W sklepie już wcześniej ktoś wybijał szyby. Mieszkańcy nazwali go „Mścicielem” i cieszyli się, że wreszcie ktoś podjął walkę z dopalaczami, podczas gdy państwo prawa na handlarzy trucizną nie ma sposobu. Mimo to podpalacz nie może liczyć na pobłażanie, choć chciał dobrze. Za to sprytnemu przestępcy, jak handlarz dopalaczami, w przy obecnym systemie prawnym nic w Polsce nie grozi. Tu przypomnę historię z importu. W Nowym Jorku na sklep napadło kilku bandziorów. Właściciel wziął sprawy w swoje ręce: rozwalił dwóch, trzeciego ranił. Mieszkańcy uznali go za bohatera. Policja odstąpiła od ścigania. Wracając na rodzimy grunt - tu odsiedziałby swoje. A co z dopalaczami? Oficjalnie dopuszczalna jest jedna obywatelska metoda walki, znana z Pabianic: zbiorowe modły pod sklepem.