Muzyk ze Skarżyska otrzymał nominację do Fryderyka
Łukasz Długosz, światowej sławy muzyk ze Skarżyska opowiada o ostatnich wyróżnieniach i artystycznych planach.
Otrzymał pan nominację do nagrody muzycznej Fryderyk. To chyba duże wyróżnienie.
Wielka radość, że nie tylko zagraniczni krytycy doceniają nasze nagrania. W kategorii Najlepszy Album - Muzyka Współczesna otrzymało wydawnictwo „Paweł Mykietyn”, występuję tam jako solista, gra Narodowe Forum Muzyki – Filharmonia Wrocławska, pod batutą Beniamina Shwartza. Fryderyki kojarzą się bardziej z muzyką rozrywkową, ale przyznawane są również dla nagrań muzyki poważnej.
Czego mogą się po tej płycie spodziewać słuchacze?
Zawiera Symfonię Pawła Mykietyna, oraz koncert fletowy, napisany specjalnie dla mnie. To nobilitujące, kiedy tak wybitny kompozytor - jego muzyka grana jest na całym świecie - tworzy utwór z myślą o jego wykonawcy.
Czy to bardzo trudne w odbiorze?
Sądzę, że nie. To koncert oparty na matematycznym schemacie ciągłego zwalniania. Jest bardzo klasyczny, wręcz filigranowy. W odbiorze słuchacza lekki, za to wymagający dla wykonawcy.
Muzyka współczesna nie najlepiej się kojarzy. Trudno ją zrozumieć.
To muzyka naszych czasów. Musi się rozwijać. Jak mawia się w naszym środowisku – nie byłoby muzyki współczesnej bez polskich kompozytorów – mamy wielu znakomitych – i fińskich dyrygentów.
W ostatnim czasie nie szczędzono panu nagród.
Faktycznie, to bardzo motywuje do pracy. W 2015 roku nagrodę ICMA – to europejski odpowiednik amerykańskiej Grammy, otrzymała płyta z muzyką Andrzeja Panufnika. Występowałem tam jako solista. W 2016 roku tę samą nagrodę otrzymał album z muzyką Krzysztofa Pendereckiego, gdzie również byłem solistą. Miałem przyjemność brać udział w jej odebraniu, w San Sebastian. W ubiegłym roku kolejna płyta, w nagraniu której uczestniczyłem, znów z muzyką Krzysztofa Pendereckiego, była nominowana do ICMA. W tym roku przyszła kolejna nominacja. Dla płyty Flute Reflections, którą nagraliśmy wraz z żoną Agatą i Filharmonią Kameralną w Łomży. Znajdują się tam utwory Vivaldiego i Berlioza. Cieszymy się tym bardziej, że ich kompozycje nagrywane były niezliczoną ilość razy. A uznanie krytyków zyskały nasze interpretacje. O ICMA tym razem konkurujemy między innymi z filharmonikami berlińskimi, uznawanymi za jednych z najlepszych na świecie.
Niedawno otrzymał pan również statuetkę „Orfeusza”
Nie ukrywam, że to powód do wielkiej satysfakcji. „Orfeusza” przyznaje Stowarzyszenie Polskich Artystów Muzyków. Otrzymali go przede mną choćby Witold Lutosławski, Krystian Zimmerman i Andrzej Panufnik. Znaleźć się w tym gronie to zaszczyt.
Proszę zdradzić swoje artystyczne plany na najbliższy czas.
Myślę, że rozpoczniemy kolejne projekty z Pawłem Mykietynem, z którym się przyjaźnimy. W planach są kolejne nagrania, na dniach ukaże się płyta mojej zony, Agaty, z polską muzyką. Niedawno zaproszono mnie do Finlandii i Norwegii, do wykonania koncertu Krzysztofa Pendereckiego. Przyznam, że jest niebotycznie trudny.
Kiedy usłyszą pana świętokrzyscy melomani?
W maju razem z Agatą i organistą Romanem Peruckim weźmiemy udział w festiwalu Anima Mundi w Kielcach, mam również nadzieję wystąpić na festiwalu w Busku – Zdroju. Oczywiście chciałbym również zagrać w rodzinnym Skarżysku.
Wciąż ma pan styczność z muzyką. Nie brak panu ciszy?
Cóż, trochę brakuje. Założenia, że w tym roku trochę odpocznę, nie do końca udało się wprowadzić w życie. Ale parę dni na wakacyjny, rodzinny wypoczynek z żoną i dziećmi na pewno znajdę.