Nauczyciele: O co nam chodzi? Po pierwsze: godność
Jak przyszłam do pracy w tym zawodzie, to myślałam, że złapałam pana Boga za nogi. Teraz jest mi bardzo przykro. To nie jest normalny stan, że nauczyciele siedzą w szkole bez uczniów - mówi Sylwia Winiarska, polonistka z V LO w Krakowie, jednego z najlepszych w kraju.
Już z daleka widać, że szkoła strajkuje. Przy wejściu powiewają flagi z napisem strajk i logo Związku Nauczycielstwa Polskiego. Każdy nauczyciel biorący udział w proteście ma żółtą przypinkę: strajk szkolny.
W „piątce” pracuje 91 pedagogów. Strajkuje 90 proc. z nich.
- Wśród nas są osoby o różnych światopoglądach - mówi Grażyna Zagórny, nauczycielka języka angielskiego. - Każdy walczy o godną płacę dla siebie, ale także o szacunek dla tego zawodu, a co za tym idzie o lepszą polską szkołę. Tylko dobrze wynagradzany nauczyciel będzie w stanie sprostać wymaganiom dzisiejszych czasów. Jeżeli sytuacja się nie zmieni, po 25 latach pracy rozważam odejście z zawodu. Czuję się upokorzona i mam już tego dość!
Zagrożenie jest realne
Na ścianie korytarza wisi kartka: Strajk oświaty dzień 4. I poniżej: czy warto bronić własnych przekonań? - pytanie z egzaminu gimnazjalnego 2019.
Właśnie zakończyło się zebranie nauczycieli dotyczące strajku.
- Podjęliśmy wspólną inicjatywę wraz z innymi liceami krakowskimi i napisaliśmy pismo, które dzisiaj zostanie opublikowane i wysłane do kancelarii premiera i prezydenta - mówi Grażyna Zagórny. - Artykułujemy w nim, że wobec dużej liczby strajkujących nauczycieli istnieje realne zagrożenie, że ze względu na liczbę osób strajkujących nie będziemy mogli spotkać się jako rady pedagogiczne i dokonać klasyfikacji uczniów klas trzecich oraz przeprowadzić egzaminów maturalnych.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień