Dawid ma 24 lata. Za rok wypadnie z systemu i stanie się „niewidzialny“. Oznacza to, że jedynie rodzice będą się mogli nim zająć. Nie jest w stanie żyć samodzielnie. Cały czas musi być przy nim druga osoba.
Jakże często nauczyciele słyszą:
- Największym moim marzeniem jest to, by moje dziecko odeszło przede mną. Bo kto się zajmie po mojej śmierci?
- Nie zdajemy sobie sprawy, z jakimi problemami muszą się borykać rodzice naszych podopiecznych - mówi Magda Brówka, pedagog ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Sulechowie (placówka podlega staroście zielonogórskiemu). - Najgorsze jest to, że my możemy im pomóc tylko do pewnego momentu. W naszym internacie mieszkają osoby w wieku 7-24 lat. Co potem? Nikogo to już nie interesuje.
Kiedy podopieczny kończy 25 lat, wypada z systemu. Można powiedzieć, że wtedy rozwiązaniem stają się domy pomocy społecznej. Tylko że te osoby, z autyzmem i wieloma innymi sprzężonymi schorzeniami nie nadają się do tych placówek. Podobnie z warsztatami terapii zajęciowej. Zresztą, dostać się do nich wcale nie jest łatwo. Kolejki są bardzo długie. Państwo nie radzi sobie z takimi problemami. Jak mówią w ośrodku, ich podopieczni stają się wtedy „niewidzialni“.
Nauczyciele dobrze znają sytuację rodzin, które oddają im swoje pociechy do internatu. Dzieci przebywają tu 17 lat. Od poniedziałku do piątku. W weekendy wyjeżdżają do domu. Ale i wtedy bywa ciężko. To dlatego pedagodzy, terapeuci i pracownicy ośrodka postanowili w 2012 roku założyć stowarzyszenie „Dlaczego Nie”, by wspomagać rodziców podopiecznych.
Hasłem przewodnim stowarzyszenia są słowa Paulo Coelho: - „Trzeba umieć walczyć o swoje marzenia, ale trzeba też wiedzieć, które drogi są nie do przebycia i zachować siły na przejście innymi ścieżkami”.
Podczas naszej rozmowy co jakiś czas wchodzą podopieczni. Trudno im wytłumaczyć, że tu nagrywa się wywiad. Oni żyją we własnym świecie.
- Może z zewnątrz wygląda to dziwnie, ale nasi podopieczni są tu szczęśliwi, są wśród swoich - podkreśla Magda Brówka, prezes stowarzyszenia. - Staramy się wpierać rodziców i choć raz na miesiąc zająć się ich dziećmi także w weekendy. By mogli spokojnie zrobić zakupy czy pójść do fryzjera.
Stowarzyszenie organizuje też opiekę w czasie wakacji czy zimowych ferii.
- To doraźna pomoc. Ale musimy zrobić wszystko, by pomóc rodzicom tych dzieci, które skończą 25 lat - mówi pani prezes. - Moje dzieci są już dorosłe, stały się samodzielne, wyszły z domu. Mam więcej wolnego czasu. A rodzice naszych podopiecznych? Kiedy syn czy córka kończą 25 lat, mają zrezygnować z pracy, by cały swój czas poświęcać na opiekę dorosłych potomków? I nikt nie ma ich wspierać? Członkowie stowarzyszenia postanowili stworzyć Dom na Skraju Tęczy. Niech ta tęcza, jak most, przeprowadzi ich podopiecznych na drugą stronę... Swą ideą zarażali kogo się dało. I otrzymali nawet propozycję dostania domu w Brzeziu. Wolontariusze bardzo się ucieszyli, ale wkrótce okazało się, że otrzymali prośby o wsparcie od 20 rodziców. Dom jest więc za mały, by sprostać ich oczekiwaniom. Potrzebny jest większy obiekt.
Wypatrzyli taki we wsi Głuchów w gminie Trzebiechów. Kiedyś mieściła się w nim szkoła, która od lat nie działa, a budynek stoi pusty. Wszelkie próby sprzedania obiektu się nie powiodły. Stowarzyszenie zwróciło się do władz gminy o przekazanie domu na szlachetny cel.
- Na zebraniu wiejskim nie wyrazili na to zgody mieszkańcy - mówi wójt Izabella Staszak. - Zależy im na tym, by obiekt sprzedać i w ten sposób pozyskać pieniądze na remonty dróg. Bo ich stan jest bardzo zły.
Budżet gminy jest nieduży, 25 milionów złotych, z czego 11 pochłoną w tym roku inwestycje. A potrzeb związanych z remontem dróg nie brakuje.
Mieszkańcy nie mają nic przeciwko, by Dom na Skraju Tęczy powstał właśnie w Głuchowie, ale chcieliby jednak jeździć po prostych drogach.
Dawna szkoła wraz z działką została wyceniona na 87 tysięcy złotych.
- Tyle musielibyśmy uzbierać, by go kupić, choć może jego wartość spada z czasem, więc może cena będzie niższa - mówi M. Brówka i liczy na wsparcie władz, sponsorów, ludzi dobrej woli. Także wtedy, gdy obiekt znajdzie się już w rękach stowarzyszenia. Potrzebny będzie remont. Rodzice podopiecznych deklarują pomoc, obiecują, że mogą wziąć na ten cel kredyty.
Jak mówi M. Brówka, ten dom może być miejscem szczęścia i radości dorosłych niepełnosprawnych intelektualnie. Aby osiągnąć ten cel zorganizowano zbiórkę na www.zrzutka.pl. Do tej pory zebrano 5,4 tys. zł. Stowarzyszenie „Dlaczego Nie” w Sulechowie liczy też na 1 proc. z podatku oraz na wsparcie w różnej formie od osób, którym los niepełnosprawnych intelektualnie nie jest obojętny.
MATEUSZ PROSI O WSPARCIE
https://plus.gazetalubuska.pl/mateusz-z-klenicy-prosi-o-wsparcie-polowe-swego-zycia-porusza-sie-na-wozku/ar/c1-14026327?fbclid=IwAR2sMUU6MbjY1TMR8bNk4blEfOpOLapDmOPeVQwCJuASQA1DOZwqEHjPjbA