Zbigniew Bartuś

Nasz smog kontra czysty prąd

Na początku roku Polska wyeksportowała rekordowo dużo energii. Wyprodukowanej z... wiatru Fot. fot. Tomasz Bołt Na początku roku Polska wyeksportowała rekordowo dużo energii. Wyprodukowanej z... wiatru
Zbigniew Bartuś

Kontrowersje. Mimo że „tani węgiel” ma nam zapewnić „pełną niezależność energetyczną”, nasze elektrownie nie są w stanie wytworzyć potrzebnej w Polsce energii. Co więcej, gdy my toniemy w węglowym smogu, inne kraje oferują nam tańszy prąd ze źródeł odnawialnych.

Nocą z niedzieli na poniedziałek na os. Wadów w Nowej Hucie stężenie rakotwórczego pyłu PM 10 przekroczyło normę o… 800 procent. Najpewniej dzisiaj, pierwszy raz od roku, w stolicy Małopolski zostanie ogłoszony stan alarmowy. Prezydent miasta może wstrzymać wjazd do centrum aut powyżej 3,5 tony, zakazać palenia w kominkach, a nawet zastopować pracę w hucie ArcelorMittal.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ ZBIGNIEWA BARTUSIA: Trujemy się drogo. I tak zostanie

- To najgorszy miesiąc od lat, trafia do nas znacznie więcej pacjentów z chorobami krążenia i układu oddechowego, na oddziałach wewnętrznych w Krakowie nie ma miejsc - opisuje Krzysztof Czarnobilski ze Szpitala MSWiA.

Poza stolicą regionu najgorzej jest w Nowym Targu: godzinne stężenie PM10 było tam wczoraj wyższe niż w Nowej Hucie. Sześciokrotne przekroczenia normy odnotowano w Olkuszu i Skawinie. A wszystko przez spalanie węgla w gospodarstwach domowych. Wczoraj premier Beata Szydło po raz kolejny podkreśliła, że górnictwo węglowe jest i będzie „mocną gałęzią polskiej gospodarki i podstawą bezpieczeństwa energetycznego kraju”. Z węgla wytwarzamy ponad 80 proc. energii, co jest rekordem Europy.

Czy można inaczej? Można. Przekonują się o tym mieszkańcy północno-wschodniej Polski, gdzie trzeci rok z rzędu trafiają wielkie ilości prądu z zagranicy, głównie Szwecji. Pierwszą w dziejach Polski nadwyżkę importu nad eksportem odnotowano w 2014 r., w kolejnym roku zjawisko przybrało na sile, a zeszłoroczny import wystarczyłby już do zasilenia wszystkich gospodarstw domowych w Małopolsce. Mimo że „tani węgiel” ma nam zapewnić „pełną niezależność energetyczną”, nasza energetyka nie jest w stanie wytworzyć wystarczającej ilości energii.

Tymczasem Szwedzi, dzięki rozpoczętej przed laty rewolucji energetycznej, mają - podobnie jak Niemcy - duże nadwyżki prądu, częściowo z elektrowni atomowych, ale głównie ze źródeł odnawialnych (OZE), przede wszystkim elektrowni wodnych, a także z biomasy i ekologicznego spalania śmieci. OZE zapewniają im już ponad połowę potrzebnej energii elektrycznej i cieplnej. Nikt w Szwecji nie ogrzewa domu węglem, dominują wydajne pompy ciepła i biogazownie.

Szwedzka energia należy przy tym do najtańszych w Europie: w zeszłym roku jej cena hurtowa była nawet o 40 proc. niższa od cen wytwarzanej z węgla energii elektrycznej w Polsce. Daje to silną przewagę tamtejszemu przemysłowi i całej gospodarce, która rośnie szybciej niż polska - i to mimo czterokrotnie wyższych płac i wciąż imponującego socjalu. Teraz dzięki dobremu, wciąż rozbudowywanemu, mostowi energetycznemu łączącemu Polskę, Litwę i Szwecję, czystą i tanią szwedzką energię można w coraz większych ilościach kupić w naszym kraju. Nie podoba się to polskiej energetyce, która chciałaby przyblokować import.

- Blokowanie byłoby złe, bo w interesie Polski i Polaków jest stworzenie wspólnego unijnego rynku energii - mówi Janusz Steinhoff, b. wicepremier i minister gospodarki.

Na stworzonej przez ceniony portal wysokienapiecie.pl mapie hurtowych cen prądu w Europie Polska była przez ostatnie lata czerwoną wyspą, obok Grecji i Wielkiej Brytanii. Ceny hurtowe - przekładające się m.in. na koszty w przemyśle oraz np. w piekarniach - mieliśmy o 40 proc. wyższe niż bogaci Francuzi, Niemcy i Skandynawowie oraz o 30 proc. wyższe niż Czesi, Słowacy, Rumuni. W efekcie rósł import prądu do Polski.

- Byłby on zapewne dużo wyższy, ale na razie ogranicza go przepustowość połączeń wiążących nasz kraj z systemami innych krajów - tłumaczy dr Janusz Steinhoff, b. wicepremier i minister gospodarki. Istniejące połączenia, w tym otwarty ponad rok temu most energetyczny z Litwą (powiązaną z kolei kablem ze Szwecją), pozwalają Polsce zaimportować do 8 proc. potrzebnej energii elektrycznej. Według założeń unii energetycznej, która ma docelowo powiązać ze sobą systemy wszystkich krajów UE, przepustowość transgranicznych połączeń winna być o dwa razy większa. Polska mogłaby wtedy sprowadzić nawet 15 proc. wykorzystywanego w kraju prądu.

- Tyle samo mogłaby wyeksportować. Pod warunkiem, że nasi producenci potrafiliby zaoferować konkurencyjne ceny - mówi dr Daria Kulczycka, ekspert Konfederacji Lewiatan. Tłumaczy, że energię produkuje się dziś w Europie z tak wielu źródeł i w tak wielu systemach (skupiskach), że jej racjonalne i efektywne wykorzystanie w ramach jednego kraju stało się niemożliwe. Np. niemieckie fermy wiatrowe na północy kraju w dni, gdy silnie wieje, produkują olbrzymie nadwyżki energii, którą trzeba przesłać do Bawarii i Austrii, a przepustowość sieci na terenie RFN jest zbyt mała - dlatego wykorzystywane są m.in. sieci polskie (co parę razy groziło przeciążeniem i blackoutem, czyli totalną awarią i brakiem prądu w kraju).

Polska też miewa nadwyżki i wtedy eksportuje prąd - tak było na początku stycznia, gdy pobiliśmy godzinowy rekord eksportu energii netto. Doszło do tego jednak nie za sprawą sprawności naszych elektrowni węglowych, które zaoferowały dobre ceny, tylko z powodu… największego od dwóch dekad sztormu na Bałtyku, który rozkręcił na całego nasze wiatraki: w pewnym momencie dostarczały one jedną trzecią potrzebnej w kraju energii! W efekcie ceny spadły i Polska, jak inne kraje w pasie północnym (Dania, Holandia, Niemcy) sprzedawała prąd do Francji, Hiszpanii, Włoch, Szwajcarii oraz na Słowację, Węgry i Bałkany.

- Wzmacnianie unijnego rynku gwarantuje nam prawdziwe bezpieczeństwo energetyczne, niezależność od kaprysów Rosji. To bezpieczeństwo należy rozpatrywać w skali całej Unii, a nie pojedynczych krajów, bo te Rosja zawsze rozgrywa. Po drugie - wspólny rynek oznacza ceny korzystne dla konsumentów - mówi dr Steinhoff.

Dr Kulczycka zwraca uwagę, że aby polska energetyka mogła uczestniczyć w europejskim systemie i móc eksportować znaczne ilości energii, musi być konkurencyjna. A nie jest.

- Obecny rząd podjął niezbędne decyzje, m.in. zamykając najgorsze kopalnie, ale musi działać zdecydowanie - mówi dr Steinhoff. Jego zdaniem spółki energetyczne winny przejąć najlepsze kopalnie - na zasadach rynkowych, resztę trzeba zamknąć. W przeciwnym razie polski węgiel będzie nie tylko brudnym, ale i relatywnie drogim źródłem energii.

Zbigniew Bartuś


Dziennikarz, publicysta, felietonista Dziennika Polskiego (na pokładzie od 1992 roku) i mediów Polska Press Grupy, współtwórca i koordynator Forum Przedsiębiorców Małopolski, laureat kilkudziesięciu nagród i wyróżnień dziennikarskich (w tym Wolności Słowa, Dziennikarz Ekonomiczny Roku, Nagroda Główna NBP, Nagroda Grabskiego, Nagroda Kwiatkowskiego, Grand Prix Dziennikarzy Małopolski, nominacje do Grand Press).


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.