Rozmowa z Bartoszem Pilitowskim, prezesem zarządu Fundacji Court Watch Polska, która monitoruje sądy w Polsce, o tym, dlaczego Polacy mają tak niewielką wiedzę prawną i jak można to naprawić.
- „Diagnoza świadomości prawnej Polaków 2016” – badanie przeprowadzone z inicjatywy Kwartalnika IUSTITIA przez agencję badawczą Maison&Partners wskazuje, że Polacy mają bardzo umiarkowany poziom podstawowej wiedzy prawnej. Nie chce nam się, czy to za trudne?
- Ależ chce nam się! Prawo jest bardzo ciekawe. Wysyp programów telewizyjnych z prawem w tle jest na to dowodem. Niestety często brakuje nam znajomości podstawowych zasad. Zrozumienie reguł, którymi rządzi się system prawny powinniśmy wynieść z domu lub ze szkoły. W okresie PRL prawo było nam w życiu codziennym rzadko potrzebne, a i w szkole nie było okazji do jego nauki. Po upadku komunizmu rozwój kultury prawnej naszego społeczeństwa nie nadążył ze zmianami społecznymi w innych dziedzinach. W państwie demokratycznym i wolnorynkowym prawo i sądy odgrywają bardzo doniosłą rolę. W takich warunkach nieznajomość prawa zaczyna być bardzo bolesna. Niestety wiele osób, które zgłaszają się do naszej Fundacji odczuło to na własnej skórze.
- Tylko 36proc. badanych zdaje sobie sprawę, że pismo z sądu nadane listem poleconym i nieodebrane w terminie awizowania zostanie uznane za doręczone i będzie wywoływało skutki. Ponad połowa (51proc.) błędnie uważa, że sędziowie w Polsce są członkami partii politycznych, a tylko co trzeci zdaje sobie sprawę, że testament można odwołać w dowolnej chwili (32proc.) albo ma świadomość braku możliwości rozpoznania apelacji wniesionej po terminie (34proc.). Te dane mogą szokować.
- Wiele z tych błędnych przekonań bierze się stąd, że mylimy prawo ze sprawiedliwością. Nie mieści nam się w głowie, że można pójść do więzienia w następstwie tego, że nas okradziono. Ale wystarczy, że oskarżenie opiera się na naszych zeznaniach, a my ignorujemy kolejne listy polecone z sądu. W końcu sąd może ukarać nas za brak stawiennictwa grzywną. Jeśli jej nie zapłacimy, grzywna będzie zamieniona na prace społecznie użyteczne. Jeśli ponownie zignorujemy korespondencję z sądu, albo oburzeni na decyzję sądu, odmówimy wykonania pracy i zapłaty grzywny, sąd znów zamieni nam karę, ale tym razem będzie to kara aresztu. No i gotowe - możemy opowiadać znajomym, jaka to krzywda i niesprawiedliwość nas spotkała. Tylko, że to jest prosta konsekwencja niestosowania się do zasad, jakie w naszym systemie prawnym obowiązują wszystkich i muszą obowiązywać, żeby ten system mógł w ogóle działać.
- Dlaczego?
- Proszę sobie wyobrazić jak długo ciągnęłyby się sprawy, gdyby sądy czekały w nieskończoność, aż ktoś raczy odebrać wezwanie i stawić się na rozprawie.
- Słaba wiedza prawna, to słabe rozumienie mechanizmów, jakie rządzą np. polityką. Co należałoby zrobić?
- Życzyłbym sobie, aby szkoły i media publiczne poświęcały więcej uwagi na edukację prawną. Jednak wiedza prawna musi być przekazywana na życiowych przykładach i w sposób dopasowany do odbiorcy. Taka idea przyświecała nam przy tworzeniu cyklu filmików edukacyjnych #PrzyPrawie, które można znaleźć w Internecie. Poruszamy w nich podstawowe zasady działania naszych sądów i systemu prawnego. Przestrzegamy przed konsekwencjami ignorowania tych zasad. Już wkrótce na naszej stronie internetowej www.courtwatch.pl będzie można znaleźć także artykuły omawiające szczegóły zagadnień poruszanych w kolejnych odcinkach #PrzyPrawie opracowane przez profesjonalnych pełnomocników. Finalizujemy w tej sprawie współpracę z toruńskimi samorządami Radców Prawnych i Adwokatów. Od tego roku szkolnego będziemy jako fundacja oferować szkołom ponadgimnazjalnym interaktywne lekcje prawa, gdzie nasi wolontariusze wcielą się w role sędziów, pełnomocników, oskarżycieli, a uczniowie przekonają się jak to jest być oskarżonym, świadkiem, czy przedstawicielem publiczności na symulowanej rozprawie. W prowadzeniu lekcji pomoże nam także nasza edukacyjna gra planszowa "Prawopolis". Będzie można w nią z nami zagrać 10 września podczas Święta ul. Szerokiej i Królowej Jadwigi w Toruniu i wesprzeć produkcję gier dla zespołów wolontariuszy w całej Polsce.
- Z badań wynika też, że wymiar sprawiedliwości ma kiepski wizerunek. Dominuje przekonanie o nadmiernej biurokracji i opieszałości sądów powszechnych, braku nowoczesności oraz zaangażowaniu politycznym sądów powszechnych.
- Co ważne, ponad połowa badanych miała osobisty kontakt z sądem. Zła opinia nie jest więc oparta wyłącznie na plotkach lub lekturze tabloidów. Dla osób niemających świadomości procedur rządzących sądami kontakt z nimi może być traumatyczny, szczególnie jeśli wiąże się on z jakąś osobistą sprawą. Jest to instytucja skrajnie zbiurokratyzowana i tak ma być, bo gwarancje procesowe wymagają pisemnej formy większości czynności. Niestety skutkiem ubocznym biurokratyzacji jest koncentracja na "sprawie", a nie na "człowieku". Takie "nieludzkie" traktowanie, którego możemy doświadczyć w sądach, nie jest zamierzone przez ich personel.
- A przez kogo?
- Podobnie możemy poczuć się także w szpitalu, gdzie często stajemy się "przypadkiem klinicznym", a nie pacjentem, który ma imię, osobowość, jakiś problem zdrowotny i obawy związane z przebywaniem w obcym miejscu. Personel takich instytucji powinien być świadomy tych mimowolnych procesów i szkolony w zakresie właściwego traktowania osób, którym służy. Dlatego organizujemy konferencje i prowadzimy szkolenia dla sędziów i innych pracowników sądów, uwrażliwiając ich na potrzeby obywateli.
- Polacy nie za bardzo ufają też prawnikom. W pierwszej trójce urzędów i instytucji publicznych, cieszących się największym zaufaniem są: straż pożarna (65proc.), wojsko (35proc.) i pogotowie ratunkowe (31proc). Najmniej ufamy sądom rejonowym (3proc.), Sejmowi (3proc.), sądom okręgowym (3proc.), ZUS (2proc.), Senatowi (2proc.) i prokuraturze rejonowej (1proc). To chyba świadczy o kryzysie instytucji, które powinny chronić obywatela?
- Najbardziej uderzył mnie wysoki wskaźnik przekonania, że sędziowie należą do partii politycznych, a sądy są upolitycznione.
To powinno zaalarmować środowisko sędziowskie, którego obowiązkiem jest dbać o swoją niezależność. Kodeks etyki tego zawodu mówi, że sędzia powinien unikać zachowań, które mogłyby podważyć zaufanie do jego niezawisłości i bezstronności. Widać po tym najlepiej jak wielkie szkody wyrządzają sędziowie, którzy tę zasadę łamią. Myślę także, że w reakcji na tak głęboki kryzys zaufania konieczne jest przeanalizowanie możliwości włączenia obywateli w procedury wyłaniania sędziów. Obecna procedura oparta jest praktycznie wyłącznie na opinii środowiska sędziowskiego. To ważne, by sędziami zostawały osoby, które wzbudzają szacunek i zaufanie także mieszkańców rejonu lub okręgu, w którym będą orzekać. W końcu sędziowie sprawują władzę nie w swoim, ale w naszym imieniu.