Niepełnosprawni radni po wejściu smoka. Próbują zmieniać świat
Jakub Hartwich i Łukasz Dudek to najbardziej gorące nazwiska w środowisku osób niepełnosprawnych. Zostali radnymi i narobili hałasu na pół kraju. Co dalej?
Jakub, syn Iwony Hartwich, decyzję o tym, że chce zostać radnym w Toruniu, podjął po sejmowym proteście. Tym 40-dniowym, dla wielu „przegranym”, bo niezakończonym przyznaniem 500 zł świadczenia w gotówce.
Łukasz Dudek na sejmowych korytarzach nie leżał ani nie siedział. Do wózka przykuty jest dopiero od roku. Dla niego kandydowanie to był impuls. Poparcie, jakim obdarzyli go mieszkańcy Aleksandrowa Kujawskiego, zaskoczyło go. A on zaskoczył sobą miasto...
Jakub z sejmowego korytarza
„Mamuśka dopięła swego” - to jeden z pierwszych internetowych komentarzy pod nieoficjalną (wówczas) informacją o tym, że Jakub Hartwich został radnym miejskim Torunia. Był „jedynką” Koalicji Obywatelskiej w jednym z okręgów.
- Trzeba w ogóle nie znać Kuby, żeby pisać takie bzdety. To chłopak z jajami - komentują torunianie. Bo, faktycznie, fakt poruszania się młodego Hartwicha na wózku, ograniczenia w pisaniu czy wykonywaniu innych czynności nijak mają się do jego determinacji.
Jak się uprze, to trudno zawrócić go z raz obranej drogi. Trudno mu odmówić inteligencji, orientacji w polityce, ale i empatii.
- Decyzję o kandydowaniu podjąłem krótko po zakończeniu protestu. Stwierdziłem, że chcę mieć wpływ na to, co dzieje się wkoło, w samorządzie. W kampanii wyborczej najbardziej pomogli mi posłanka Joanna Scheuring-Wielgus (wtedy Nowoczesna), jej mąż Piotr, rodzina i przyjaciele - wspomina.
Protest w Sejmie, w którym uczestniczył Jakub Hartwich, trwał od 18 kwietnia do 27 maja. Osoby niepełnosprawne oraz ich opiekunowie domagali się zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 zł miesięcznie. Ostatecznie wywalczyli 164 zł podwyżki renty.
Protest przeszedł do historii jako „przegrany”, bo rząd PiS nie przyznał świadczenia w gotówce. Choć protestujący opuszczali Sejm z podniesionymi głowami, czuli smak porażki. Szybko zaczęli w swoich miejscowościach sprawdzać, czy uchwalona na cito ustawa o szczególnych rozwiązaniach wspierających osoby o znacznym stopniu niepełnospraw-ności działa. Ustawa, dając m.in. prawo do korzystania ze świadczeń zdrowotnych i zakupów w aptekach bez kolejki, miała pozostawiać w portfelach osób niepełnosprawnych po 520 zł miesięcznie. „Nie zostawia” - twierdzi dziś twardo Iwona Hartwich i środowisko z nią związane.
Jakub z tego protestu wyniósł wiarę we własne możliwości, wsparcie innych i przekonanie, że jest potrzebny. Fakt zdobycia przez niego mandatu rajcy odnotowały wszystkie ogólnopolskie media.
Łukasz bez nazwiska i windy
- Nie miałem wyrobionego nazwiska jak Jakub Hartwich. Startowałem z KWW Niezależni Aleksandrów Kujawski. Start w wyborach był impulsem. Wcześniej tego nie planowałem. Zaufanie wyborców mnie trochę zaskoczyło, ale do dziś motywuje - mówi Łukasz Dudek.
Mieszkaniec Aleksandrowa jest osobą niepełnosprawną od roku. Podkreśla, że pod tym względem ma świadomość swojego „młodego stażu”. Dla niepełnosprawnych od urodzenia czy od lat nie musi być wiarygodny. Z drugiej strony jednak, fakt przykucia do wózka dopiero rok temu sprawia, że efekt nagłego otwarcia się na potrzeby podobnych sobie ludzi wciąż jest u niego silny i świeży.
Łukasz Dudek jako radny miał prawdziwe wejście smoka. Przez to, że wejścia na salę obrad Rady Miasta Aleksandrowa Kujawskiego... nie miał wcale, co nagłośniły ogólnopolskie telewizje, portale i gazety. 22.11.2018 r. jako jedyny aleksandrowski radny nie złożył ślubowania.
„Radny na wózku nie mógł złożyć ślubowania. Na przeszkodzie stanęły schody”, „Nie mogę dostać się na sesję”, „Schodołaz nie zadziałał” - donosiły media. Bo, rzeczywiście, wypożyczony specjalnie na tę okazję schodołaz, który miał Łukasza Dudka wznieść ponad schody do sali obrad, jak na złość odmówił współpracy. I choć najpierw urzędnicy, a potem i inne osoby zadeklarowały gotowość wniesienia radnego, ten odmówił. Zwrócił uwagę na brak przeszkolenia potencjalnych pomocników.
- Chciałem, by odbyło się to w sposób godny. Nie mówię, że urząd miasta ma zaraz montować windę, bo wiem, że to kosztowne i czasochłonne, ale noszące mnie osoby powinny być przeszkolone z transportu niepełnosprawnych i ubezpieczone. Poruszam się na wózku aktywnym, który jest wywrotny. Nie każdy wie, jak należy go złapać. To również kwestia mojego bezpieczeństwa - tłumaczył mediom.
Protokół z I sesji Rady Miasta Aleksandrowa Kujawskiego kadencji 2018-2023 przejdzie do historii. Dokumentuje popłoch piętnastki gotowych do ślubowania radnych w obliczu awarii schodołazu.
„W tym temacie skontaktowałem się z dyrektorem naszego szpitala. Usłyszałem, że ratownicy medyczni powołani są do ratowania życia i zdrowia. I że dyrektor ani nikt z tej placówki nie wyda takiego polecenia, aby ratownicy byli wykorzystywania do wnoszenia tutaj osoby niepełnosprawnej” - meldował jeden z radnych.
„Jesteśmy piętnastką, która ma stanowić prawo w tym mieście. Jak to będzie wyglądało w stosunku do wyborców, jeśli pan Łukasz nie pojawi się w tej chwili na sali?” - pytała zatroskana pani radna.
Padły krytyczne słowa pod adresem kierownictwa urzędu, bo przecież od 5 listopada było wiadomo, że do rady dostała się osoba poruszająca się na wózku.
„Może ojciec wyrazi zgodę, mimo takiego stawiania sprawy przez jego syna, by 5-6 mężczyzn umożliwiło mu dotarcie na salę i złożenie przysięgi” - miał nadzieję inny radny (płonną).
Gdy Łukasz Dudek czekał przed urzędem, radni dyskutowali też o Sejmie: „Kto oglądał obrady, ten widział, że również tam są osoby niepełnosprawne. Ale to Sejm... Ma pieniądze i był w stanie założyć windę”.
Ostatecznie Łukasz Dudek złożył ślubowanie na kolejnej, grudniowej sesji. Jego nieobecność na pierwszej, awaria schodołazu i walka o godność przeszły do historii miasteczka.
Hartwich wylicza, co załatwił
Komu niepełnosprawni radni są potrzebni? Przede wszystkim innym niepełnosprawnym. Jakub Hartwich po niespełna czterech miesiącach sprawowania mandatu wylicza, co mu się udało.
- Po pierwsze, zapewnić osobom niepełnosprawnym w stopniu znacznym indywidualną rehabilitację w miejskim ośrodku (1 na 1 z terapeutą). Dzięki mojej interwencji osoby niepełnosprawne będą korzystały z darmowego parkingu przy szpitalu miejskim. Od niedawna też przy Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej, za moją przyczyną, działa punkt informacyjny dla niepełnosprawnych - wymienia radny.
Priorytety na przyszłość? 500 zł dodatku od miasta dla każdego niepełnosprawnego niezdolnego do samodzielnej egzystencji (wzorem Krakowa czy Nowego Sącza), poprawa infrastruktury, wprowadzenie asystenta osób niepełnosprawnych w Toruniu i miejskiej karty osoby niepełnosprawnej.
Dudek i drążenie skały
- A wie pani, że po medialnym szumie w listopadzie nikt już do mnie nie wrócił i nie pytał o pracę radnego? - zawiesza głos Łukasz Dudek. Jest wygadany, więc pewnie gryzie się w język, by nie powiedzieć o słowo za dużo. To zwolennik metody małych kroków. Największe wsparcie poczuł w toruńskiej posłance Iwonie Michałek (Porozumienie). Do żadnej partii nie należy, ale i w sejmowych korytarzach jako protestujący na razie się nie widzi. Nie deklaruje, że skupiać się będzie tylko na sprawach osób niepełnosprawnych.
- Nie da się naprawić świata w jednej chwili, trzeba cierpliwości. Każda sprawa jest wyzwaniem, wymaga odpowiedniej taktyki i dlatego powoli rozkręcam się jako radny. W końcu chodzi nie tylko o podnoszenie ręki podczas głosowań, ale o współpracę z mieszkańcami. Tak, aby większość była zadowolona z życia w Aleksandrowie - mówi.
Z sesyjnych protokołów wynika, że gdy radni pędzą z tematami, Dudek mówi: „Komuś do domu się śpieszy”.