Napad na bank w Wojaszówce. Zeznania dziewczyny oskarżonego: dostał pismo z urzędu. Powiedział, że został mu tylko napad na bank
W piątek w Sądzie Okręgowym w Krośnie odbyła się kolejna rozprawa w procesie dwóch młodych mieszkańców Podkarpacia, oskarżonych o napad na placówkę bankową w Wojaszówce. - To, co zrobił Maciek, jest do niego niepodobne. To mogło być załamanie psychicznie. Prowadzenie firmy go przerosło - zeznawała dziewczyna jednego z nich.
20-latek z gminy Wojaszówka i 34-latek z gminy Tarnowiec stanęli przed sądem oskarżeni o napad na placówkę bankową w Wojaszówce koło Krosna, 22 grudnia 2017 roku.
Zdaniem prokuratury działali wspólnie, choć to młodszy nich - Maciej Z. był tym, który pneumatycznym pistoletem gazowym sterroryzował kasjerkę i zabrał 10,5 tys. zł. Maciej G. (to od niego zdaniem śledczych Maciej Z. miał dostać atrapę broni) czekał w pobliżu w samochodzie. Uciekli z pieniędzmi, ale policyjna obława przyniosła skutek. Obaj wpadli w ręce policji.
Maciej Z. przyznał się do napadu. Ale twierdzi, że nakłonił go do tego starszy kolega. Maciej G. zaprzecza, twierdzi, że nie było go w tamtym miejscu.
Podczas piątkowej rozprawy zeznawała dziewczyna 20-latka i jego najbliższy kolega. Mówili o nim w samych superlatywach. Zaradny, grzeczny, życzliwy, po śmierci matki (stracił ją mając 11 lat) i wyjeździe ojca do pracy za granicę, przejął opiekę nad młodszym rodzeństwem. Po II klasie technikum zrezygnował z nauki, założył firmę budowlaną.
W dalszej cześci artykułu m.in.:
- co zeznawali znajomi oskarżonego Macieja Z.
- co twierdzi prokuratura
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień