Nauczanie zdalne w szkołach idzie średnio. Brakuje sprzętu komputerowego, internetu, część nauczycieli nie prowadzi lekcji
Zdaniem aż 46 proc. rodziców żaden z nauczycieli nie realizuje lekcji online. W jednej trzeciej domów jest problem z odpowiednią ilością sprzętu komputerowego. Najbardziej obciążeni wspieraniem dzieci są rodzice uczniów w klasach 4-6 szkoły podstawowej.
W ankiecie przeprowadzonej przez portal Librus wzięło udział prawie 21 tys. rodziców uczniów. To użytkownicy systemu Synergia, który obecnie jest wykorzystywany w ponad 6500 szkół w Polsce. Dawniej służył głównie jako dziennik elektroniczny. Rodzice na bieżąco dowiadywali się o stopniach, obecnościach i innych sprawach. Mogli wysyłać do nauczycieli e-maile i otrzymywać od nich wiadomości.
- Pytaliśmy rodziców, na jakich zasadach realizowana jest nauka online, z jakimi problemami musieli się zmierzyć, a co najważniejsze, jak ich dzieci znoszą tę zmianę. Pytaliśmy o wyzwania związane z zapewnieniem dziecku dostępu do sprzętu. Chcieliśmy również ustalić, jakiego wsparcia rodziców wymaga taka formuła edukacji
— mówią autorzy badań i raportu.
Główne wnioski?
Jedna trzecia rodziców boryka się z dostępnością sprzętu. Nie jest w stanie zapewnić każdemu dziecku urządzenia do nauki online. Chodzi o komputery, smartfony, tablety. Sprzęt jest w tych rodzinach współdzielony. Dwie trzecie rodziców twierdzi, że ma odpowiednią liczbę urządzeń.
Są problemy z zasięgiem nauczania zdalnego. Według 53 proc. rodziców jest ono realizowane ze wszystkich przedmiotów. 4 proc. rodziców informuje, że kształcenie na odległość nie jest realizowane w szkołach, do których uczęszczają ich dzieci. 9 proc. rodziców twierdzi, iż nauczanie zdalne obejmuje mniej niż połowę przedmiotów.
Zdecydowanie przeważają metody podawcze. Zdaniem 46 proc. rodziców żaden z nauczycieli nie realizuje lekcji online, w przypadku 31 proc. rodziców niewielu nauczycieli prowadziło taką formę kształcenia. Zaledwie 7 proc. rodziców informuje, że wszyscy nauczyciele ich dziecka prowadzą lekcje online. Nauczyciele przede wszystkim wybrali pośredni kontakt z uczniem. Przesyłają zakres materiału z podręcznika i ćwiczeń do samodzielnego zrealizowania (tak wskazało 85 proc. ankietowanych). Wysyłają materiały lub zadania do samodzielnego wykonania przez dzieci (72 proc. ankietowanych). 63 proc. ankietowanych wskazało, iż dzieci otrzymują filmy edukacyjne. 47 proc. respondentów potwierdza wykorzystywanie platformy epodręczniki.
Problemem jest również zaangażowanie rodziców. Według raportu Librusa najbardziej obciążeni wspieraniem dzieci są rodzice uczniów w klasach 4-6 szkoły podstawowej, następnie w klasach 1-3. 21 proc. rodziców biorących udział w ankiecie przyznaje, że spędza „nad nauką” z dzieckiem pięć lub więcej godzin dziennie. Dla 18 proc. ankietowanych to 4 godziny dziennie. Wsparcia rodziców nie wymaga tylko 14 proc. dzieci. Od części młodszych dzieci, z klas IV-VI, wymaga się umiejętności sprawnego posługiwania się aplikacjami, których do tej pory nie znały.
Autorzy ankiety chcieli się również dowiedzieć, jakie kłopoty mają uczniowie. Okazuje się, że najbardziej brakuje im bezpośredniego kontaktu z rówieśnikami. Tak stwierdziło aż 59 proc. uczniów. Brakuje im również bezpośredniego kontaktu z nauczycielami, 54 proc. ankietowanych uczniów tak stwierdziło.
- Uczniowie mają również trudność w samodzielnej pracy. W planowaniu nauki i znajomości różnych metod uczenia się (34 proc.). Dla 18 proc. ograniczeniem jest brak sprzętu. Pomimo iż zdaniem rodziców nauczanie zdalne nie jest realizowane ze wszystkich przedmiotów, to uczniowie mają za dużo obowiązków i są za bardzo obciążeni. Jedynie co trzeci respondent wskazuje, że nauki jest w sam raz, natomiast 36 proc. rodziców twierdzi, że nauki jest zdecydowanie za dużo a zdaniem 35 proc. raczej za dużo.