Nam strzelać się zachciało. Bo broń służy do obrony

Czytaj dalej
Fot. fot. archiwum prywatne
Wojciech Kulig

Nam strzelać się zachciało. Bo broń służy do obrony

Wojciech Kulig

Od wybuchu wojny na Ukrainie strzelnice w całym regionie mają więcej klientów. Jedni przychodzą, aby nauczyć się strzelać, inni - żeby sobie tę umiejętność przypomnieć. Ba, strzelectwo znalazło się w kręgu zainteresowań nawet wśród ludzi, którzy do tej pory byli przeciwnikami broni! Z militarnych sklepów znika amunicja, najbardziej pożądany jest kaliber 9 mm.

- Jest większe zainteresowanie nauką strzelania i więcej chętnych do uzyskania pozwolenia na broń. Ma to ścisły związek z wojną na Ukrainie. Ludzie po prostu mówią, że chcą mieć broń, bo czasy są niepewne - mówi Andrzej Turczyn, prezes Klubu KS Kaliber z Koszalina.

Ten klub liczy ponad 500 osób, w tym około 200 członków mających pozwolenie na broń. Po agresji rosyjskiej na Ukrainie praktycznie codziennie przybywa od jednego do dwóch nowych członków. Wcześniej było ich czworo lub pięciu, ale w ciągu… całego miesiąca. Podobnie jest na strzelnicy Battlefield w Malechowie. W ciągu ostatniego miesiąca klub przyjął 50 nowych osób. To tyle, ile przyjmowano tu wcześniej przez cały rok. Takie same spostrzeżenia mają na strzelnicy Unia w Koszalinie.

- Od momentu inwazji mamy ruch większy średnio o 30 procent. Przychodzą praktycznie całe rodziny. Wszyscy chcą poznać podstawy. Robią to nie tylko po to, że może im się to przydać w przyszłości, ale też jest to dla nich coś nowego - ocenia Anita Grodzka, kierownik strzelnicy krytej Unia.

Żeby zapisać się tutaj na trening, trzeba dwa lub trzy dni wcześniej zadzwonić i umówić się wizytę. Z terminami jest różnie, im bliżej weekendu, tym większe oblężenie.

Mężczyźni dominują, kobiety są lepsze

- Na strzelnicy dowiedziałam się, jak strzelać, załadować broń i jak trafić w punkt. Uważam, że wycofanie ze szkół przysposobienia obronnego, w tym podstawowej umiejętności posługiwania się bronią, było błędem. Jak się okazuje, w obecnych czasach może się to przydać. Każdy powinien poznać te zasady - mówi Patrycja Walkow z Darłowa, która razem z mężem korzysta z treningów na strzelnicy w Malechowie.

- Dobrze by było, żeby każdy miał broń. Ktoś, kto chciałby nam zagrozić, byłby wtedy świadomy tego i inaczej by się zachował. Mamy teraz trudną sytuację za wschodnią granicą. Zagrożenie jest dużo większe, więc każdy powinien wiedzieć, jak posługiwać się bronią, i mieć dostęp do nauki strzelania - nie ma wątpliwości Marian Laskowski, który korzysta ze strzelnicy Battlefield w Malechowie.

Kursanci używają broni sportowej. Dominują w strzelectwie mężczyźni, ale okazuje się, że lepsze wyniki osiągają kobiety. Jak mówi Anita Grodzka, mają wewnętrzny spokój.

- Kobieta z bronią nie traci na kobiecości, a nabiera pewności siebie - dodaje nasza rozmówczyni. - Każdy może się nauczyć strzelać. Po oddaniu dwóch pierwszych strzałów przełamujemy lody i idzie nam coraz lepiej, bo już wiemy, co się dzieje. To są zachowania czysto techniczne, których trzeba się nauczyć. Biorąc broń do ręki, z czasem widzimy, że mamy zły chwyt albo kładzie-my palec na spuście. Tych błędów trzeba się pozbyć, a więc ważny jest trening. I koncentracja - zaznacza kierownik strzelnicy Unia.

Dla kogo broń

Jak zgodnie mówią instruktorzy, na broń nie należy patrzeć, jak na coś złego.

- Może służyć do obrony. Uratować nam życie. Sama w sobie nie jest niebezpieczna. To ludzie, którzy tej broni używają w niecnych celach, są niebezpieczni - zaznacza Anita Grodzka.

- Uważam, że posiadanie broni palnej to jest element cywilizacyjny, który nam towarzyszył od zawsze. Komunizm to wynaturzył, bo sprawił, że tylko rząd i władza ma mieć broń, a obywatel ma być bezbronny. To kłamliwa teza. Normalnym elementem świata, w którym żyjemy, jest to, że człowiek ma broń. To, że Polacy nie mają broni, to jest kwestia ostatnich 80 lat - mówi Andrzej Turczyn, prezes Klubu KS Kaliber. - Jak my wyzbędziemy się broni, to padniemy łupem cywilizacji bandyckich. Żeby agresję zgasić, trzeba samemu być uzbrojonym. Stara zasada jest taka, że chcesz pokoju, szykuj się do wojny - dodaje.

Najważniejsze, żeby ręka nie zadrżała. Cel - 10. na tarczy. Pal. Poszło bokiem. Kolejne naboje czekają. Więc znów: ręka, oko, strzał. Na strzelnicy ćwiczenie czyni mistrza.

Ile to kosztuje?

Strzelectwo nie jest sportem tanim, ale nie musimy wydawać fortuny, żeby spróbować swoich sił. Z popularnego pistoletu 9mm (minimum 20 strzałów) możemy postrzelać za 80-90 zł (łączny koszt z tarczą). W tym pakiecie uwzględniony jest instruktor, broń, stanowisko, zasady bezpiecznego posługiwania się bronią, zasady celowania. Z pistoletu 5,6 mm (minimum 30 strzałów) postrzelamy za nieco ponad 90 zł, a strzelba 12/76 (minimum 5 strzałów) to koszt 40-50 zł. W przypadku osób, które mają pozwolenie na broń i własną amunicję, zarezerwowanie 30 minut np. na strzelanie statyczne (1 stanowisko, oś bojowa 25 m) kosztuje około 45 zł.

Jak uzyskać pozwolenie na broń sportową

Pierwszym krokiem jest zapisanie się do klubu strzeleckiego. Dzięki temu zostaniemy zapisani w Polskim Związku Strzelectwa Sportowego i od tego momentu mamy trzy miesiące, żeby przystąpić do egzaminu na patent strzelecki. W trakcie tego okresu strzelec odbywa szkolenia. Uczy się praktyki i teorii. Egzamin jest trudny, porównywalny do egzaminu na prawo jazdy. Po zdaniu egzaminu możemy strzelać na strzelnicy bez opieki instruktora. Kolejnym dokumentem jest licencja zawodnicza. Następnym krokiem są badania u psychologa i psychiatry. Jeśli to przejdziemy, uzyskujemy pozwolenie na broń. Wszystko może trwać maksymalnie do pół roku, a koszty to ok. 2 tys. złotych.

Wojciech Kulig

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.