Mobbing w szkole w Tulcach? Nauczycielka doznała udaru, ale zdaniem sądu nie była prześladowana. Pozew o mobbing oddalony
"Ty suko, oblałaś moje dziecko pomyjami" – takie słowa usłyszała nauczycielka Zofia H., gdy chciała wystawić krytyczne świadectwo synowi innej nauczycielki. Konflikt w szkole w Tulcach narastał, wkrótce doznała udaru i nieprzytomna trafiła do szpitala. Pozwała szkołę o mobbing, ale sąd w środę oddalił jej pozew. Sędzia Maciej Nawrocki wskazał, że dochodziło do nagannych zachowań wobec Zofii H., ale nie można uznać, że była trwale poniżana i prześladowana.
- Nauczycielka Zofia H. przeszła udar, widoczny jest ogrom jest cierpień, żyje w poczuciu krzywdy. W tej sprawie zeznania składało 28 osób, każda opowiadała o innych swoich odczuciach. Nie można z tego utkać obrazu wskazującego, że doszło do mobbingu. Nie było takiej liczby zdarzeń, takie rozciągnięcia w czasie ani o takim ciężarze
– taki wyrok wydał w środę sędzia Maciej Nawrocki z poznańskiego Sądu Okręgowego.
Sędzia wskazał, że sprawa dotycząca szkoły w podpoznańskich Tulcach była złożona, kłopotliwa jeżeli chodzi o dowody, niełatwa do oceny. A mobbing trudno stwierdzić, mimo że w mediach takie stwierdzenie może brzmieć atrakcyjnie.
Konflikt w szkole miał dwa okresy. Pierwszy rozpoczął się w czerwcu 2014 roku, a zakończył kilka miesięcy później, gdy Zofia H. doznała udaru w szkole. - Ten pierwszy okres to trzy miesiące pracy. Konflikt rozpoczął się tuż przed wakacjami, a w trakcie wakacji, przez dwa miesiące, nie było sposobności do prześladowania Zofii H. Zdarzenia, które miały miejsce, były więc incydentami – argumentował sędzia Maciej Nawrocki.
Szkoła w Tulcach: poszło o świadectwo syna innej nauczycielki
Zaczęło się w czerwcu 2014 roku. Wówczas nauczycielka Zofia H. została wyzwana przez inną nauczycielkę. Jej synowi chciała wystawić krytyczną ocenę na świadectwie ukończenia pierwszej klasy. Zofia H., jak mówiła w sądzie, usłyszała wtedy od znajomej z pracy: "ty suko, oblałaś moje dziecko pomyjami". Zofia H. podkreślała również, że dyrekcja szkoła skutecznie na nią naciskała, by poprawiła świadectwo.
- Były nieprzystojne kłótnie, wulgarne zachowanie jednej z nauczycielek wobec Zofii H. Ta sama nauczycielka brała udział w spotkaniu rodziców pod szkołą. Zostało też uprawdopodobnione, że była jego organizatorką. Naganne było to, że za plecami drugiego człowieka, za plecami Zofii H., doszło do takiego spotkania. Ale to były incydenty, a nie trwała prześladowanie
- ocenił poznański sąd.
Później, w sierpniu 2014 roku, w szkole odbyło się spotkanie z rodzicami, na którym niektóre osoby ostro krytykowały metody pracy Zofii H. Ona sama nie została zaproszona na spotkanie. - Można mieć wątpliwości, czy powinno być tak, że najpierw wszyscy wypowiedzieli się pod nieobecność Zofii H. Ale nie można przypisać dyrekcji intencji zniszczenia, poniżenia Zofii H. - stwierdził sędzia Maciej Nawrocki w ustnym uzasadnieniu wyroku.
Od września 2014 roku władze szkoły przydzieliły Zofii H. nauczycieli wspomagających. Wśród nich znalazła się skonfliktowana z nią nauczycielka, która wcześniej publicznie nazwała ją „suką”.
- Intencją władz szkoły były zapanowanie nad łobuziakami z tej klasy, nie widać intencji poniżenia Zofii H. Na pewno jednak niekompetencją i skrajnie wadliwym rozwiązaniem było to, że jednym z tych nauczycieli wspomagających została nauczycielka skonfliktowaną z Zofią H. - uznał sąd.
Udar w szkole w Tulcach: Zofia H. ma poważny uszczerbek na zdrowiu
W październiku 2014 roku, po kolejnej kłótni z koleżanka z pracy, Zofia H. doznała udaru. Do dzisiaj nie odzyskała pełnej sprawności. Jeden z biegłych wskazał, że udar nastąpił wskutek konfliktu w szkole i doznała aż 80 procentowego uszczerbku na zdrowiu.
Zofia H. wróciła do pracy w szkole w Tulcach w 2016 roku. Powierzono jej świetlicę, co uznała za degradację. Sąd wskazał, że zdziwił się takim jej podejściem. Nie powinna tak odbierać pracy w świetlice, bo przecież nauczyciele w świetlicy też mają swoje zadania do wykonania.
W 2016 roku było też spotkanie grona pedagogicznego, z którego wyproszono Zofię H. Ona sama mówiła, że wyrzucono ją z rady pedagogicznej. Dyrekcja twierdziła, że było to jedynie spotkanie „zespołu problemowego”. - Na kolejnym spotkaniu w szkole została przeproszona za tamtą sytuację – wskazał sędzia Maciej Nawrocki.
- Chciała wówczas powiedzieć o swojej sprawie, ale niektórzy nauczyciele nie chcieli jej słuchać, zaczęli wychodzić. Ona potraktowała to jako zachowanie obraźliwe, ale nie można nazywać mobbingiem sytuacji, gdy ktoś nie chce kogoś słuchać
- dodał sędzia.
Nauczycielka Zofia H. złoży apelację
Na ogłoszeniu wyroku było obecny Andrzej Szymczak, obecny dyrektor szkoły w Tulcach. Sprawę Zofii H. zna, bo wcześniej pracował w szkole jako polonista. - Nie było błędu w sztuce ani złych intencji ze strony ówczesnej dyrekcji. Intencje dyrekcji były taki, by pomóc uczniom z tej klasy – komentował po ogłoszeniu wyroku Andrzej Szymczak. Przyznał jednak, że pojawiły się karygodne zachowania pod adresem Zofii H. Miał na myśli sytuację, gdy została publicznie wyzwana przez koleżankę z pracy.
Wyrok sądu jest nieprawomocny. Zofia H., której nie było na ogłoszeniu wyroku, jest zaskoczona takim rozstrzygnięciem. Zapowiada apelację. Obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim. Sąd nie obciążył jej kosztami za przegraną sprawę, bo jak stwierdził sędzia, jej powództwo nie było oczywiście bezzasadne. Poza tym osoby, które czują się mobbingowane, powinny mieć poczucie, że mogą w sądzie dochodzić swoich racji.