turystycznych, bo to bardzo ciekawe okolice Słupska.
To miejscowości na północno-wschodnich obszarach podmiejskich, na uboczu popularnych tras turystycznych, ale ciekawe pod wieloma względami. O tym wiem od dość dawna, a zeszłej niedzieli się upewniłem, ruszając na podaną w tytule trasę.
Przywdziawszy wyfasowaną w gminie Słupsk kamizelkę odblaskową z nadrukiem „Lecę za miasto”, bo nie raz trzeba będzie przejechać kawałek ruchliwej szosy. Pierwsze kilometry spod zabytkowej poczty w śródmieściu Słupska wiodą do Redzikowa dość nową trasą rowerową - częściowo wzdłuż ogrodzenia amerykańskiej bazy rakietowej do marketu Biedronka, za którą ten szlak się urywa (5,37 km - kilometraż narastający w nawiasach). Dalej można pedałować przez powojskowe osiedle
mieszkaniowe w Redzikowie, ale chciałoby się jechać na wprost - taką fosą pomiędzy osiedlem a szosą. Kiedyś ładnie tu było, kilkanaście kamiennych nisz z ławkami wkomponowanymi w skarpy zdobiło to miasteczko 28. Słupskiego Pułku Lotnictwa Myśliwskiego i kilku innych jednostek.
Teraz niestety panują tu zaniedbaniai szpetota. Cieszy natomiast, że na placu po zburzonym Garnizonowym Klubie Oficerskim
ruszyła budowa centrum kultury i biblioteki publicznej (5,74 km). W GKO, jak pamiętam, były kasyno, widownia ze sceną, kino, biblioteka, pracownie kół zainteresowań i twórczości oraz harcówka. Tu się radowano na tanecznych zabawach, ale też płakano na pożegnaniach pilotów wojskowych, którzy zginęli w wypadkach lub przepadli bez wieści. Alejkami polbrukowymi dojeżdżamy
do skrzyżowania, gdzie mijamy z lewej akwapark i skręcamy w prawo (6,72 km), następnie w lewo (6,81 km), na drogę prowadzącą nad stawy Pod Dębami (6,95 km).
Wędkarze akurat głośno klaskali, bo pewnie coś złapali. Ścieżką pośród pomnikowych drzew trzeba się przebić do dwóch rond i wiaduktu na węźle obwodnicy S6 w Redzikowie, by dotrzeć do początku lipowej alei (8,20 km), prowadzącej do Wieszyna. To ponadkilometrowy trakt pomnikowych drzew, na końcu którego wyłania się wspaniale odrestaurowany XIX-wieczny pałac w Wieszynie (8,85 km). Obecnie należący, jak głosi tablica informacyjna na znajdującej się nieopodal ścieżce historyczno-przyrodniczej, do Michała Duszkiewicza - miejscowego przedsiębiorcy rolno-hodowlanego.
Samo Wieszyno to wieś o ponad 700-letniej historii, w której nie brak pamiątek przeszłości. Najwięcej ich na wspomnianej ścieżce, utworzonej miejscowymi siłami w 2014 roku. Warto tędy poprowadzić nowy szlak turystyczny. Co ciekawe, najbardziej
burzliwy okres dziejów Wieszyna przypada na pierwszą połowę XIX wieku, kiedy wsią władali ówczesny burmistrz Słupska i jego syn, którzy popadli w konflikt z Kościołem z powodu podziału ziemi.
Oj, musiało się dziać, skoro nie obywało się bez interwencji żandarmerii. Tegoroczna zieleń jeszcze nie zasłoniła ruin dawnych budowli, które wyglądają na pozostałości młyna wodnego. Potwierdzenia tego wprawdzie nie znajduję w historycznych źródłach, ale konfiguracja terenu, okoliczne stawy i przepływająca przez Wieszyno rzeczka Glaźna (prawy dopływ Słupi pomiędzy Krępą a Łosinem) wskazują, że młyn pewnie był. Polecam wyjazd z Wieszyna, mijając z prawej strony dawny kościół i cmentarz parafialny (9,45 km) oraz wjeżdżając na śródpolną drogę gruntową.
Prowadzi prosto do Warblewa, ale skręcam w prawo (9,75 km), na drogę wśród starodrzewia. Szkoda, że tu nie ma
turystycznych drogowskazów. Tak więc trochę na wyczucie jadę do Stanięcina, mając w szczerym polu zakręt w prawo (11,04 km), ku widocznym w oddali zabudowaniom. Wjazd do Stanięcina prawie europejski (11,30 km) - place, uliczki i podjazdy ułożone z płyt jumbo. Także tutaj się budują, wprowadzają i urządzają słupszczanie i inne mieszczuchy.
Niedaleko do najbliższej drogi asfaltowej (11,71 km), gdzie skręcam w prawo, aby wkrótce być pomiędzy Stanięcinem a Głobinem (12,15- -12,20 km). Za chwilę wreszcie dojrzę bociana na gnieździe w Głobinie, w przeddzień widziałem też jednego, ale w Karzcinie. A żab zatrzęsienie, ropuchy pełzają jedna na drugiej, a w ogóle to wielka szkoda, że sporo tych płazów zostaje rozjechanych kołami aut.
Uważajcie na nie, proszę, i darujcie im życie. W Głobinie na skrzyżowaniu z szosą Słupsk - Dębnica Kaszubska (12,84 km) odbijam w prawo, aby dotrzeć do miejscowej ścieżki rowerowej. Długiej na prawie półtora kilometra, ale niezbyt użytecznej ze względu na brak połączeń, m.in. ze Słupskiem, które jest projektowane od wielu lat i ma być wreszcie budowane w tym roku. Tymczasem proponuję coś zastępczego i dość ciekawego: dojechać do końca ścieżki w stronę Słupska, przeprawić się piechotą przez wiadukt i skrzyżowanie ze zjazdem na obwodnicę w stronę Szczecina i skręcić w lewo na wjeździe do podstrefy ekonomicznej Płaszewko (15,00 km). Trzeba wypatrzeć z prawej strony przecinkę leśną (15,50 km) z płyt jumbo. To droga Nadleśnictwa Leśny Dwór, która doprowadzi do trasy rowerowej Słupsk - Krępa tuż za strzelnicą wojskową (18,97 km).
Po drodze zobaczycie skutki rzezi podmiejskiego lasu z okazami ściętych sosen o średnicy pnia jednego metra bez mała. To was może wkurzyć i popsuć wrażenia z całego wylotu za miasto.