Na osiedlu Akademickim postrzelono kota z wiatrówki
Kotka straciła oko. Policja szuka sprawcy i prosi słupszczan o pomoc.
Na osiedlu Akademickim w Słupsku ktoś postrzelił małą kotkę z wiatrówki.
– To było w ostatnią sobotę – mówi właścicielka kotki o imieniu Tosia. – Mieszkamy przy ul. Gdyńskiej. Wieczorem, po kolacji, Tosia wyszła na zewnątrz na swój tradycyjny podwórkowy spacer. Niecałe 15 minut później wróciła przestraszona do domu. Bez lewego oczka. Nie wiedzieliśmy, co się stało, zwierzę bardzo cierpiało – relacjonuje słupszczanka.
Właściciele kotki w sobotni wieczór zaczęli szukać pomocy weterynarza. Uzyskali ją w jednej ze słupskich klinik.
– Zostawiliśmy tam kotkę na czas przeprowadzenia koniecznych badań i zabiegów. Jednak już po godzinie dostaliśmy od weterynarza telefon z jasną informacją, że została postrzelona z wiatrówki – opowiada zdenerwowana słupszczanka.
–Stwierdzono to jednoznacznie po wykonaniu prześwietlenia. Wynikiem tego jest utrata lewego oczka oraz utkwienie śrutu w główce kotka. Oprócz trwałego kalectwa, Tosia została skazana na ogromny ból i cierpienie. Obecnie jest pod obserwacją, a w przypadku braku poprawy zdrowia, będzie musiała przejść trudną operację usunięcia śrutu. Ranna kotka nie jest teraz w stanie samodzielnie jeść oraz pić, ponieważ ma założoną na głowę plastikową osłonkę.
– Codziennie przez miesiąc musimy jej aplikować kropelki, a przez półtora tygodnia jeździć na zastrzyki, które uśmierzają ból – mówi pani Tosi.
Właściciele kota są przerażeni sytuacją, tym, jak bestialsko ktoś potraktował zwierzaka. O zdarzeniu poinformowali policję.
– Owszem, takie zawiadomienie wpłynęło i przesłuchaliśmy panią je składającą – mówi Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej policji.
– To bulwersująca sprawa, sprawdzamy wszystkie sygnały i prowadzimy postępowanie. Mamy już wstępne ustalenia.
Rzecznik słupskiej policji apeluje do wszystkich, którzy mogą pomóc ustalić okoliczności zdarzenia i namierzyć sprawcę postrzelenia, o kontakt z komendą miejską policji w Słupsku.
Policja dodaje, że na razie to jedyny taki zgłoszony przypadek.Właściciele Tosi też proszą o pomoc w namierzeniu osoby, która skrzywdziła ich pupilkę. Mają nadzieję, że poniesie odpowiedzialność.
– I chcemy bardzo gorąco podziękować weterynarzowi z lecznicy dla zwierząt Arka na os. Niepodległości, który okazał nam tyle serca, ratując z takim zaangażowaniem naszą kotkę. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że ten człowiek ma serce do wykonywanego zawodu, ale przede wszystkim dla zwierząt – uważa słupszczanka.