Religia i nauka. W krakowskim Centrum Jana Pawła II badana będzie słynna relikwia z Turynu.
W Centrum JPII „Nie lękajcie się”, gdzie jest jedna z najlepszych na świecie kopii Całunu Turyńskiego, właśnie powołano do życia Polskie Centrum Syndologiczne. Syndologia to nauka zajmująca się badaniem całunu. Może to więc na krakowskich „białych morzach” zostaną rozwiązane kolejne zagadki dotyczące tej niezwykłej relikwii…
Całun Turyński uchodzi za tkaninę, w którą po ukrzyżowaniu owinięto ciało Chrystusa. Wciąż jednak budzi kontrowersje, co do swojej autentyczności. Relikwia ta jest badana przez setki przedstawicieli różnych dziedzin nauki. Syndologów - tak nazywa się osoby zajmujące się badaniem całunu - mamy także w Polsce, w Krakowie. Jednym z nich jest prof. Wojciech Kucewicz, pracownik Katedry Elektroniki AGH w Krakowie. Profesor jest pewien, że Całun nie odkrył jeszcze wszystkich swoich tajemnic. O tym, jak niezwykłą relikwią jest Całun Turyński świadczy choćby taki fakt, iż by zrobić obraz o takiej sile oddziaływania jak widoczny na Całunie, potrzebna byłaby energia tysięcy elektrowni atomowych.
Jedna z najlepszych jakościowo na świecie kopii Całunu Turyńskiego znajduje się w Centrum JPII „Nie lękajcie się” w Krakowie. - Trafiła tu jako dar z Turynu w 2012 r. Tylko pięć państw na świecie ma tej klasy kopię, m.in. Brazylia, Argentyna i Stany Zjednoczone - podkreśla ks. Jan Kabziński, prezes Centrum. Kopia jest częścią wystawy pt: „Kim jest człowiek z Całunu”. Oglądając ją, wierni mogą się zapoznać z historią tej relikwii zaprezentowaną na specjalnych planszach. Do tej pory, jak szacuje ksiądz Kabziński, ekspozycję zobaczyło kilkaset tysięcy osób.
Odbywają się tu też sympozja naukowe na temat Całunu. Właśnie w czasie ostatniego, które odbyło się niedawno, powołano do życia Polskie Centrum Syndologiczne. Będzie filią założonego w 1950 r. w Turynie Międzynarodowego Centrum Syndologicznego. Turyński ośrodek - wiodący jeśli chodzi o badania nad całunem - ma własne archiwum, bibliotekę i muzeum. Wydaje specjalistyczne pismo, organizuje sympozja. Podobnie ma być w Krakowie.
Fotograf i badacz Całunu Turyńskiego z Włoch - Aldo Guerreschi, który trzy lata temu odwiedził Kraków, mówił, że „człowiek jest bezsilny wobec obrazu tego typu”.
- Naukowcy wciąż studiują całun, ale nie wydaje mi się, żebyśmy kiedykolwiek otrzymali jednoznaczną odpowiedź. Bo nie można z pewnością stwierdzić, czy w całun zawinięte było ciało Chrystusa. Wszystkie drogi prowadzą do hipotezy, że mogło chodzić o Jezusa z Nazaretu lub o człowieka, który cierpiał, jak on i miał takie same obrażenia. Z drugiej strony wiemy, że żadne zwłoki nie mogą zostawić takich śladów. Odpowiedź na pytania i wątpliwości wychodzi poza granice wiedzy. Jest nią Zmartwychwstanie. Nauka tej odpowiedzi nie akceptuje - mówił Guerreschi.
Przytaczał też znaczące tu słowa ojca bomby atomowej Roberta Oppenheimera, który powiedział u kresu swojego życia, że człowiek może otworzyć jedne, sto, tysiąc drzwi, ale znajdzie zawsze jedne drzwi zamknięte i to one są zastrzeżone dla Boga.
Według fotografa całun najlepiej oglądać nie z bliska, ale z odległości ok. 3-4 metrów. Jak tłumaczył, na tkaninie są cztery grupy plam: pozostałości po pożarach z XII i XVI wieku, ślady wody, krwi i odcisk ciała ludzkiego. Dodał, że wizerunek twarzy jest wyraźnie widoczny po wykonaniu fotografii i wzmocnieniu kontrastu.
- Przed wynalezieniem fotografii całun można było widzieć bardziej oczami wiary niż nauki - dodał.
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 22
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto