Nie powinny być zawalidrogami
Kto chce jechać kombajnem po drodze publicznej, musi mieć zezwolenie. Nie każdy o nie występuje.
- Moja rodzina od kilku pokoleń prowadzi gospodarstwo rolne, ale o pozwoleniach na przejazd kombajnem po drodze publicznej nie słyszałem - przyznaje rolnik z powiatu bydgoskiego. - A po szosie czasami trzeba przejechać.
Urzędnicy chcieli znać godziny przejazdu
O tym kontrowersyjnym wymogu zrobiło się głośno, gdy Krajowa Rada Izb Rolniczych wystąpiła do Ministra Infrastruktury i Budownictwa „w sprawie udzielenia informacji na temat konieczności uzyskiwania pozwoleń na poruszanie się kombajnami po drogach publicznych”.
Zarząd KRIR podał przykład rolnika z województwa dolnośląskiego, który chciał w tym roku załatwić wszystko formalnie i zwrócił się do Starostwa Powiatowego w Lubaniu w sprawie wydania stosownego zezwolenia na jeden miesiąc.
„Niestety okazało się, że Starostwo wymaga od niego podawania tras, godziny przejazdu co przy pracach żniwnych jest niemożliwe z uwagi na zmienne warunki pogodowe, które występują, a są tak ważne w pracach polowych. W związku z tym jest nikła szansa, żeby rolnik ten do końca żniw załatwił formalności” - czytamy w piśmie.
Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych twierdzi, że sygnały o bzdurnej interpretacji przepisów docierały do nich z różnych części kraju.
- Dlatego zwróciliśmy się do resortu infrastruktury o pilną interpretację przepisów - mówi Wiktor Szmulewicz.
Są żniwa, a pogoda w kratkę. Rolnicy nie mają czasu na walkę z urzędnikami i głupimi przepisami.
Są i dobre przykłady
Krajowa Rada Izb Rolniczych podkreśla jednak, że w Polsce nie brakuje dobrych przykładów. Niektórzy urzędnicy podchodzą do sprawy z rozsądkiem.
- Nie wymagamy od rolników, by występując o pozwolenie podawali np. godziny przejazdu kombajnów, bo to byłoby bez sensu - mówi Wojciech Porzych, starosta bydgoski.
Twierdzi, że w minionym roku kilku gospodarzy o wydanie takiego dokumentu wystąpiło, ale w tym - jeszcze nie. - Może omijają drogi powiatowe - dodaje starosta bydgoski.
Nie wszyscy dopełniają formalności
- Znam kilku rolników z naszego województwa, którzy o takie pozwolenia występowali, ale o problemach z urzędami nie wspominali - twierdzi Ryszard Kierzek, prezes Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej.
Zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy gospodarze dopełniają formalności.
Może - tak jak nasz Czytelnik z pow. bydgoskiego - o tych przepisach nie słyszeli?
- Większość z rolników raczej je zna - uważa Kierzek.
Heder może przeszkadzać
- Znacznie dokuczliwszym problemem niż pozwolenia na poruszanie się po drodze publicznej jest jazda kombajnów z hederami, które przed wjazdem na szosę nie zostały złożone - uważa pracownik firmy kurierskiej. - A przecież powinny! Efekt jest taki, że za kombajnami czasami tworzą się wielokilometrowe korki. Tego najbardziej boję się w okresie żniw, bo po polu nie przejadę, żeby takiego kolosa wyprzedzić.
I dodaje, że w imieniu wszystkich kierowców prosi o zrozumienie:
Wiem, iż rolnicy muszą jakoś dojechać na pola, ale niech składają hedery!
- To nie jest takie proste - wyjaśnia Ryszard Kierzek. - Przyznaję, że sam nie składam hedera przejeżdżając z pola na pole. Po pierwsze dlatego, iż z synem mamy łącznie ponad dwadzieścia małych działek i składanie hedera zajęłoby nam zbyt wiele czasu. Po drugie stare kombajny - takie jak mój - mogłyby się rozpaść od tego ciągłego składania. Dlatego mogę tylko przeprosić kierowców za utrudnienia. No i prosić o wyrozumiałość.
***