Muzealników ciągnie też do wody. Radzą w ChKŻ
Na kongresie muzealników w Łodzi zrodził się pomysł, by kolejna konferencja o tematyce morskiej i rzecznej odbyła się w Charzykowach.
Jak przypominają organizatorzy XIII Konferencji Polskiego Muzealnictwa Morskiego i Rzecznego, miejsce jest bardzo odpowiednie, bo Jezioro Charzykowskie było w okresie międzywojennym jednym z największych polskich jezior i to tu narodziło się żeglarstwo śródlądowe. A dziś Charzykowy to letnisko z ambicjami i aspiracjami, nie tylko do tego, by było co zjeść, gdzie wypić i się zabawić, ale by pojawiła się wartość dodatkowa. - Jest ładny teren za LKS - zachęcał samorządowców komandor ChKŻ Krzysztof Pestka. - W sam raz do tego, żeby powstało tu muzeum żeglarstwa...
To chyba łatwe nie będzie, bo z wcześniejszych wypowiedzi wójta Zbigniewa Szczepańskiego wynika, że samodzielny obiekt muzealny to raczej utopia. Najlepiej by było, gdyby taką placówkę przygarnął któryś z klubów, ale pewnie wtedy trzeba by myśleć raczej o izbie pamięci lub tradycji, a nie o muzeum z prawdziwego zdarzenia, bo ono ma przecież swoje standardy.
Tej kwestii na pewno nie rozstrzygnie ogólnopolska konferencja, która koncentruje się na naukowych tematach. Wczoraj było sporo lokalnych akcentów, by gości z różnych regionów Polski wprowadzić w rzecz. Barbara Zagórska, dyrektorka Muzeum Historyczno-Etnograficznego w Chojnicach przybliżyła im postać patrona placówki - Juliana Rydzkowskiego. Opowiedziała o tym, jak kolekcjonerską pasję łączył on z umiłowaniem regionu i turystyczną żyłką. - Zbierał wszystko, co świadczyło o specyfice regionu - mówiła. - Obrazki marynisty Mariana Mokwy, portrety rybaków Kazimierza Jasnocha, pieśni, przekazy, legendy, zabytki związane z rybołówstwem, łyżwy, modele bojerów, pocztówki itp. Już przed wojną zadawano sobie pytanie, czy w Charzykowach powstanie muzeum żeglarstwa śródlądowego.
Anna Czapczyk z chojnickiego muzeum przypomniała, kim był i jaki był Otton Weiland, żeglarz, szkutnik, założyciel klubu żeglarskiego w Charzykowach, pierwszego w Polsce, konstruktor bojerów, człowiek wielu pasji, o którym wciąż nie ma monografii, a powinna już dawno być. - Był duszą wielu żeglarskich poczynań - mówiła prelegentka. - I nie ma o nim żadnych negatywnych opinii.
Komandor Krzysztof Pestka najpierw odpowiedział na pytanie, czy obiekt, w którym odbywa się konferencja, pochodzi z czasów międzywojnia. - To późny Gierek, lata 70-te - uświadomił zebranych. A potem wtajemniczył ich w klubowe ceremoniały i ciekawostki, od puszczania wianków, przez Błękitną Wstęgę, po mundurową galę, szkutnicze tradycje, m.in. związane z budową optimistów, budowanie ołtarzy na wodzie na Boże Ciało, regaty odpustowe czy sekcję kajakową „Szansa”, która skupia osoby niepełnosprawne. - W strukturach klubu to chyba jedyna taka w kraju - mówił.