Nasza historia zapisana w niezwykłych eksponatach
Pokazanych zostało „jedynie” sto. Choć obecnie w zbiorach kieleckiego muzeum znajduje się ich około dwudziestu tysięcy. Mowa o wyjątkowych eksponatach pokazanych na wystawie „10x10” przygotowanej przez Muzeum Historii Kielc. Przenoszą nas one w odległe czasy, ukazując barwne dzieje Kielc oraz regionu. – Wybraliśmy te, które nie tylko są najcenniejsze w naszych zbiorach, ale związane są z nimi interesujące historie – powiedział o ekspozycji jeden z jej kuratorów, Marcin Kolasa.
Skarb z Małogoszcza
Historie niektórych ze znalezisk są rzeczywiście nietuzinkowe. Wiele z nich nigdy nie trafiło by do muzeum, gdyby nie zbieg okoliczności oraz najzwyklejszy szczęśliwy traf. Tak było w trakcie budowy kanalizacji niedaleko Małogoszcza, gdzie odkryto niezwykłe przedmioty. – W glinianym naczyniu była scalona ze sobą bryła monet oraz różnego rodzaju ozdób. Dzięki temu, że znalazca przekazał skarb konserwatorowi zabytków, mogli się nim zając specjaliści. Udało się go doprowadzić do takiego stanu, jaki dzisiaj obserwujemy.– powiedział Marcin Kolasa. Najstarsza z odnalezionych monet pochodzi z Italii i została wybita przez cesarza Ottona I pomiędzy 962 a 973 rokiem. Gliniana skarbonka zawierała denary angielskie, czeskie oraz węgierskie, a także kobiecą biżuterię. Niektóre z ozdób miały specjalne znaczenie – służyły jako amulety zapewniające płodność.
Najwięcej odnaleziono jednak denarów krzyżowych, pochodzących z terenów niemieckich, a wybitych w tamtejszych mennicach biskupich. Choć nie wiadomo kim był właściciel tego wyjątkowego na dzień dzisiejszy skarbu, to nie ulega wątpliwości, że jego posiadacz musiał być w owym czasie majętną osobą. – Według ustaleń warszawskich badaczy, posiadana suma pieniędzy pozwalała na zakup dwóch niewolników z Rusi Południowej – dodał pracownik kieleckiego muzeum. Co jeszcze bardziej interesujące, było to pierwsze tego typu znalezisko w tej części Polski.
Ocalona przed prawdopodobnym zniszczeniem została tablica upamiętniająca nadanie sztandaru Państwowemu Gimnazjum i Liceum imienia Jana Śniadeckiego w Kielcach w 1938 roku. Na środku zaznaczona została mapa przedwojennej Polski z wyszczególnionymi nazwami miejscowości związanymi z niepodległościową działalnością. W tablice zostały wbite 272 grawerowane gwoździe. Umieszczone na nich zostały zarówno nazwiska osób, które zapisały się w historii Kielc, jak i zupełnie anonimowych – w tym nauczycieli oraz absolwentów szkoły.
- Historia tej tablicy jest bardzo ciekawa. Trafiła ona do nas szczęśliwym trafem. Nowe władze powojennej Polski niechętnie patrzyły na nią ze względu na uwzględnienie granic II Rzeczpospolitej, więc wylądowała na strychu szkoły. W czasie któregoś z remontów znalazła się w kontenerze z gruzem. Na szczęście jeden z pracowników, który nadzorował prace budowlane, tylko się obejrzał, czy nikt nie widzi i wyciągnął tablicę. Zabrał ją do domu i dzięki jego postawie ten przedmiot przetrwał. Stosunkowo niedawno trafił on do naszych zbiorów – powiedział Marcin Kolasa.
Wyjątkowy duchowny
Tego typu niespodzianek jest jeszcze więcej, bowiem części znalezisk i przekazanych darów nie udaje się zidentyfikować od razu. Dwa lata temu Muzeum Historii Kielc weszło w posiadanie kilkudziesięciu fotografii. – Najbardziej interesujące okazały się dwie z nich, wykonane w atelier kieleckiego fotografa Wincentego Grabowskiego, portretujące nieznanego księdza. Analiza pozostałych zdjęć ze zbioru, wśród których na czterech znaleziono odręczne podpisy z nazwiskiem Siarkowski oraz poszukiwania na internetowych stronach genealogicznych pozwoliły ustalić, że sportretowanym księdzem jest Władysław Siarkowski wykonana najprawdopodobniej w 1878 roku – powiedział Marcin Kolasa z Muzeum Historii Kielc.
Tenże duchowny zaliczany jest do grona wybitnych przedstawicieli dziewiętnastowiecznych badaczy regionalnej przeszłości, którego pasja poznawcza wykraczała daleko poza miano „zbieracza starożytności” minionego stulecia i charakteryzowała się dużą wszechstronnością zainteresowań i kompetencji. Proboszcz parafii Kije wydał około 150 artykułów i opracowań etnograficznych, historycznych oraz archeologicznych. Zdobyte przez niego informacje pochodziły przede wszystkim z okolic Kielc oraz Pińczowa. XIX – wieczny duchowny gromadził nawet informacje dotyczące… ludowych interpretacji snów.
Unikalnych fotografii na których zostały utrwalone stare Kielce i mieszkańcy miasta w zbiorach muzeum jest znacznie więcej. Wśród tych perełek znajduje się również album fotograficzny z opisem historycznym Kielc z 1878 roku. Nie wiadomo, kto jest jego autorem. Znajdziemy w nim między innymi dawne zdjęcia kieleckiego rynku, Wzgórza Zamkowego, klasztoru na Karczówce czy kościoła świętego Wojciecha. – Są to jedne z najstarszych widoków Kielc, które przetrwały do dnia dzisiejszego – wyjaśnił Marcin Kolasa, kurator wystawy.
Jednym z najcenniejszych malowideł w kolekcji Muzeum Historii Kielc jest obraz „Rodzina malarza – lekcja geografii” z 1875 roku. Został namalowany w Paryżu przez Józefa Szermentowskiego. Urodzony w 1833 roku w Bodzentynie malarz pobierał nauki w Kielcach, mieszkając u ówczesnego naczelnika powiatu kieleckiego – Tomasza Zielińskiego. Urzędnik był jednym z pierwszych w Kielcach kolekcjonerów sztuki, gromadząc i tym samym ratując przed zniszczeniem liczne zbiory polskich artystów.
Innym interesującym artystą, który został wyróżniony na wystawie jest Ryszard Prauss. Kielecki malarz gustował przede wszystkim w tworzeniu krajobrazów miejskich, nierzadko z elementami fantastycznymi. Jego monumentalny obraz „Legenda o świętym Krzyżu” z około 1950 roku stanowił część zamierzonego wielkiego cyklu.
Od Huty „Ludwików”…
Wśród eksponatów znajdziemy wiele wyrobów przemysłowych. Niektóre z nich rozsławiły produkujące je zakłady nie tylko w naszym regionie, w całej Polsce, a nawet poza jej granicami. Przypominają one o bogatych tradycjach kieleckiego przemysłu.
Na specjalne potraktowanie zasługuje motocykl SHL 98 z brytyjskim silnikiem „Villers”. Został on wyprodukowany w Hucie „Ludwików”, późniejszej fabryce SHL w 1939 roku. Do wybuchu wojny sprzedano około dwóch tysięcy sztuk. Cena dla kupujących mogła być atrakcyjna, bowiem nabywcy otrzymywali zwrot części zainwestowanej kwoty. Był wykorzystywany nie tylko do celów rekreacyjnych, ale również na zawodach sportowych. Pierwsze modele SHL 98 rozwijały prędkość około 65 km/h. Pomimo upływu lat znajdujący się na wyposażeniu muzeum motocykl SHL-ki wciąż jest sprawny.
Huta „Ludwików” była znana również produkcji wojskowej. Na czoło wysuwa się tutaj szabla kawaleryjska wzór 34, czyli „ludwikówka”. Była ona ostatnią polską szablą bojową, jednocześnie stała się symbolem oporu we wrześniu 1939 roku. Na wyposażeniu polskiej armii znajdowało się ponad 100 tysięcy tego typu szabel. Na potrzeby wojska produkowano w Kielcach również między innymi kuchnie polowe z wyposażeniem, hełmy, elementy amunicji, wozy telefoniczne oraz taborowe.
To wspaniała historia kieleckiego przemysłu. Nie można się jednak ograniczać wyłącznie do dużych i znanych zakładów takich jak Huta „Ludwików” oraz Zakłady Białogońskie. Niewielu kielczan pamięta dziś o takich przedsiębiorstwach jak Fabryka Mebli Kazimierza Drzewińskiego, Warsztatach Mechanicznych i Odlewni Romana Kluźniaka czy Fabryce Wag „Sokół” należącej do Aleksandra Czerwieńca.
… do fasolki szparagowej
Wyrobem kieleckiego przemysłu jest również najbardziej zaskakujący eksponat, który znajdziemy na wystawie najważniejszych zbiorów kieleckiego muzeum. Jest nim… zakonserwowana fasolka szparagowa. Została ona wyprodukowana przez kieleckiego wynalazcę Leopolda Drzewińskiego-Fijałkowskiego. – Przed wojną dał się poznać między innymi tym, że koncertował na skonstruowanej przez siebie gitarze elektrycznej. Opatentował kilka wynalazków. Jednym z nich były konserwy w słojach – powiedział Marcin Kolasa z Muzeum Historii Kielc.
Dlaczego w słojach? Najprawdopodobniej powodem były trudności ze zdobyciem blachy. Zakład wspomnianego Drzewińskiego-Fijałkowskiego oprócz fasolki szparagowej proponował i inne przetwory - między innymi sałaty, szparagi, czy rydze duszone w maśle.
Ciekawych znalezisk na kieleckiej wystawie jest jednak znacznie więcej. – Prezentujemy na niej między innymi płyty graficzne, które trafiły do nas po Jadwidze Trzcińskiej, kieleckiej malarce i graficzce. Zmarła ona bezpotomnie, a jej majątek przejęło miasto – powiedział Marcin Kolasa. Część płyt nie była zidentyfikowana. – Wiedzieliśmy jednak, że nie wszystkie są autorstwa Jadwigi Trzcińskiej – dodał pracownik Muzeum Historii Kielc. Jak zaznaczył kurator wystawy wkrótce udało się ustalić, że należą one do Józefa Mehoffera, jednego z najwybitniejszych polskich malarzy i grafików.
Jubileuszowa ekspozycja
Wymienione eksponaty to przykład licznych zbiorów dokumentujących dzieje regionu znajdujących się w posiadaniu Muzeum Historii Kielc. Na wystawie „10x10” odnajdziemy liczne dokumenty, fotografie/pocztówki, malarstwo, przykłady rzemiosła artystycznego/małych form malarskich, wyroby kieleckiego przemysłu, wyroby kieleckiego rzemiosła, militaria, numizmaty/medale, varia oraz biblioteka.
Dokumentują one nie tylko działalność Muzeum Historii Kielc, które w tym roku obchodzi dziesięć lat działalności, ale również niezwykle barwne dzieje stolicy województwa świętokrzyskiego i całego regionu. Kuratorami ekspozycji są Krzysztof Myśliński oraz Marcin Kolasa. Wystawa jest dostępna dla zwiedzających w siedzibie Muzeum Historii Kielc przy ulicy świętego Leonarda do 21 października.