Ciszewski zapewnił swojej fabryce byt i powodzenie na długie lata. Już w 1924 roku kupił kawałek gruntu nad Brdą pomiędzy ulicami Unii Lubelskiej i Sobieskiego, blisko dworca głównego PKP i tam stopniowo budował fabrykę z prawdziwego zdarzenia.
W 1937 roku „Ciszewski” po awansie z niższych klas grał już w okręgówce, mocno „stawiając się” potentatom z naszego okręgu – Gryfowi Toruń, Polonii Bydgoszcz i Bałtykowi Gdynia.
Wraz z rozwojem zakładów przybywało pracowników. W szczytowym momencie było ich ponad 500. Szef dbał o nich wyjątkowo, świetnie płacił, organizował różne imprezy – bale karnawałowe, wycieczki, wczasy, a w 1932 roku nawet założył klub sportowy „Ciszewski”. Ambicją „Cisa”, jak powszechnie nazywano właściciela, było wejście drużyny piłkarskiej do ligi. W tamtym czasie liga była tylko jedna, liczyła 12 najlepszych polskich zespołów. O awans do niej ubiegano się poprzez grę w klasach okręgowych. Najlepsi rywalizowali potem w specjalnych turniejach o dwa miejsca w lidze. W 1937 roku „Ciszewski” po awansie z niższych klas grał już w okręgówce, mocno „stawiając się” potentatom z naszego okręgu – Gryfowi Toruń, Polonii Bydgoszcz i Bałtykowi Gdynia.
Długi kondukt
Wszystkie plany jednak trzeba było zweryfikować w 1938 roku, kiedy to Ciszewski najpierw podupadł na zdrowiu, a potem, 13 listopada tego roku, zmarł. Kondukt pogrzebowy, jaki odprowadzał zmarłego na dworzec PKP (pochowany został po przewiezieniu trumny koleją - na warszawskich Powązkach w grobie rodzinnym) należał do największych w międzywojennej Bydgoszczy.
We wrześniu 1939 roku fabrykę, która do wojny kontynuowała działalność, należąc do rodziny założyciela, przeszła w ręce Niemców jako własność państwowa. W styczniu 1945 roku, kiedy Niemcy zostali wyparci przez Armię Czerwoną, dawni pracownicy przystąpili do zabezpieczania majątku i ponownie podjęli produkcję. Na krótko jednak.
Do 16 kwietnia z „Ciszewskiego” wywieziono do zakładów elektrotechnicznych w Leningradzie 140 skrzyń z maszynami i 13 z innym sprzętem. Major Rybin pozostawił Polakom niespełna 80 maszyn.
8 kwietnia 1945 150-osobowa załoga "Ciszewskiego" otrzymała polecenie opuszczenie zakładu. Rosjanie zatrzymali tylko inżyniera i 2 majstrów do pomocy w demontażu. Do 16 kwietnia z „Ciszewskiego” wywieziono do zakładów elektrotechnicznych w Leningradzie 140 skrzyń z maszynami i 13 z innym sprzętem. Major Rybin pozostawił Polakom niespełna 80 maszyn. Po wywozie i towarzyszącej mu dewastacji sprzętu połowa załogi utraciła miejsce pracy.
Z tych pozostałości w PRL-u wyrosła „Eltra”. Niewiele mniej sławna do początku lat 90. niż jej poprzedniczka.