Nie będziemy siedzieć cicho, skoro PiS psuje dziś w Polsce prawo i demokrację

Czytaj dalej
Agata Pustułka

Nie będziemy siedzieć cicho, skoro PiS psuje dziś w Polsce prawo i demokrację

Agata Pustułka

Właśnie zbieramy owoce transformacji, która zostawiła za burtą znaczną część społeczeństwa. Społeczeństwo każdej władzy wystawi rachunek - mówi Marcelina Zawisza, jedna z liderek partii Razem, katowiczanka


W czasie kampanii wyborczej mówiliście: „inna polityka jest możliwa”. Teraz okazuje się, że nie jest możliwa polityka inna od tej, którą prowadzi PiS. Czy macie jakiś plan, by - jako pozaparlamentarna opozycja - sprzeciwiać się, jak to niektórzy oceniają, tej pełzającej dyktaturze w wykonaniu Prawa i Sprawiedliwości?

Po pierwsze, kryzys polskiej demokracji nie zaczął się po wyborach 25 października 2015 roku. On trwa od roku 1989, gdy ofiarami wprowadzanych reform stali się ludzie najubożsi i średnio zamożni. Teraz zbieramy owoce transformacji, która zostawiła za burtą znaczną część społeczeństwa. Będziemy mobilizować Polaków do obrony ich praw i całej Konstytucji RP - włącznie z jej zapisami socjalnymi. Dziś prawo i państwo w praktyce stoi po stronie zamożnych i silnych. Razem powstało, by upomnieć się o prawa tych, którzy nie mają pieniędzy na dobrych adwokatów, których konstytucyjne prawa nie są w Polsce w praktyce przestrzegane. Będziemy stawać w obronie prawa do zrzeszania się w związki zawodowe, prawa do godnej pracy, mieszkań socjalnych i ochrony zdrowia równej dla wszystkich. O tym przecież mówi nasza konstytucja. Niestety, w teorii.

Dziś łatwo oceniać reformy 1989 r. Może po prostu nie było możliwe - mniej kosztowne społecznie - przejście z jednego systemu do drugiego?

Było. Mówiło o tym wielu ekonomistów, m.in. zmarły już prof. Tadeusz Kowalik, doradca „pierwszej” Solidarności, a potem ostry krytyk przemian gospodarczych po 1989 roku. Polecam jego świetną książkę „Polska transformacja”. To lektura, która otwiera oczy. Zmiany można było wprowadzić, osiągając te same cele systemowe, ale z mniejszą szkodą dla społeczeństwa. Mogliśmy iść drogą skandynawską, ale polscy politycy wybrali drogę na skróty, terapię szokową. Dziś widzimy jej ofiary w postaci takich miast jak Bytom czy Wałbrzych. Jeden z autorów programu przemian pytany, czy projektując reformy, myślano o tych ludziach, odpowiedział: nie myślano. Ludzie zostali potraktowani instrumentalnie. Wygrała neoliberalna myśl, że każdy sam musi sobie zorganizować życie, każdy jest kowalem swojego losu, państwo umywa ręce. A przecież nie wszyscy mieli wiedzę, możliwości, odwagę, by to zrobić.

No dobrze, ale jak daleko ma się posunąć opiekuńczość państwa. Nie jest tak i nigdy nie będzie, że wszystkich stać na wszystko. Zdaje się, że kiedyś tak już Polakom obiecywano.

Nie mówię o powrocie do PRL-u, ale o rozwiązaniach, które funkcjonują we Francji, Danii, Wielkiej Brytanii, Niemczech; tam, gdzie emigrują młodzi Polacy. Sama przez półtora roku mieszkałam w Wielkiej Brytanii i mogę z całą pewnością powiedzieć, że jest to państwo bardziej opiekuńcze od Polski.

Ale też bogatsze!

Dlatego proponowane przez partię Razem zmiany miały na celu zwiększenie dochodów państwa i jednocześnie wsparcie najmniej zamożnych.

Jednak to nie wam zaufali Polacy, ale socjalnemu programowi PiS-u.

Prawo i Sprawiedliwość już drugi raz - pod hasłami socjalnymi - wygrywa wybory i po raz drugi po zwycięstwie stopniowo z nich się wycofuje. Poprzednio, w latach 2005-2007, mieliśmy obniżenie składki rentowej i neoliberalną Zytę Gilowską, która prowadziła politykę budżetową równie twardą, co Balcerowicz. Teraz mamy ministra nauki Jarosława Gowina, który jest zwolennikiem dopłat do studiów, i ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła wraz z ekipą, która jest za odpłatnością za niektóre usługi medyczne. Kolejne obietnice rozmywają się we mgle, dowiadujemy się, że 500+ nie będzie rozwiązaniem dla wszystkich, że seniorzy po 75. roku życia jednak nie dostaną wszystkich leków za darmo.

Powtórzę jeszcze raz: Polacy wybrali! Czemu lewicy nie ma w Sejmie!?

Bo w Polsce przez lata miała ona twarz Leszka Millera, przyjętego przez jego rząd prawa do eksmisji na bruk i likwidacji Funduszu Alimentacyjnego. My chcemy zaufanie do lewicy odbudować. Ale to nie stanie się z dnia na dzień.

Czy jest możliwie współdziałanie z tzw. Zjednoczoną Lewicą, której twarzą była Barbara Nowacka?

Nie widzę możliwości współpracy z ZL. Tam nie ma żadnej odnowy, tylko kolejna próba ukrycia aparatczyków - i tych starych pokroju Millera, i młodszych pokroju Jońskiego - za wyciągniętą w ostatniej chwili sympatyczną twarzą. Przecież gdyby ZL wczołgała się jednak do Sejmu, to z układu „jedynek” jasno wynikało, że na Wiejskiej zobaczylibyśmy te same zgrane twarze: Iwińskiego, Millera, Czarzastego, Senyszyn…

W internecie piszą o was: bolszewicy, marksiści, komuniści. Jak bardzo - według partii Razem - państwo powinno roztaczać opiekę nad społeczeństwem?

Nie sięgać do kieszeni Kowalskich i Nowaków, natomiast podnieść podatki dla najbogatszych i korporacji. Jest kilka prostych, skutecznych rozwiązań, które pozwoliłyby ograniczyć problem dziurawego systemu CIT. Polska jest jedynym krajem, który nie wprowadził klauzuli dotyczącej nieunikania opodatkowania. Lobby wielkich koncernów nie pozwoliło na to, a stosowna ustawa znalazła się w sejmowej zamrażarce. Mamy gigantyczne przekręty, jeśli chodzi o VAT. Niestety, przyjęta przez PiS ustawa nie rozwiązuje problemu, a wprowadza wątpliwe prawnie rozwiązanie domniemania winy podatnika. Tu trzeba zmian praktycznych - stworzenia pionu walczących z twórcami karuzeli VAT-owskich. To grupy przestępcze możliwe do zidentyfikowania, a dziś naigrywające się z prawa. Poprawie bytu Polaków służyłoby też wprowadzenie sześciu stawek podatkowych - o czym mówiliśmy w kampanii. Dzięki temu można by odpowiedzialnie obniżyć podatki dla najbiedniejszych. Na naszej propozycji podatkowej skorzystałoby 90 procent społeczeństwa. Wielkim wstydem są dla Polski umowy śmieciowe, które nie uwzględniają żadnych praw pracowniczych: minimalnego czasu pracy, płacy itd.

Czy tak jak PiS dalibyście 500 zł na dziecko?

Ta obietnica, jak widzimy, była ściemą na użytek kampanii. Pieniądze miały być dla wszystkich, a nie będą. Osobiście jestem zwolenniczką zasiłków uniwersalnych, bo to skuteczne narzędzie polityki społecznej. Ale - trzeba powiedzieć uczciwie - kosztowne, jeżeli jego wprowadzenie nie miałoby uderzyć w najbiedniejszych. Niestety, PiS - jak słyszymy - planuje przy okazji zaoszczędzić na pomocy społecznej - wskutek ich propozycji aż 150 tysięcy rodzin straci prawo do zasiłku socjalnego.

Czy ma to jednak jakieś znaczenie, skoro zwyciężyli, mają większość i mogą przegłosować nawet ustawę o tym, że Ziemia jest płaska? To im Polacy uwierzyli!

Myślę, że nie tyle uwierzyli, co mieli już tak dość rządów PO, że postanowili zagłosować na przekór. Myślę, że szybko się rozczarują...

W sytuacji bezwzględnej większości PiS-u, rola opozycji jest marginalna. Po co się szarpać, organizować demonstracje?

Traktujemy demokrację poważnie, więc będziemy stawać w obronie niezawisłych instytucji demokratycznych. Na ich niszczenie nie może być przyzwolenia. PiS psuje dziś prawo i demokrację. Nie będziemy siedzieć cicho.

Ja się tylko zastanawiam nad realnymi możliwościami opozycji. Moim zdaniem, są żadne. Przynajmniej na tym etapie. Premierowi Orbanowi szybko udało się spacyfikować opozycję na Węgrzech.

Orban miał większość konstytucyjną. PiS-owi wyborcy takiego mandatu nie dali. Każdy rząd kiedyś musi oddać władzę, a społeczeństwo wystawia mu rachunek. Nam na razie przypadła rola tych, którzy pilnują przestrzegania przez rządzących obietnic i standardów demokratycznych.

Węgrom, którzy nawet krytycznie oceniają premiera Orbana, to już nawet nie chce się na ulicę wychodzić i protestować. Polakom będzie się chciało?

To wszystko kwestia zaufania do państwa nadwyrężonego przez lata neoliberalnych rządów. Polacy przestali się troszczyć o państwo, skoro państwo nie troszczyło się wystarczająco o nich. Musimy przełamać ten sposób myślenia i działania. Myślę, że rozdmuchanie przez PiS awantury w sprawie Trybunału Konstytucyjnego jest częściowo zasłoną dymną - by odwrócić uwagę Polaków od stopniowego wycofywania się z obietnic socjalnych. Wyborcy PiS-u chcieli socjalnej zmiany, a nie ataku na demokrację. Gdy powstała partia Razem, nasze postulaty traktowano jako radykalne. Dziś, po pół roku, cała Polska dyskutuje o sprawach, o które walczymy - o śmieciówkach, niestabilnym zatrudnieniu, braku mieszkań komunalnych, dziurawym i niesprawiedliwym systemie podatkowym. Zagłosowało na nas ponad pół miliona osób - mimo bardzo skromnej kampanii, właściwie przy braku obecności w mediach aż do ostatnich dni kampanii. To dopiero początek.

Marcelina Zawisza,
katowiczanka, ma 26 lat. Jest polityczką społeczną, dziennikarką, społeczniczką. Współorganizowała protesty przeciwko zamykaniu szkół i prywatyzacji stołówek, walczyła o tańszą komunikację publiczną, brała udział w protestach przeciwko zamykaniu kopalń. Od 8 lat pracuje na umowach śmiecio-wych jako baristka, kelnerka, inwentary-zatorka czy dziennikarka. Była jedną z inicjatorek i założycielek partii Razem. Obecnie należy do zarządu partii. Jest Ślązaczką, pochodzi z górniczej, związkowej rodziny.

Agata Pustułka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.