"Niewiarygodne przygody Marka Piegusa". Szczęśliwe dzieciństwo
Gdy przed paroma laty ówczesny zarząd TVP likwidował nadawaną w Programie I „Wieczorynkę”, podstawowym argumentem była słaba oglądalność. Według badań o godzinie 19 przed telewizorami zasiadało co prawda trochę dzieci, ale przeważali ich dziadkowie - w dodatku często zmuszający do wspólnego oglądania wnuczków. Miało to być dowodem na anachroniczność tej formuły.
Fakt, trudno nie dopatrzyć się w tej diagnozie sporej dozy logiki. Rzeczywiście najlepszym targetem dla tego typu programów są ludzie w wieku dość zaawansowanym, czego i ja sam dowodzę - z wielką przyjemnością obejrzałem w TVP ABC (sic!) serial „Niewiarygodne przygody Marka Piegusa”.
Na wszelki wypadek przypomnę, że to 9-odcinkowy film zrealizowany w roku 1966 przez Mieczysława Waśkowskiego na podstawie kultowej naówczas powieści Edmunda Niziurskiego. Rzecz traktuje o przygodach harcerskiego zastępu (prowadzonego przez tytułowego bohatera), który wpada na trop szajki złodziei kieszonkowych, pomagając Milicji Obywatelskiej w ujęciu przestępców.
Serial, jak na okres „średniego Gomułki” przystało, pełen jest dydaktyzmu. Lansuje pozytywne wzorce osobowe (harcerstwo zamiast ślęczenia przed komputerem - notabene, które pokolenie może uznać swe dzieciństwo za bardziej szczęśliwe?), ociepla wizerunek MO, ale jest także świetną rozrywką.
I, co może najważniejsze, bazując na intrydze kryminalnej, w dodatku poważnej (jeden z harcerzy zostaje porwany i uwięziony), nie przeraża, nie epatuje okrucieństwem. Bo przestępcy, chociaż to zawodowcy, są jednak trochę nierealni, można powiedzieć: bajkowi, co bynajmniej nie jest w tym przypadku zarzutem. W końcu to film dla dzieci, jakże inny od współczesnych analogicznych produkcji, które nawet wspomnianych wyżej dziadków potrafią wpędzić w stany lękowe.
Nie można też zapomnieć o tym, o tym, że materiał literacki, czyli powieść Niziurskiego, ociera się o genialność - weźmy chociaż nazwiska wspomnianych przestępców - Albert Flasz, doktor Bogumił Kadryll, Wieńczysław Nieszczególny…
Co jeszcze ważne, mimo swej bajkowości film przynosi ciekawy obraz ówczesnej obyczajowości. Rodzina państwa Piegusów jest nieźle, jak na owe czasy, sytuowana, ma nawet własne mieszkanie, musiała jednak przyjąć do wspólnego pokoju sublokatorów…