Największą bolączką mieszkańców są drogi
Rozmawiamy z Moniką Turzańską, sołtyską sołectwa Zielona Góra Jany i Stożne o pieniądzach z bonusa za połączenie miasta i gminy.
Minął rok od połączenia miasta i gminy. Na co mieszkańcy przeznaczyli pieniądze z bonusa?
Tak jak wszędzie - na drogi. Dostaliśmy 3,1 mln zł. 25 tys. zł przekazaliśmy na budowę domu pogrzebowego w Przytoku. To dość wyjątkowa sytuacja, że parafię mamy w innej gminie. Ale mimo że to inwestycja poza granicami miasta, dalej nas dotyczy. Z bonusa dofinansowaliśmy wyposażenie tego domu, pieniądze daliśmy na ławki, ołtarz, nagłośnienie, itp. A do tego zabezpieczyliśmy już sobie 2,1 mln zł na drogi. A resztę pieniędzy „wkładamy do skarbonki”, jeszcze ich nie wydajemy, bo poczekamy, ile zostanie z puli na drogi. Może zostanie, a może będzie trzeba coś dołożyć. Chcemy zrobić wszystkie gruntowe drogi w Janach. Tak mieszkańcy zdecydowali na zebraniu. A znaleźliśmy taką metodą „eko-kwadrat”. Tą samą wyłożone jest całe osiedle w Suchej. Ten pomysł przekażę mieszkańcom 14 lutego na zebraniu sołeckim.
Pieniądze za połączenie były dzielone według liczby mieszkańców danego sołectwa.
Mieszkańcy Stożnego skarżą się na drogę dojazdową do wsi. Usłyszeli, że jedynym ratunkiem jest przekazanie części pieniędzy z bonusa na remont.
W Janach mieszka około 324, a w Stożnem 78 osób. I na Stożne z tej puli przypada 610 tys. zł. Mieszkańcy postanowili wybudować boisko wielofunkcyjne z taką salą spotkań. Mówiłam im, że jedyna szansa na zrobienie drogi, to właśnie kasa za połączenie, ale woleli miejsce dla dzieci. Nie dziwię się im, i tak te pieniądze nie starczyłyby na całą drogę, a na mały odcinek. A w Stożnem nie ma takiego miejsca rekreacji dla dzieci z prawdziwego zdarzenia. Dzieciaki nie będą przecież szły do Jan, bo daleko. My w Janach też właściwie mamy tylko punkt biblioteczny, w którym spotyka się młodzież. Dzieci codziennie korzystają z internetu.
O czym jeszcze marzą ludzie?
Tak jak mówiłam, czekamy na to, czy zostaną pieniądze z dróg. Ale osobiście bardzo bym chciała wyremontować stare pomieszczenie po remizie strażackiej. Mógłby to być magazyn z salą czy świetlicą, z której mogłoby korzystać też stowarzyszenie. Bo wszystkie spotkania, jakie się odbywają, są u mnie w domu (śmiech). Sprzęt, który kupiliśmy, np. drukarkę i projektor oraz dużo sprzętu sołeckiego, nagłośnienie, ławki stoi u mnie w domu. Albo u innych mieszkańców.
A nie denerwuje się pani, gdy dyrektor departamentu inwestycji i zarządzania drogami w urzędzie miasta mówi, żeby zrobić drogę za pieniądze z bonusa?
Przyjmuję to tak, jak jest. Wiem, że z pustego to i Salomon nie naleje. Pieniądze są, jakie są. Aczkolwiek były obiecane na inne rzeczy, dlatego myślałam, że uda się zbudować świetlicę. A drogi to bolączka ludzi. Ze świetlicy może skorzystają, a może nie, ale drogą jeżdżą kilka razy dziennie. Tylko na wszystko trzeba mieć projekty, papiery i inne kwity. Dlatego to tak bardzo przeciąga się w czasie. Już nawet wraz z innymi sołtysami myśleliśmy o tym, by „przekazywać” sobie pieniądze, bo są wirtualne. I żeby robić jakąś drogę w sołectwie, które ma już projekt i pozwolenie, ale nie ma pieniędzy. Jednak mieszkańcy się boją, że pieniądze gdzieś znikną.