„Mszana Dolna od Żydów wolna ” - krwawy okres na Limanowszyźnie
75 lat temu w Mszanie Dolnej, 19 sierpnia 1942 roku na ,,Pańskim” zamordowano 881 Żydów. Podczas okupacji szczególnie dał się we znaki Żydom i Polakom sadystyczny burmistrz - Gelb.
W dzisiejszym wydaniu „Tygodnika Ziemia Limanowska” przedstawione zostaną tragiczne wydarzenia w Mszanie Dolnej z 19 sierpnia 1942 roku.
Od pewnego czasu w Mszanie Dolnej i okolicy pojawiają się antysemickie napisy, które dość często są traktowane jako wybryk chuligański, element subkultury czy antagonizm pomiędzy dwiema grupami zwolenników krakowskich drużyn piłkarskich. Warto więc przypomnieć, co stało się niemal 75 lat temu, w letni sierpniowy dzień, a było największą zbrodnią hitlerowską dokonaną na terenie powiatu limanowskiego podczas okupacji.
Populacja Żydów z Mszany Dolnej według szacunku Aleksandra Kalczyńskiego, który dokładnie opisał tę społeczność w przededniu wojny oraz ich gehennę wojenną, liczyła niemal 50 procent obywateli, niektórzy podają mniejszą liczbę 25 procent. Jednakże to wciąż była znacząca liczba mieszkańców. Zamieszkiwali głównie centrum miasta, okolice rynku, obecne ulice Józefa Piłsudskiego i Maksymiliana Kolbego. Zajmowali się handlem, rzemiosłem, itp. Po wkroczeniu Niemców do Mszany bardzo szybko rozpoczęły się prześladowania ludności żydowskiej.
Sadystyczny burmistrz
Hitlerowcy zagonili Żydów do naprawy drogi, zaczęli rabować sklepy żydowskie i katolickie. W listopadzie 1939 r. okupanci mianowali na nowego burmistrza miasta - Władysława Gelba, który zasłynął jako prześladowca starozakonnych. Nowy burmistrz sadystycznie znęcał się nad swoimi wrogami, zarządzał kasację mienia, ściśle współpracował z nowosądeckim Gestapo. Trzeba zaznaczyć, że Gelb prześladował również ludność katolicką. To przecież on spowodował aresztowanie zasłużonego dla Mszany Dolnej proboszcza ks. Józefa Stabrawy, torturowanego następnie przez Gestapo w Nowym Sączu, Tarnowie, osadzonego w Auschwitz, a następnie w Dachau, gdzie zamęczony zmarł.
Ten niezmordowany kapłan odważnie bronił w kazaniach prześladowaną ludność, w tym Żydów, mówił m.in. że obowiązkiem każdego chrześcijanina jest pomoc ludowi, z którego narodził się Jezus Chrystus. Proboszcz Mszany Dolnej był niekwestionowanym autorytetem wśród tamtejszej ludności, która za jego przykładem starała się pomagać prześladowanym Żydom.
Burmistrz Gelb spowodował aresztowanie, a następnie okrutną śmierć Stanisława Adamczyka z Lubomierza, który pomagał ukrywającemu się Żydowi Oskarowi Traubenmanowi. Na karcie zgonu zamordowanego Adamczyka kazał Gelb wpisać jako przyczynę śmierci - zgon na udar serca ze strachu. Pomysłem burmistrza Mszany Dolnej - Gelba było oznaczenie Żydów poprzez obowiązek noszenia żółtych pasów, którymi musieli się obwiązywać.
Po roku zastąpiono je gwiazdą Dawida obowiązującą w całym Generalnym Gubernatorstwie. Wyłudzał od Żydów okup za przeżycie w postaci brylantów, złota, dolarów, a potem z zimną krwią nieraz sam zabijał bądź wydawał Niemcom. Znęcał się nad nimi poprzez organizację męczącej gimnastyki przed wyruszeniem do przymusowych prac.
Dla zadowolenia pijanych niemieckich żołnierzy zorganizował teatrzyk, w którym kazał występować starym schorowanym Żydom. W Mszanie Dolnej na rynku Niemcy zorganizowali dla Żydów z miasta i okolic otwarte getto.
Przy Gminie Żydowskiej dla egzekwowania kontrybucji nałożonych przez Gelba lub Gestapo, zorganizowano tzw. „wartę żydowską”, w skład której wchodziło wielu byłych wojskowych.
Grupa ta gromadziła broń, kupioną od Niemców bądź z czasów jeszcze przedwojennych. Część z członków Gminy Żydowskiej była przekonana, że jak zajdzie potrzeba to będą walczyć w obronie społeczności żydowskiej.
Niemcy przygotowując się do likwidacji Żydów, zwabili 1 maja 1942 r. całą wartę - 22 osoby w jedno miejsce, gdzie mieli niby budować baraki. Tam wszystkich rozstrzelano. Uciec udało się tylko jednemu - Landowi Wetzerowi, nauczycielowi z Krakowa. Po kilku dniach okoliczni chłopi schwytali go i oddali żandarmerii niemieckiej, która go rozstrzelała.
Ostateczne rozwiązanie
Od maja 1942 r. rozpoczęła się likwidacja Żydów mszańskich. Wiedziano już, że zbliża się koniec. Likwidacja najzdrowszych z „warty żydowskiej”, osłabiła wolę walki. Nie wiadomo czy Niemcy wykryli organizację żydowską, czy woleli zlikwidować byłych wojskowych, aby nie było „problemów”, przy „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej” w Mszanie Dolnej.
Maltretowani Żydzi, ograbieni z majątku, pędzeni do robót przymusowych, bici i upokarzani uwierzyli w proroctwo z Talmudu. Mówiło ono, że w roku, w którym nie będzie przepiórek, oni wszyscy zginą. Wypytywali wszystkich „Czy widzieliście tego roku przepiórki ?” W roku 1942 nie było przepiórek.
Żydzi wierzyli, że w roku, w którym nie będzie przepiórek, wszyscy oni zginą
Likwidację całej ludności żydowskiej zaplanowano dzień po likwidacji getta w Limanowej - 19 sierpnia 1942 r. Dzień wcześniej Władysław Gelb wydał zarządzenie, zakazujące Żydom pod karą śmierci wychodzenia z domu. Dzień ten miał być przeznaczony na spakowanie się i przygotowanie do wyjazdu. W tym też dniu Niemcy zrobili obławę na grupę mężczyzn katolików, zdolnych do pracy. Kazano zabrać łopaty, rzekomo celem rozładowania samochodu ze żwirem, który się zepsuł.
Zgromadzono wszystkich 100 mężczyzn w restauracji Tomasza Potaczka, gdzie burmistrz Gelb zapowiedział im, że rozpocznie się „historyczne dzieło”, a oni będą mieli w nim swój wkład - przygotują grób dla wszystkich Żydów z getta mszańskiego. Mężczyźni otoczeni przez granatową policję polską i niemiecką zostali doprowadzeni na miejsce planowanego mordu, na wzgórze zwane „Pańskie”. Zostali pouczeni, że w przypadku próby ucieczki zostaną zastrzeleni. Przerażeni mężczyźni, ze świadomością mającego się odbyć niewiarygodnego mordu, kopali ogromny dół do 4 rano 19 sierpnia 1942 r.
Mężczyźni przed zwolnieniem do domu, zostali ostrzeżeni, że nie mogą nikomu mówić, co robili, a zwłaszcza Żydom. Pouczono ich, iż mają mówić, że naprawiali drogę do Poręby Wielkiej i Niedźwiedzia, a Żydzi prawdopodobnie będą wywiezieni na roboty na Wołyń. Przekazano im także, że Niemcy pomiędzy Żydami mają swoje zaufane osoby tzw. „Juden Polizei”, które doniosą im o zdradzie.
Tragiczny, krwawy dzień
Wszystkim Żydom Gelb nakazał się zebrać na placu w Olszynach, gdzie czekało na nich sądeckie Gestapo na czele z szefem, katem południowej Małopolski, Heinrichem Hamannem oraz kilkoma granatowymi policjantami. Zebranym kazano się położyć twarzą do ziemi, następie odliczyć do pięćdziesięciu. Z każdej pięćdziesiątki wybrano po kilku zdolnych do pracy, a resztę popędzono na wzgórze zwane „Pańskie”. Tam znajdowało się kilka dużych samochodów ciężarowych na ropę, z uruchomionym silnikiem na wysokich obrotach, w celu zagłuszenia krzyków i jęków.
Żydom kazano się rozebrać i podzielono na grupy. Pod konwojem kilku uzbrojonych oprawców prowadzono ich na miejsce kaźni. Jeden z gestapowców po kolei nad dołem strzelał straceńcom w tył głowy.
Wielu Żydów prosiło o darowanie życia, wielu z nich Gelb obiecywał wcześniej ochronę. Taką osobą była 18-letnia Żydówka, która błagała Gelba „Panie burmistrzu, błagam Pana, Pan mi obiecał darować życie wówczas, gdy się Panu oddawałam. Wziął Pan też bogaty okup”. Wtedy podbiegł do niej młody gestapowiec i zaczął okładać nahajką, następnie jak upadła na ziemię zastrzelił ją. Umierając, zdążyła krzyknąć „Niech żyje Polska”.
Małe dzieci gestapowiec brał za nóżki, rozbijał głowy o kamień i wrzucał do rowu. Obok miejsca kaźni gestapowcy mieli stolik z wódką, gdzie w przerwie masakry wypijali kieliszek. Zamordowano tam 881 osób, w tym kilka rodzin katolickich pochodzenia żydowskiego.
Mord trwał do popołudnia do 17 godziny. Grupę wyodrębnioną z selekcji - 130 młodych, zdrowych mężczyzn, rozstrzelano w późniejszym okresie, bądź wywieziono do obozów zagłady. Przeżył z niej tylko jeden inż. Leo Gatter. Wysortowane ubrania, biżuterię, złoto, walizki, obuwie, itp. zwieziono do remizy, w celu dokonania rabunku.
Samą masakrę przeżył cudem Moses Aftergut, który wtedy miał 15 lat oraz Leib Gatterer z Dobrej. Z pogromu ocalała na pewien czas trójka małych dzieci, które ukrywały się przez pewien czas pod Starymi Wierchami. Ktoś je jednak wywlókł stamtąd i zastrzelił, usprawiedliwiając się tym, że przez nie mogły ucierpieć pobliskie osiedla, które je żywiły. Jednakże kilku gospodarzy ukrywało ocalałych z narażeniem życia do końca wojny.
Wieczorem w restauracji w Mszanie Dolnej urządzono zabawę dla morderców. Ściągnięto kilka młodych dziewcząt z miasta do obsługi i tańca, jeden z obywateli wygłosił mowę, dziękując Niemcom za ostatecznie zlikwidowanie Żydów w Mszanie Dolnej.
Na ścianie lokalu zawisł napis „Mszana wolna od Żydów”. Ostatecznie w Mszanie Dolnej i okolicy, przez cały okres II wojny światowej wymordowano 965 Żydów.
Obecnie na miejscu tej tragedii jest pomnik z tablicą pamiątkową.