Moim zdaniem. Uznajmy niepodległość Czeczenii!
Jeśli chcemy, by Ukraina ocaliła swoją niepodległość to trzeba zrobić więcej niż pomagać uchodźcom i wysyłać broń dla Kijowa. Część ukraińskich polityków zaczyna to wreszcie rozumieć.
Do Wierchownej Rady trafił właśnie projekt uchwały o uznaniu niepodległości Czeczeńskiej Republiki Iczkerii krwawo zmiażdżonej w latach 1999-2008 przez Władimira Putina do niedawna partnera Zachodu w walce ze światowym terroryzmem. Na inicjatywę deputowanego Aleksieja Gonczarenki, założyciela parlamentarnej grupy „O wolny Kaukaz”, nerwowo zareagował Ramzan Kadyrow wierny sojusznik Putina na Kaukazie, a ostatnio dostawca mięsa armatniego na ukraiński front. Inicjatywę Gonczarenki nazwał „całkowicie niedorzeczną i spóźnioną o 30 lat”.
Lokaj Kremla ma się czego bać, bo choć propaganda rosyjska wmówiła światu, że Czeczeni to bandyci i islamscy terroryści to w obliczu agresji Rosji na Ukrainę sprawa czeczeńskiej niepodległości wraca. Komentatorzy przypominają, że pierwszą ofiarą trwającej do dziś wojennej rekonkwisty Putina była właśnie Czeczenia. Mariupol, Aleppo i czeczeńska stolica Grozny uznana kiedyś przez ONZ za najbardziej zniszczone miasto po II wojnie światowej są dzisiaj wymieniane jednym tchem i uważane za symbole rosyjskiego barbarzyństwa. Gonczarenko, nie tylko od swoich kolegów z parlamentu domaga się uznania niepodległej Iczkerii. Apeluje o to także do USA i krajów Unii Europejskiej.
Nie mam wątpliwości, że apel Gonczarenki rozumie i podziela szef MSWiA Mariusz Kamiński.
To jedyny polityk PiS, który poznał smak wolnej Czeczenii. Przewodniczący polsko-czeczeńskiego zespołu parlamentarnego i poseł AWS udał się w 1998 r. na Kaukaz i osobiście zaprosił do Polski prezydenta Iczkerii Asłana Maschadowa. Ponad dekadę później już jako polityk opozycji pomagał ściganemu rosyjskim listem gończym premierowi Iczkerii na uchodźstwie Ahmedowi Zakajewowi. Legenda głosi, że Zakajew dotarł na zjazd czeczeńskiej diaspory w Pułtusku ambulansem, który zorganizował nie kto inny tylko Mariusz Kamiński. Przyszły minister Spraw wewnętrznych mówił też kiedyś w Sejmie, że Czeczeni są prześladowani tylko dlatego, że „są Czeczenami, muzułmanami, mają ciemną karnację i zdecydowana większość z nich wyraża polityczny pogląd, że Czeczenia ma prawo do niepodległości.”
To na co czekamy?