Mit pełnych kościołów staje się mitem [wywiad]
Rozmowa z red. Tomaszem Królakiem, wiceprezesem Katolickiej Agencji Informacyjnej, o kościelnej statystyce.
- Według Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego mamy w kraju 32,9 mln katolików, a z kraju wyjechał 2,7 mln emigrantów.
- To liczba ochrzczonych, zwrócę uwagę na tzw. dominicantes, czyli liczbę katolików pojawiających się na coniedzielnej mszy w kościołach. Już dwa lata temu spadła ona poniżej - tym razem 40-procentowego progu - wynosi 39,1 proc. Mamy też 16 proc. tzw communikcantes, czyli tych, którzy przystępują do komunii świętej.
- Czy to dużo, czy mało?
- Jeśli zobowiązanych do niedzielnej mszy jest sto procent, to powinno być więcej wiernych w kościołach, ale jeśli porównamy się z Europą - np. z 5-7-procentową wielkością praktykujących w Belgii czy we Francji, to w Polsce do kościoła chodzi dużo ludzi. Tylko przestrzegam przed upajaniem się liczbami, one mówią wyłącznie o praktyce, religijności, ale nie o wierze. Pewne cyfry dają do myślenia. Liczba communicates (przystępujących do komunii - przyp. red) systematycznie wzrasta.
- Z 7,8 proc. w 1980 roku, 9,6 proc. w 1982 roku do 16,3 proc. w 2014 roku.
- Różnie się to kształtuje na mapie kraju. Jeśli co szósty polski katolik przystępuje podczas mszy św. do komunii, to może to świadczyć o tym, iż nie traktujemy tego sakramentu głęboko, a zarazem naszą wiarę przeżywamy dość płytko. Na Zachodzie blisko sto procent uczestników mszy przystępuje do komunii świętej, ale od razu dodam, że tam już praktycznie zaniknął sakrament spowiedzi, który nadal jest polskim fenomenem. Prof. Mariański powiedział kiedyś o pełzającej sekularyzacji. Sekularyzacja - ale pełzająca, pełzająca, ale sekularyzacja. Na pewno jesteśmy odlegli od pejzażu zachodnioeuropejskiego, ale jak na kraj o ogromnych tradycjach, na kraj, który jeszcze niedawno określało się mianem katolickiego bastionu - w tym bastionie widać szereg rys.
- Przeprowadzane są też badania jakościowe, tego w co wierzymy...
- ...i one wskazują, że nasz katolicyzm jest wybiórczy zwłaszcza w stosunku do kwestii moralnych - związanych z seksualnością, prokreacją, antykoncepcją. Z tym jest dość słabo. Socjologowie mówią o wzrastającej w Polsce postawie: wierzę, ale nie przynależę. Wierzę, ale po swojemu. Wierzę, ale niekoniecznie uczestniczę w praktykach religijnych. A wiara pozbawiona instytucjonalnego oparcia może prowadzić na manowce. Deklarowanie wiary bez życia sakramentalnego jest dla katolika drogą na skróty. Z punktu widzenia Kościoła jest to droga nie do przyjęcia.
- Badano także aktywność świeckich w parafiach.
- W ciągu 20 lat poprawiła się ono o sto procent - z 4 na 8 procent. Znowu na tle europejskiego laikatu wypadamy blado. Świadczy to o sklerykalizowaniu polskiego Kościoła. My wszystko oddajemy księżom, a księża chętnie na to przystają. Wzrost laikatu mógłby też świadczyć o tym, że ten "śpiący olbrzym" - jak czasami określa się polski laikat - budzi się.
- Takie wydarzenia, jak Światowe Dni Młodzieży w Krakowie mogą dopomóc w tym przebudzeniu?
- Być może pozostawią trwałe ślady zwłaszcza w młodym pokoleniu. Waśnie w tej grupie następuje wzrost osób uważających się za głęboko religijne. Po przełomie 1989 roku, kiedy niesłychanie istotnym wyróżnikiem stała się wiara z wyboru, a nie z tradycji, widać, że w młodym pokoleniu budzi się intuicja. Widać w nich, że należą do Kościoła nie dlatego, że kazali im rodzice czy dziadkowie, ale zdecydowali się na to sami. Wskaźniki świadczące, że w Kościele jest grupa bardzo świadomie i głęboko uczestnicząca w Kościele - są dla przyszłości Kościoła niesłychanie istotne.
- Z badania wynika, że 12,1 proc. księży doznało aktów dyskryminacji (obraźliwe komentarze, pobicia).
- Nie chcę snuć apokaliptycznych wizji, choć ten proces narasta. Wielu księży mówi o banalnych spostrzeżeniach z życia codziennego. Kiedy idą przez miasto w sutannach spotykają się z takimi, a nie innymi komentarzami, a nawet pogróżkami - to wersja soft. Wersja hard często dotyka księży katechetów pracujących w szkołach. Są także wyzywani od najgorszych. Zdarzają się przemoc związanej z aktami rabunkowymi. Nie mają one charakteru wyznaniowego, a materialny. Przypomnę pobitego na śmierć księdza z Koszalina. Wystarczy wejść na jakiekolwiek fora internetowe dużych mediów, żeby przekonać się, jak duża fala hejtu wylewa się na duchownych. To proces nagminny i powszechny. Tzw. internauci wypowiadają się o Kościele, religii czy poszczególnych księżach w niesłychanie agresywny sposób. To wręcz agresywnieje. Internauci nie są grupką podrostków malujących na murach. Takie opinie pojawiają się na bardzo poważnych forach czołowych mediów. Bardzo się dziwię, że konferencje organizowane w Polsce - również przez Rzecznika Praw Obywatelskich - kompletnie nie uwzględniają hejtu wobec Kościoła. Są gazety, które z definicji zdecydowały się na wykluczenie komentarzy i dyskusji pod tekstami o uchodźcach, a w tym samym czasie można pisać najgorsze rzeczy, określenia i insynuacje pod adresem Kościoła, chrześcijan i księży jako grupy zawodowej oraz personalnie wobec księży. Agresja względem ogólnego świata religii w Polsce narasta.
Formalnie Polska jest krajem katolickim, ale negatywne nastawienia wobec księży Kościoła instytucjonalnego jest faktem. Ujawnia się skokowo np. w okolicach kolędy. Nieokiełznanie w języku i aktach agresji jest faktem.
Jak często chodzisz do kościoła?
- Cztery procent badanych uznało, że czują się dyskryminowani ze względu na wiarę lub przynależność do Kościoła katolickiego.
- Być może są już w Polsce środowiska, w których osoba przyznające się do wiary może spotkać się z ostracyzmem. W wielkich firmach czy korporacjach np. medialnych dominująca melodia jest areligijna by nie powiedzieć antyreligijna. Pytanie, czy ta skala będzie się powiększać? U nas jeszcze nie dochodzi do przypadków jak ze stewrdessą British Airways, która została zwolniona z pracy z noszenia krzyżyka. Mam nadzieję, że do tego u nas nie dojdzie.
- Trzeba prowadzić takie badania?
- Jak najbardziej tak, ale najważniejsze są badania ilościowe: w co wierzymy i gdzie są luki? Przestrzegałbym przed traktowaniem badań jak alfy i omegi. Mówimy, że do kościoła chodzi 40 proc. i to jest świetne. Mit pełnych kościołów właśnie staje się mitem. Na naszych oczach pełzająca sekularyzacja w pełzaniu zdaje się przyspieszać. Trzeba uważać i nie usypiać wynikiem. Przede wszystkim trzeba dbać o jakość wiary. Może kiedyś być tylko 10 czy 5 procent wiernych, ale chodzi o to, żeby Kościół miał światło i sól. Kościół nigdy nie może poprzestawać na liczbach, ani wtedy, kiedy będzie się mu wydawało, że jest mało, ani kiedy dane będą wzrastały, bo to jest mylne. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.