Nauczyciel. To nie jest zawód dla młodych ludzi

Czytaj dalej
Fot. FOT. 123RF
Dorota Kowalska

Nauczyciel. To nie jest zawód dla młodych ludzi

Dorota Kowalska

Narzekają na pensje, coraz niższy prestiż zawodu i coraz bardziej roszczeniowych rodziców i uczniów. Dzisiaj młodzi nie chcą pracować w szkole, a wielu świetnych nauczycieli z niej odchodzi... Wiadomo, że w tym roku może zabraknąć ponad 16 tys. nauczycieli. To blisko 4 tys. więcej niż w poprzednim roku szkolnym

Początek roku szkolnego i tym razem nie będzie należał do łatwych. Związek Nauczycielstwa Polskiego poinformował, że 1 września rozpocznie się akcja protestacyjna nauczycieli. Większość z nas do takich zapowiedzi zdążyła się przyzwyczaić, przecież nauczyciele wciąż narzekają na niskie płace, a dzieciaki do szkoły jak chodziły, tak chodzą. Więc pewnie rozejdzie się po kościach. Tyle tylko, że sytuacja w polskim szkolnictwie wygląda źle i nie chodzi wyłącznie o zarobki. Zaczyna brakować nauczycieli - wielu odchodzi z zawodu, a młodzi nie garną się do niego. Mówi się, że do pracy w szkole idą ci, którzy nie mają pomysłu na siebie, nie mają też ambicji i aspiracji - najsłabsi.

Karolina, lat 26, nauczycielka historii w szkole podstawowej, dwa lata pracy w zawodzie: Młodzi nauczyciele nie przychodzą do pracy w szkole, ponieważ zarobki są w niej tak niskie, że nie ma najmniejszych szans na usamodzielnienie. Zdawałam sobie z tego sprawę, ale zostałam nauczycielem, bo od dziecka chciałam nim być. Zniechęcający w tej pracy, oprócz pensji, jest coraz mniejszy szacunek do tego zawodu. Mnie osobiście cieszy uśmiech na twarzach dzieci, możliwość przybliżania im historii Polski i świata. Największym problemem polskiego szkolnictwa są częste reformy i zmiany w oświacie.

Marcin, jej mąż, lat 29, nauczyciel języka polskiego w szkole podstawowej, ma podobne obserwacje - młodzi nie chcą pracować za grosze. Nauczyciel na początku swojej ścieżki zawodowej zarabia zbyt mało, żeby móc się utrzymać.

- Kolejny problem to staż zawodowy, który trwa za długo. Zamiast zachęcić młodych nauczycieli do pracy w szkole przez płynne przejścia w awansie zawodowym, stosowane są za długie przerwy między stażami - tłumaczy.

Według „Rzeczpospolitej” prowadzone przez kuratoria oświaty banki ofert pracy dla nauczycieli pełne są propozycji zatrudnienia dla pedagogów.

„Obecnie wakatów jest już ponad 7 tysięcy. To niepokojące, bo precyzyjniej określona liczba wolnych miejsc pracy w szkołach będzie znana dopiero w czerwcu” - czytamy na łamach gazety.

- Do końca maja nauczyciele, którzy chcą rozstać się ze szkołą, muszą o tym poinformować swojego pracodawcę. Także wtedy określają, czy chcą pracować w godzinach ponadwymiarowych - powiedział „Rzeczpospolitej” Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.

I dodał, że choć problemy z kadrą są od lat, a nauczyciele coraz częściej rezygnują z pra-cy, to w tym roku trend ten jest bardziej widoczny.

- Doszliśmy do ściany - podkreślił Pleśniar.

Zgodnie z raportem NIK o organizacji pracy nauczycieli w szkołach publicznych, w latach szkolnych 2018/2019 i 2020/2021 blisko połowa dyrektorów (46 proc.) zgłaszała trudności z zatrudnieniem nauczycieli o odpowiednich kwalifikacjach. Najczęściej chodziło o nauczycieli fizyki (33 proc.), matematyki (32 proc.), chemii (24 proc.), jęz. angielskiego (20 proc.) i informatyki (18 proc.). Ponad jedna trzecia dyrektorów zatrudniała nauczycieli emerytowanych i przydzielała zajęcia nauczycielom bez wymaganych kwalifikacji, za zgodą nadzoru pedagogicznego (35 proc.). Wiadomo, że w tym roku może zabraknąć ponad 16 tys. nauczycieli - to o blisko 4 tys. więcej niż w poprzednim roku szkolnym.

Ewa, 35 lat, uczy matematyki w szkole średniej. Ona też narzeka na zbyt małe zarobki.

- Zawód nauczyciela od wczesnych lat był moim marzeniem, dlatego bardzo chciałam pracować w szkole. Tyle że pensja, przynajmniej na początku, to są naprawdę śmieszne pieniądze - tłumaczy. - Propozycja pracy w szkole prywatnej, która odbiega standardami od publicznych placówek, zachęciła mnie, by spróbować swoich sił w tym sektorze edukacji - dodaje.

Największą frajdę w pracy sprawia jej, kiedy obserwuje rozwój uczniów, ich postępy. Cieszy ją, kiedy przychodzą, dopytują, proszą o dodatkowe zadania.

- Tyle tylko, że rodzice są coraz bardziej roszczeniowi, uważają się za osoby wszystko wiedzące najlepiej. Mają pretensje o rzeczy, które w ostatecznym rozrachunku nic nie znaczą dla ich dziecka, wyładowują swoje frustracje na pedagogach. To spory problem we współczesnej szkole - zauważa. Nie dziwi jej, że młodzi nie garną się do tego zawodu, a nauczyciele nawet ze sporym stażem pracy decydują się, aby z niego odejść.

Średnia wieku polskiego nauczyciela to 47 lat, najliczniejsi są ci z przedziału 46-55 lat (38 proc.). Absolwenci uczelni wyższych szukają pracy wszędzie, tylko nie w oświacie. Także uczniowie szkół średnich dawno przestali marzyć o pozostaniu nauczycielem. Z badania Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), przeprowadzonego w 2018 roku, wynika, że tylko 2,4 proc. 15-latków w Polsce chce w przyszłości pracować w tym zawodzie. To dwa razy mniej niż jeszcze w 2008 roku, jeden z najgorszych wyników wśród krajów OECD. Niemal nigdzie spadek atrakcyjności zawodu nauczyciela nie postępuje tak szybko, jak w Polsce. A dzisiaj sytuacja wygląda pewnie jeszcze gorzej.

Badacze wskazują, że głównymi przyczynami tego zjawiska są niskie płace nauczycieli, rosnąca biurokracja i słaby prestiż tego zawodu.

Nie ma więc chętnych do pracy w szkole; co gorsza, coraz więcej osób odchodzi z tego zawodu. Do końca maja tego roku nauczyciele mieli czas na podjęcie decyzji, czy chcą dalej pracować w oświacie. W tym roku składali wypowiedzenia częściej niż w latach ubiegłych. Swoimi historiami dzielą się w grupie „Nauczyciel zmienia zawód”.

Jedno z forów dla nauczycieli, sporo takich w internecie.

Internauta 1: „To bardzo trudny zawód. Uwierzcie, mam 20-letni staż pracy w tym zawodzie. Potężna presja, niedocenienie, ciągłe napięcie. Wakacje? Bez tego zawał lub wylew. Doprawdy to potężnie stresujący fach, nie da sie w nim pracować bez zaangażowania emocji, duszy, serca! To fakty... Obyś cudze dzieci uczył....”.

Internauta 2: „Uczę w szkole publicznej 2 lata. Szkoła jako instytucja to horror. Brak pieniędzy na wszystko. Nauczyciel musi być menedżerem, księgowym, zaopatrzeniowcem itd. Uczniowie to przyjemność. Zauważam ponadto tragiczną prawidłowość. Rodzice coraz częściej zaniedbują swoje pociechy i często przerzucają rolę wychowawczą całkowicie na szkołę. To jest bardzo poważny problem współczesnego szkolnictwa. To, co mnie bardzo boli w tym zawodzie, to brak szacunku klasy rządzącej na każdym szczeblu wobec tego trudnego zawodu. Chcę uczyć w szkole, bo sprawia mi to przyjemność. Uczniowie mnie lubią. Ale jednocześnie mam świadomość, że »taplam się w gó..e po uszy«. Absurd absurdem pogania”.

Internauta 3: „Jestem nauczycielem już kilkanaście lat. Pracowałem we wszystkich rodzajach szkół, uczelni, teraz pracuje sam dla siebie - miałem dość biurokracji i całego tego zgiełku. Uwielbiam moje lekcje, dzisiaj zdawali moi pierwsi tegoroczni maturzyści - zdali. To kolejny dowód na sens pracy nauczyciela, ciężkiej, ale fajnej”.

Kolejna edycja raportu „Education at a Glance 2021” nie pozostawia złudzeń: polscy nauczyciele nie zarabiają wiele w porównaniu do kolegów i koleżanek z innych krajów. Raport porównuje warunki kształcenia i trendy w oświacie w kilkudziesięciu krajach świata - analizuje m.in. funkcjonowanie poszczególnych systemów edukacji, wydatki poszczególnych państw na oświatę, sposób wynagradzania nauczycieli, ich warunki pracy. Aby wiarygodnie porównać wysokość pensji nauczyciela w krajach na różnym stopniu rozwoju, eksperci OECD przeli-czyli roczne wynagrodzenia w oświacie na dolary, uwzględniając siłę nabywczą pieniądza w każdym z tych krajów. Przygotowane zestawienie dotyczy nauczycieli na różnych szczeblach szkolnictwa i na różnych etapach kariery.

Zarobki nauczycieli szkół podstawowych w Polsce rozpoczynających swoją pracę w zawodzie są na trzecim od końca miejscu w zestawieniu OECD. To 18 890 dolarów. Mniej zarabiają jedynie młodzi nauczyciele na Węgrzech - 15 813 dolarów i na Łotwie - 15 933 dolarów. Średnio w krajach OECD początkujący nauczyciele w podstawówkach otrzymują 34 942 dolary, a w UE - 35 220 dolarów. Pensja polskiego nauczyciela jest więc niemal dwa razy mniejsza.

Specjaliści zebrali informacje m.in. na temat zarobków nauczycieli szkół podstawowych po przepracowaniu w szkole 10 lat. Polscy nauczyciele z roczną pensją 25 210 dolarów znaleźli się na czwartym miejscu od końca wśród krajów OECD. Mniejsze pensje mają jedynie nauczyciele na Węgrzech - 18 519 dolarów, na Słowacji - 18 838 dolarów i w Grecji - 25 105 dolarów. Średnia dla OECD to 44 871 dolarów, a dla UE - 43 692 dolary. Nauczyciel z 10-letnim stażem zarabia mniej więc 56 proc. średniej OECD i 57,7 proc. średniej w Unii Europejskiej.

Z danych OECD wynika, że w większości krajów wynagrodzenie nauczycieli jest niższe niż osób, które ukończyły edukację na podobnym poziomie. Wyjątkiem są Belgia i Francja, gdzie nauczyciele szkół ponadgimnazjalnych (upper secondary, general programmes) zarabiają więcej niż osoby o takim samym wykształceniu. Do wyjątków zalicza się również Dania. Tamtejsi nauczyciele gimnazjów (lower secondary, general programmes) otrzymują przeciętne wynagrodzenie nieznacznie wyższe niż osoby o takim samym wykształceniu, ale niepracujące w oświacie.

Jedynie nauczyciele z Luksemburga, bez względu na rodzaj szkoły, w której uczą, otrzymują średnio wyższe wynagrodzenie niż inni tak samo wyedukowani. Polscy nauczyciele zarabiają dużo gorzej niż osoby, które kończyły podobne szkoły, ale nie pracują w oświacie.

Bożena, 50 lat, nauczycielka wychowania fizycznego, trener II klasy judo.

- Młodzi nie przychodzą z powodu małych zarobków. Nauczyciel zaczynający staż zarabia mniej niż najniższa krajowa. Praca przez pierwsze siedem-dziesięć lat jest ciągłą nauką i papierologią, pracą w kilku miejscach, aby zarobić i żyć - opowiada.

Ma w sobie z pasję, zawsze chciała być nauczycielem, uczyć sportu. Z powodu swojego wykształcenia mogła zawsze dorobić w kilku miejscach: fitness, zajęcia judo. Cała jej rodzina to nauczyciele, wszyscy pracują w kilku miejscach jednocześnie - nie dlatego, że chcą, ale dlatego, że muszą.

- Jednak przyszedł czas zmęczenia, poczucia bezradności. Prestiż tego zawodu w Polsce jest porażająco niski. Moja praca okazała się w większości pracą pedagogiczną, dydaktyka została na drugim planie - wzrusza ramionami Bożena.

Czego nauczyciele nie lubią? Biurokracji, tymczasem „produkcja papierów”, jak to określają, często okazuje się najważniejsza. Nie lubią roszczeniowości uczniów i rodziców, braku zrozumienia, że doba ma 24 godziny, a oni pracują po 18. Nie lubią bałaganu w systemie. Cieszy ich za to kontakt z młodzieżą i dziećmi.

Bożena uwielbia ich uśmiech, chęć ruchu i zabawy.- Trzeba lubić dzieci. Dla mnie dydaktyka jest ważna, ale nie najważniejsza. Psychika i życie są ważne - przekonuje.

Prawdą jest jednak, że polscy nauczyciele pracują mniej niż ich zachodni koledzy, przynajmniej jeśli chodzi o tzw. pensum. Dla tych, którzy nie wiedzą - pensum to liczba godzin spędzanych „przy tablicy” przez nauczyciela w tygodniu. Z raportu „Education at a Glance” z 2018 roku wynika, że polscy nauczyciele są zobowiązani do prowadzania zajęć przez 564 godziny rocznie w szkołach podstawowych, 478 godzin rocznie w gimnazjach, a w szkołach średnich 473 godziny rocznie. Średnia dla 22 krajów Unii Europejskiej jest wyższa i wynosi odpowiednio: 762 godziny zajęć w szkołach podstawowych, 668 godzin w szkołach średnich niższego szczebla i 635 godzin w szkołach średnich wyższego szczebla. Największą liczbę godzin przepracowują nauczyciele na Łotwie, w Holandii, w Hiszpanii czy we Francji.

Gdyby spojrzeć na całościowy czas pracy, w raporcie nazywanym także „ustawowym czasem pracy” sprawy maja się podobnie. Wystarczy wspomnieć, że w przypadku szkół podstawowych mniej od Polaków pracowali w ciągu roku tylko Portugalczycy - 1488 godzin oraz Hiszpanie - 1425 godzin. Największą liczbę godzin musieli przepracować nauczyciele w podstawówkach w Niemczech - 1782, w Austrii - 1776 i w Szwecji - 1767.

Ze względu na sposób raportowania przez różne państwa, dane w raporcie przedstawione są jako godziny, które nauczyciel w ciągu roku poświęca - zgodnie z prawem - na czas nauczania, więc ustawowy czas pracy odnosi się tylko do godzin wykazanych w ustawach (w Polsce do 40 godzin tygodniowo).

Autorzy raportu doskonale jednak wiedzą, że godziny nauczania „przy tablicy” nijak się mają do nakładu pracy, jaki ponoszą nauczyciele; pod uwagę powinno się brać także m.in. przygotowywanie się do lekcji, kontynuację pracy po nich, w tym sprawdzanie prac uczniów.

Jednak z nauczycielek pisze w sieci:

„Każdy dzień z życia nauczyciela to nieustająca praca fizyczna, umysłowa i emocjonalna. Konieczność noszenia na swoich barkach odpowiedzialności jest obciążająca, a często wyczerpująca. Wie o tym każdy dyrektor, kierownik, manager… A to nie tylko odpowiedzialność za wyniki, projekty, zysk netto, ale przede wszystkim za życie. Nie jedno czy dwa, ale kilkadziesiąt żyć. Za kontakty społeczne naszych podopiecznych, za ich poczucie własnej wartości, samoocenę, za ich wiedzę, umiejętności, a w pierwszych latach szkoły nawet za zasmarkany nos, załatwianie potrzeb fizjologicznych, za to, czy w kolejnych latach dzieci będą lubiły się uczyć, czy będą chciały się rozwijać, angażować w życie szkoły. (…) Lubię to, co robię, ale nie zmienia to faktu, że jest to jeden z najtrudniejszych zawodów świata, a przy tym dostający niewiele wsparcia. Popularne jest hasło, że nauczycielem trzeba się po prostu urodzić i albo to ktoś robi dobrze, albo powinien robić coś innego. I pewnie jest w tym trochę prawdy. Ale mimo wielkiego zamiłowania do tej profesji i dobrego wykonywania swoich obowiązków nauczyciel potrzebuje wsparcia i wzmacniania”.

Są kraje, w których nauczycielom pracuje się dobrze, a ich zawód cieszy się ogromnym prestiżem, żeby wspomnieć chociażby Finlandię, w której system edukacji uznawany jest za jeden z najlepszych na świecie. Aby uczyć w fińskiej szkole, trzeba posiadać co najmniej tytuł magistra. Po zawodzie lekarza, nauczyciel to druga najbardziej po-żądana profesja w tym kra-ju. Uczelnie pedagogiczne kształcą na najwyższym poziomie i są oblegane przez młodych ludzi - na jedno miejsce przypada tu minimum ośmiu kandydatów. Dostać się na pedagogikę jest trudniej niż na prawo czy medycynę. Fiński nauczyciel spędza w klasie średnio 4 godziny dziennie. Dodatkowo jest zobowiązany przeznaczyć 2 godziny tygodniowo na doskonalenie swoich umiejętności i kompetencji zawodowych - wszystkie kursy są finansowane przez państwo.

W Finlandii niemal wszystkie szkoły, także uniwersytety, są instytucjami państwowymi. W nielicznych prywatnych szkołach uczniowie nie płacą czesnego za naukę - wszystkie koszty są finansowane przez państwo. Udzielanie płatnych korepetycji jest zakazane, więc każdy uczeń otrzymuje dodatkową pomoc w nauce w ramach zajęć szkolnych. W Finlandii nie istnieje jeden sztywny i szczegółowy program dla całego kraji. Nie ma także inspektoratu szkolnego.

Nauczyciele w tym kraju nie uczą młodych ludzi do klasówek i sprawdzianów, ale przygotowują do życia. Przede wszystkim chodzi o to, aby dzieci nauczyły się uczyć. W szkole panuje przyjazna atmosfera, nauczyciele pomagają sobie nawzajem. Na jednego przypada średnio szesnaścioro uczniów. W Stanach Zjednoczonych jest ich około piętnastu, w Wielkiej Brytanii trzynastu, podobnie w Niemczech. W Polsce bywa, że i trzydziestu.

Na odpowiednim poziomie systemu edukacji powinno zależeć nam wszystkim. Bez świetnie przygotowanych do zawodu, odpowiednio zmotywowanych nauczycieli ten nigdy takim nie będzie.

Dorota Kowalska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.