Najniższy poziom, najlepiej powiedziane, najbardziej nostalgiczna sprzedaż [KRONIKA TORUŃSKA]
Najniższy poziom? Wody, w Wiśle. Królowa polskich rzek na wysokości Torunia meandruje sobie między łachami. A - jak już pisaliśmy - i mniej wody, tym więcej widać. We wtorek pisaliśmy na przykład, że grupa miłośników toruńskich fortyfikacji odnalazła, z dna wyciągnęła i pożyczoną taczką wywiozła dawny słupek graniczny, który trafi do Muzeum Twierdzy Toruń.
A propos: ilekroć bywam w tych rejonie miasta, wzroku nie mogę oderwać od remontowanych z rozmachem Koszar Bramy Chełmińskiej, gdzie owo muzeum będzie się mieścić - otwarcie planowanie jest na czerwiec przyszłego roku. Ech, gdyby tak choć połowa z dziesiątków przecież dawnych obiektów fortyfikacyjnych doczekało się tak widowiskowej renowacji... Dopiero teraz, po oczyszczeniu murów, po zdrapaniu z nich wszystkich tych kilkudziesięcioletnich nawarstwień brudu i bałaganu, po uzupełnieniu ubytków - teraz widać, jak ta surowa przecież architektura może się pięknie prezentować. Nieco dalej za przyszłym muzeum, ma rogu Wałów Sikorskiego i Uniwersyteckiej stoi nie tak dawno ślicznie odnowiony gmach WKU, jeszcze jeden z licznych obiektów XIX-wiecznej toruńskiej twierdzy. To będzie naprawdę ładny kawałek miasta.
Ogólnopolska polityka od dłuższego już czasu koncentruje się wokół lotniczej pasji byłego już marszałka Marka Kuchcińskiego, co - przynajmniej na parlamentarnym poziomie - miało swoje wzmożenie w piątek, podczas posiedzenia Sejmu, gdzie stary marszałek zakończył swą - chciałoby się powiedzieć - podniebną misję, a nowa marszałek do niej wystartowała. Emocje były duże, tyrady kwieciste, słowa wielkie. Z morza wypowiedzianych tam słów najbardziej podobała mi się riposta posła Kukiz’15 z naszego okręgu, Pawła Szramki, który prowadzącego obrady w wyjątkowo aroganckim stylu Ryszarda Terleckiego zgasił krótkim: „Jak nas nie lubicie, to chociaż szanujcie wyborców, którzy na nas głosowali”.
W tym tygodniu pisaliśmy także o tym, że spółka Apator podpisała umowę przedwstępną dotyczącą sprzedaży zakładowego ośrodka wypoczynkowego w nadmorskich Rowach. Ależ się przy okazji otworzyła beczka nostalgii, wspomnień i wspominek! Odnieść można było wrażenie, że przynajmniej pół Torunia i to na poziomie kilku pokoleń przewinęło się przez ten ośrodek i że bywały kiedyś wakacje, gdy w okolicach ulicy Nadmorskiej w Rowach spotykało się więcej torunian niż na Szerokiej.