Na Malcie i Cyprze jeszcze nikt nie widział takiego tempa pracy
- Po praktykach wiemy, jak wygląda praca w turystyce i hotelarstwie. Poznaliśmy przyszłe zawody - mówią uczniowie Technikum nr 8. Na Malcie i Cyprze zasuwali tak, że pracodawcy mówili: zwolnijcie!
- Te wyjazdy były trochę jak szkoła życia. Pracowaliśmy na różnych stanowiskach w hotelu, szkoliliśmy swój angielski i byliśmy z dala od bliskich. No i do tego tak daleka podróż... - mówią uczniowie Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 12, a dokładniej Techniku nr 8. Niedawno wrócili z miesięcznych praktyk na Cyprze i Malcie.
Szkoła na zagraniczne „lekcje” zawodu - dzięki rozmaitym projektom - wysyła uczniów już kolejny rok. - Podczas takiego wyjazdu zdobywają wiele cennych doświadczeń - mówi dyrektor szkoły Beata Korban. Młodzi przytakują.
Na praktykach byli uczniowie klasy o profilu hotelarskim i obsługi turystycznej. W ramach projektu mieli zapewnioną darmową podróż i dostali jeszcze kieszonkowe. - Pojechaliśmy na miesiąc. Zasada była taka, że zamienialiśmy się stanowiskami pracy. Chodziło o to, żebyśmy poznali hotel od podszewki i pracowali na kilku stanowiskach - tłumaczą uczniowie. I przez miesięcy było tak, jak jest naprawdę w pracy. - Pracowaliśmy po 8 godzin dziennie, musieliśmy ze sobą współpracować i wykonywać, najlepiej jak potrafimy, swoje obowiązki - opowiadają młodzi. Nie ukrywają, że zdarzało się też tak, że praca zwalała ich z nóg. - Początkowo, największym problemem była bariera językowa. Na szczęście po kilku dniach zniknęła - mówią uczniowie.
Młodzi, którzy szkolili się na Malce, musieli współpracować też z wieloma obcokrajowcami, co było dla nich kolejną lekcją - w końcu kilka kultur i narodowości spotkało się w jednym miejscu pracy...
Uczniów, którzy mieli praktyki na Cyprze, najbardziej zaskoczyło tempo pracy. - Mówili nam, żebyśmy... zwolnili, że nie ma co się tak spieszyć, że przecież ze wszystkim zdążymy. Taką mają kulturę. A my, jak to Polacy - praca paliła nam się w rękach - opowiadają dziewczyny.
Młodym spodobało się też to, że poznali coś nowego. - Inna kuchnia, inna kultura, piękna architektura i cudowny klimat. Moglibyśmy tam zostać - śmieję się praktykanci z technikum.
Zresztą pracodawcy docenili wysiłek gorzowian. - Do szkoły przyszły listy z gratulacjami, a uczniowie otrzymali propozycje pracy - mówi dyr. Korban. I bardzo możliwe, że niektórzy skorzystają z propozycji pracy. A najchętniej wybiorą te stanowiska, gdzie... można liczyć na napiwki. - Zawsze coś zostało nam w kieszeni - śmieją się uczniowie.
Czy było warto? - Było! - odpowiadają młodzi. A dyr. Korban wyjaśnia, dlaczego. - Taki wyjazd daje uczniom wiele korzyści, kształcą się na kilku płaszczyznach, zdobywają rozmaite doświadczenia. Mogą sprawdzić siebie. Nagle znajdują się w obcej sobie sytuacji i muszą się z nią zmierzyć. Takie praktyki to nie tylko korzyści pod kątem szlifowania umiejętności zawodowych - mówi dyrektorka szkoła. Tego samego zdania są nauczycielki, które pojechały z uczniami, jako opiekunowie. - Podszkolili język, poznali swoją pracę, byli daleko od rodziców... Czasami z tęsknoty łzy im stały w oczach, ale dali radę. Sprawdzili się w 100 procentach, oby więcej takich wyjazdów jak szkoła życia - mówi Katarzyna Kulińska.