Tego chyba nie spodziewał się nikt. Żaden z żelaznych faworytów, tylko Szymon Woźniak został indywidualnym mistrzem kraju
Niedzielny finał IMP w Gorzowie przejdzie do historii jako spora niespodzianka. Patryk Dudek nie zdołał obronić tytułu, a mocno wspierany przez miejscową publikę Bartosz Zmarzlik nawet nie pojechał w finale. Taki jest urok jednodniowych zawodów, w których tak naprawdę zdarzyć może się wszystko. Szymon Woźniak nie ma pewnego miejsca w składzie Betardu Sparty Wrocław, nie był w gronie faworytów tego turnieju, a jednak zdołał zwyciężyć, rywalizując z dużo bardziej utytułowanymi i doświadczonymi żużlowcami. Po zakończeniu zmagań i odebraniu laurów 24-latek nie ukrywał ogromnych emocji. - Można powiedzieć, że rozkleiłem się jak baba (śmiech). Jednak nie potrafię opisać tego, co dzieje się teraz w mojej głowie... Pewnie jeszcze długo w to nie uwierzę. Trochę się tego nazbierało, bo to właściwie 17 lat ciężkiej pracy. Tego jednego dnia dostałem za to niesamowitą zapłatę! - komentował ze sporym wzruszeniem nowy indywidualny mistrz kraju.
Drugie miejsce zajął kapitan Cash Broker Stali. W ostatnich dniach nad naszym regionem przeszłym spore nawałnice i burze, przez co gorzowski tor został nieco podtopiony. Właśnie na to uwagę zwrócił Przemysław Pawlicki. - Ze względu na opady trzeba było dowieźć trochę nawierzchni. Uważam, że należą się pochwały dla osoby, która zajmowała się torem. Po tych zdjęciach, które kilka dni temu obiegły Internet chyba ciężko było wyobrazić sobie, że tego dnia odbędzie się w Gorzowie finał IMP. Zawody były OK, tor się nie rozwalał - komentował starszy z braci, który także ocenił swój występ. - Wiadomo, że zawsze zostaje mały niedosyt, jednak ja cieszę się z tego drugiego miejsca. Wszyscy chłopacy, którzy tego dnia wystartowali, z pewnością marzyli o miejscach, które my zajęliśmy. Gratuluję Szymkowi i Patrykowi oraz pozostałym zawodnikom - dodał.
Ustępujący mistrz, Patryk Dudek: - Robiłem co mogłem, aby zatrzymać te czapki. Nie udało się
Oczy wielu obserwatorów były tego dnia zwrócone na Patryka Dudka. Zielonogórzanin bronił tytułu, który przed rokiem wywalczył na torze w Lesznie. Historia zna przypadki, że zawodnik sięgał po złoto IMP sezon po sezonie, co uczynił chociażby dawny zawodnik Stali Gorzów Zenon Plech. Dudek nie załamywał jednak rok. - Robiłem co mogłem, aby zatrzymać te czapki. Nie udało się. Za rok mamy kolejne indywidualne mistrzostwa Polski i mam nadzieję, że uda mi się wystartować w finale. Na pewno będę próbował zająć pierwsze miejsce. Na pewno jestem mega zadowolony, bo plan minimum był taki, aby znaleźć się w pierwszej trójce i przywieźć coś do domu. Jakby było złoto to poszłoby na licytację. Co do brązu, to myślę, że ludzi nie będą się o niego bić (śmiech) - przyznał popularny „Duzers”.
Co do samych zawodów to 25-latek zaznaczył, że były one ciężkie. - Tor był całkiem inny, niż na początku roku, chociażby podczas memoriału Edwarda Jancarza. Dosypana nawierzchnia po meczu Stali z Grudziądzem na pewno pozmieniała ten tor. Tak naprawdę do ostatniego biegu szukaliśmy odpowiednich ustawień w motocyklach. Końcówka była udana. W barażu udało mi się minąć Janusza Kołodzieja, więc byłem bardzo dobrze nastawiony na finał. Niestety, nie udało mi się w nim założyć kolegów z lewej strony. Jednak jestem szczęśliwy z tego trzeciego miejsca - podkreślał współlider aktualnej klasyfikacji cyklu Grand Prix.
Finał IMP w Gorzowie to już historia. Nie było zbyt wiele walki, ale nie brakowało groźnych sytuacji na torze i upadków. Szkoda, że dopiero czwarte miejsce zajął będący ostatnio „w gazie” Jarosław Hampel. Kibice z Gorzowa z pewnością więcej spodziewali się po Zmarzliku.