Stanowisko zespołu do spraw zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży przy Ministerstwie Zdrowia przeraża. Aż 10 procent młodych ludzi w Polsce do 18. roku życia wymaga opieki psychiatrycznej.
Specjaliści mówią, że to ostatni dzwonek, by zapanować nad problemem, który do tej pory był lekceważony. Stan psychiczny najmłodszych Polaków jest fatalny, a wciąż nie ma skutecznego i wydolnego systemu ich leczenia i nie ma wystarczającej liczby specjalistów.
- Na przestrzeni ostatnich lat obserwuje się narastanie częstości zaburzeń - piszą członkowie powołanego przy ministerstwie zespołu i wymieniają: zaburzenia depresyjne, próby samobójcze, samookaleczenia, zaburzenia odżywiania, uzależnienia, zaburzenia związane ze stresem. I, co niezwykle ważne, zmienił się też obraz kliniczny zaburzeń. Obecnie dominują bowiem zachowania agresywne i autoagresywne.
Najwięcej nastolatków w wieku 14-19 lat umiera z powodu udanych prób samobójczych. Lekarze apelują: trzeba pilnie zorganizować profesjonalną pomoc na różnych poziomach opieki - od ambulatoryjnej do szpitalnej, ale też w innych specjalistycznych ośrodkach interwencji kryzysowej.
Teraz w województwie śląskim na przyjęcie do oddziału psychiatrycznego dzieci i młodzieży (chodzi o tzw. przypadki stabilne) pacjenci muszą czekać 484 dni, zaś w przypadkach pilnych... 224 dni. To nie wymysł, ale dane z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Tymczasem z danych Naczelnej Izby Lekarskiej wynika, że na koniec 2017 roku w Polsce było 362 lekarzy specjalistów psychiatrii dzieci i młodzieży czynnie wykonujących zawód - znacznie mniej od wskazań Światowej Organizacji Zdrowia.
Dalej piszemy:
- o przerażających danych Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach,
- jak ratować młodych ludzi.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień