Mistrzyni konspiracyjnego kamuflażu
Potrafiła przekonać szefa gestapo, by pozwolił otworzyć jej dom dla sierot. Jadwiga Wolska to Sprawiedliwa Wśród Narodów Świata.
Milczała jak grób torturowana przez gestapowców, którzy domagali się wydania osób pomagających Żydom. „Powiem tak samo, jak były prezydent sądecki Roman Sichrawa. Wpiszcie na listę dziesięć razy moje nazwisko” - mówiła bohaterka. Jadwiga Wolska ocaliła tysiące Polaków i Żydów od zagłady.
Miała sposób na bestie
Jadwiga urodziła się 22 kwietnia 1907 roku w Ryżawce, na Ukrainie. Gdy miała 15 lat, rodzice zdecydowali o przeprowadzce do Polski. Tu zdała maturę i pracowała jako nauczycielka. Od najmłodszych lat kochała jazdę konną i sztukę. Udzielała się w harcerstwie, Lidze Obrony Powietrznej i Lidze Morskiej. Wyszła za mąż za inżyniera Zygmunta Wolskiego, który w 1938 r. został skierowany do budowy zapory wodnej w Rożnowie. Jadwiga i Zygmunt zamieszkali w Nowym Sączu na ul. Tatrzańskiej.
Wkrótce po tym wybuchła wojna. „Jaga” od razu włączyła się w działalność charytatywną, była jedną ze współorganizatorek Polskiego Komitetu Pomocy - Oddział „Wysiedleni”.
„Pamiętam pierwszy transport wysiedlonych w tragicznych okolicznościach, kiedy z wagonów nieopalanych, zapełnionych, wyjmowaliśmy chorych z gorączką ludzi. Wtedy to „Jaga”, bez porozumienia się z kimkolwiek poleciła obecnym na stacji Polakom przeniesienie chorych na kocach i płaszczach do szkoły przy ulicy Batorego” - wspominał sądeczanin Stanisław Długopolski.
Jadwiga Wolska była kobietą niezwykłej urody. Jej urokowi nie mogli się oprzeć nawet gestapowcy, dzięki czemu udawało się jej wielokrotnie dostawać do getta. Wraz z sądecką malarką Marią Ritter i adwokatem Włodzimierzem Racięskim pomagała sądeckim więźniom z ramienia Rady Głównej Opiekuńczej.
W 1942 roku, gdy Żydów upchnięto do getta, dostała przepustkę na jedną wizytę dziennie. - Jadwiga potrafiła wejść do getta wielokrotnie w ciągu jednego dnia. Wmawiała Niemcom, że dostarcza Żydom starą żywność i przeterminowane leki - opowiada historyk Łukasz Połomski, twórca Sądeckiego Sztetlu. Inicjatywę, która upamiętnia żydowską społeczność Nowego Sącza.
Gdy członkom Rady Głównej Opiekuńczej zakazano odwiedzanie getta, ruszyła do samego Heiricha Hamanna, szefa sądeckiego gestapo. Zaalarmowała, że w getcie wybuchnąć może epidemia tyfusa plamistego, która zagraża całemu miastu.
Podstęp się udał. Wobec argumentów Wolskiej od razu wydano zgodę na dostarczenie medykamentów i jedzenia Żydom. W paczkach przemycała jednak coś więcej.
„Była mistrzynią konspiracyjnego kamuflażu. Do woreczków z mąką przypinała kolorowe nitki na znak, że w środku znajdują się listy, a superważne grypsy umieszczała w gotowanych jajkach - opowiadał Długopolski.
Jadwiga Wolska wykazywała się brawurą nawet w najbardziej dramatycznych momentach. - W trakcie brutalnego przesłuchania w siedzibie gestapo potrafiła przekonać Hamanna, żeby pozwolił jej otworzyć dom dla sierot - opowiada Łukasza Połomski.
Był to Zakład dla Chłopców, który ruszył w dawnym szpitalu żydowskim wiosną 1943 roku, przy ulicy Kraszewskiego 37. Wyżywienie i ubranie bezdomnych dzieci w czasie wojennej pożogi graniczyło z cudem. Jadwiga Wolska ocaliła życie setkom Polaków i Żydów, a wśród jej podopiecznych znalazł się także Jerzy Huppert.
Ocalić jak najwięcej z nich
Teresa Huppert pochodziła z zamożnej lwowskiej rodziny. Wyszła za mąż za Ignacego, prawnika, członka ruchu syjonistycznego. Ich jedyny syn Jerzy, przyszedł na świat w 1932 roku. Zimą 1942 roku cała trójka uciekła z lwowskiego getta. Ignacy trafił w ręce gestapo. Kobieta z dzieckiem zdążyła ukryć się w miejscowości Stryi na Ukrainie. Tam, dzięki biegłej znajomości niemieckiego, dostała pracę sekretarki w siedzibie gestapo. Ukrywała się pod nazwiskiem Halecka, ale wkrótce Niemcy zaczęli domyślać się, że konfabuluje.
Ostrzeżona przez koleżankę, pod osłoną nocy zdążyła znów uciec z synkiem. Ta poleciła jej udać się w okolice Nowego Sącza. Zatrudniła się w elektrowni w Rożnowie. W wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności Teresa Huppert została aresztowana. 11-letni Jerzy, błąkając się w poszukiwaniu matki, trafił do siedziby Rady Głównej Opiekuńczej. Jadwiga Wolska przygarnęła chłopca do swojego sierocińca i postarała się o uwolnienie Teresy. Później zatrudniła kobietę w swoim biurze. Matka i syn przeżyli wojnę.
Wieczna pamięć o „Jadze”
Jadwiga Wolska zmarła na chorobę płuc 19 października 1949 roku w sanatorium w Otwocku. Została pochowana na Powązkach w Warszawie. Dzięki relacji rodziny Huppertów, 4 lipca 1991 roku została odznaczona medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. To najwyższe izraelskie odznaczenie cywilne przyznawane przez Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu. Na medalu wyryty jest cytat z Talmudu napis „Kto ratuje jedno życie - ratuje cały świat”. Jadwigę Wolską i innych bohaterów II wojny światowej przypomina wystawa „Codzienność pod okupacją. Nowy Sącz 1939-1945”. W Domu Historii przy ul. Pijarskiej bogate archiwalia z tamtych czasów można oglądać do końca lutego.