Dyrektorzy szkół głowią się, jak układać zastępstwa, żeby żadna klasa nie została bez nauczyciela. Kandydatów z uprawnieniami jest jak na lekarstwo. Zaradni pedagodzy załatwili sobie etaty już w maju.
Początek roku szkolnego już za nami, a gdańscy dyrektorzy rozkładają ręce, bo... brakuje im nauczycieli do poprowadzenia lekcji. Choć Związek Nauczycielstwa Polskiego w wakacje alarmował, że w wyniku reformy oświaty nie będzie zajęcia dla ponad 1300 nauczycieli na Pomorzu, a tylko w Gdańsku 347 osobom ostatecznie nie przedłużono etatu, nagle pojawił się problem braku pedagogów w szkołach.
W poszczególnych placówkach głowią się, jak ułożyć plan lekcji przy okrojonej kadrze. Ta kwestia dotyczy zarówno podstawówek, jak i szkół średnich. Na wagę złota są dziś zwłaszcza matematycy, informatycy i angliści. Tego pierwszego szukają m.in. w SP nr 81 przy ul. Siedleckiego.
- Dotychczasowa nauczycielka matematyki postawiła mnie w niezwykle trudnej sytuacji. Ostatniego dnia sierpnia przekazała, że nie będzie u nas dłużej pracować - mówi dyrektor SP 81 Mariola Cyranek. - Organizujemy doraźne zastępstwa, ale wciąż mam nadzieję, że wkrótce znajdziemy odpowiedniego kandydata do klas IV-VII, na pełen etat. Ogłoszenie o pracy zamieściłam, gdzie tylko mogłam. Teraz czekam.
Dyrektorka dodaje, że jeśli nie znajdzie się chętny, to w ostateczności będzie musiała na nowo ułożyć plan zajęć i rozdzielić klasy, które dziś są bez stałego matematyka, między innych nauczycieli.
- To nie jest łatwe, kiedy w szkole uczy się 1300 dzieci. Jestem zdziwiona, bo zawsze to matematycy sami pytali o pracę. A teraz brakuje kandydatów. Być może winna jest temu reforma oświaty - wielu nauczycieli już w maju załatwiało sobie etaty, żeby mieć pewne zatrudnienie. Nie będą z tego rezygnować nawet wtedy, gdy żeby wypracować etat, muszą jeździć do kilku szkół - żali się Cyranek.
Jak udało nam się dowiedzieć, o pracę dla matematyka na cały etat można pytać także w SP nr 46 na Arkońskiej i w SP nr 65 na Liczmańskiego.
W SP nr 80 wciąż nie ma nauczyciela j. polskiego (13 godz.), a w SP nr 89 - nauczyciela w świetlicy (1/2 etatu).
Z kolei informatyk na pełen etat poszukiwany jest w SP nr 14 na Kartuskiej. Tu znajdzie się praca także dla pani do sprzątania.
Ale i w liceach sytuacja nie wygląda najlepiej, choć dyrektorzy uspokajają, że wszystko jest pod kontrolą. Dla przykładu, w IV Liceum Ogólnokształcącym w Gdańsku ciągle szukają anglisty - na pełen etat. Na razie zajęcia prowadzą pozostali nauczyciele.
- Kandydaci są, ale stawiamy przed nimi pewne wymagania - muszą mieć odpowiednie kwalifikacje i doświadczenie. To nie jest tak, że bierze się pierwszego lepszego nauczyciela. Jest początek września, więc nic złego się jeszcze nie dzieje. Mamy nadzieję, że kwestię zatrudnienia anglisty zamkniemy do końca tygodnia - mówi Beata Czaja, wicedyrektor z IV Liceum Ogólnokształcącego.
Sami nauczyciele mogą korzystać z bazy ofert pracy, które przygotowało dla nich Pomorskie Kuratorium Oświaty. W poniedziałek znajdowało się tam 79 zgłoszeń. Dziwi jednak to, że nie wszystkie oferty znajdują się w bazie. - Dyrektorzy powinni zgłaszać nam informacje o wolnych etatach. Rozumiem jednak pojedyncze wypadki, kiedy dyrektor zostaje bez nauczyciela z dnia na dzień. Różnie bywa i czasami dyrektor po prostu nie zdąży nas powiadomić. Mieliśmy też sporo telefonów z pytaniem, czy nie wiemy czegoś o nauczycielach, którzy podjęliby pracę od września. Dzwonili nie tylko z Gdańska, ale też Gdyni, Tczewa czy Rumi - mówi Monika Kończyk, pomorska kurator oświaty.
Kurator podkreśla też, że jeszcze w zeszłym roku mówiła, że dojdzie do takiej sytuacji. - To dlatego, że w wyniku reformy oświaty w szkołach zwiększyła się liczba oddziałów - dodaje kurator.
Inne spojrzenie na sprawę ma Piotr Kowalczuk, wiceprezydent Gdańska: - Kurator i minister edukacji mówią o pracy dla nauczycieli w wyniku reformy, ale tej pracy tak naprawdę nie ma. Są szkoły, w których znajdą się wolne poszczególne godziny, dwie - trzy lekcje. To jest najgorszy problem.