Minimalna płaca to za mało, żeby skusić pracownika
Z braku ludzi firmy są gotowe nawet ich szkolić, ale i tak rąk do pracy brakuje.
Firma Alu-Druckguss w Nowej Soli przeprowadziła się ostatnio z małej siedziby przy ul. Zielonogórskiej do obiektu o powierzchni 4 tys. mkw. w południowej części strefy gospodarczej. Ma więcej miejsca do pracy i więcej miejsc pracy. Do firmy zgłaszają się chętni, ale bez doświadczenia. – Współpracujemy z firmą z Gliwic, która prowadzi dla nas fachowe szkolenia. Wcześniej korzystaliśmy ze wsparcia powiatowego urzędu pracy – mówi Grażyna Mrowiec, zastępca kierownika zakładu. Firma szuka np. programisty obrabiarki CNC i operatora wózka widłowego. – Podstawą pensji u nas jest minimalna stawka krajowa, płacimy też premię uzależnioną od wydajności pracownika – mówi.
Nowa Sól: ratują nas pracownicy z Ukrainy
Problemy ze znalezieniem pracowników nie omijają największego pracodawcy w Nowej Soli - Gedii Poland, która w dwóch zakładach zatrudnia około 1,3 tys. osób. Dyrektor firmy Ryszard Gongor twierdzi, że rąk do pracy brakuje niemal we wszystkich firmach i w wielu zawodach. – To naturalna kolej rzeczy. Jesteśmy dotknięci negatywnym wskaźnikiem demograficznym. Polska obciążona jest emigracją. Na to nakłada się efekt „500 plus”, który pewną grupę osób odciąga od pracy, a także sytuacja na rynku emerytalnym - uważa.
Gedia Poland potrzebuje pracowników „okołoprodukcyj - nych”, ale też inżynierów, operatorów, spawaczy, logistyków… To dlatego od dawna łata dziury obywatelami Ukrainy, których w Gedii Poland jest już 200. - Na szczęście społeczeństwo Ukraińców jest na tyle duże, że zabezpiecza płynność naszego rynku pracy. Musimy się do tego przyzwyczaić – mówi bez ogródek Ryszard Gongor.
Ile można zarobić w Gedii? Przychodząc „z ulicy”, można liczyć na 2 tys. zł na rękę. Koszty szkoleń firma bierze na siebie. - Nasze wynagrodzenie jest oparte na stawkę zasadniczą i wiele składników ruchomych, zależnych od skuteczności pracownika – tłumaczy Gongor. - Nigdy w historii Gedii nie zbliżaliśmy się do minimalnej płacy. Średnie wynagrodzenie w Gedii Poland jest bardzo spójne ze średnią stawką wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w Polsce – kwituje. A stawka ta wynosi teraz około 4,4 tys. zł.
- Dziś mamy rynek pracownika, więc pracodawcy są gotowi na większe ustępstwa w zakresie doświadczenia zawodowego czy braku kwalifikacji. Są gotowi wykształcić pracownika – mówi Katarzyna Podgórska z Powiatowego Urzędu Pracy w Nowej Soli. W ramach wsparcia dla bezrobotnych ma on do rozdania prawie 14 mln zł. Problem w tym, że ruch „w biznesie” jest o wiele mniejszy niż kiedyś. A szkoda, bo w pośredniaku można załapać się nie tylko na klasyczny staż, ale też inne formy wsparcia. - Dla osób młodych mamy pakiet bonów, tzw. promesy zabezpieczenia finansowego – mówi Katarzyna Podgórska. - W ramach bonu szkoleniowego finansujemy do 100 proc. ceny szkolenia. Jest też bon stażowy, gdzie pracodawca jest zobligowany do półrocznego zatrudnienia po stażu, też półrocznym. Normalne staże trwają od trzech do pięciu miesięcy. Bon na zasiedlenie pozwala na wynajem mieszkania, gdy miejsce pracy jest oddalone minimum 80 km od miejsca zamieszkania. Czwarty bon dotyczy zatrudnienia. Refundujemy wtedy część kosztów zatrudnienia na 12 miesięcy – wylicza. Każdy bezrobotny otrzymuje informator o formach wsparcia. Idąc do pracodawcy, może go ze sobą wziąć, pokazać, że takie formy wsparcia są.
Gorzów i północ: spawacz, magazynier, specjalista
Jeronimo Martins, która buduje w Gorzowie kolejne centrum logistyczne Biedronki, poszukuje 100 pracowników. W tramwajach, autobusach i sklepach aż roi się od ogłoszeń o pracy magazyniera. Stawki: „od 2,5 tys., plus premia absencyjna 350 zł, plus premia uznaniowa” czytamy w ogłoszeniu o pracę Powiatowego Urzędu Pracy w Gorzowie Wlkp. To stawka za 40 godzin w tygodniu, czyli pełny etat.
Tomasz Jeziorkowski, dyrektor zasobów ludzkich w TPV, jednej z największych firm w Gorzowie (zajmuje się produkcją części telewizorów), mówi wprost: - Oczywiście, że brakuje pracowników. W Gorzowie bezrobocie jest na bardzo niskim poziomie, to znaczy, że nie pracują tylko ci, którzy nie chcą pracować.
TPV ściąga pracowników z okolicy. Pracowników ze Strzelec Kraj. czy Sulęcina dowozi darmowym autobusem pod sam zakład pracy. Ale pracowników szukają też lokalne firmy - choćby Meprozet, producent konstrukcji stalowych ze Starego Kurowa w powiecie strzelecko - drezdeneckim. - Bardzo trudno o spawacza czy ślusarza. Szkolimy swoich pracowników, podnosimy im kwalifikacje. Organizujemy takie kursy też w porozumieniu z urzędem pracy – mówił nam Zbigniew Wilczyński, prezes firmy.
Międzyrzecka firma STS Acoustic poszukuje wykwalifikowanych specjalistów, o których najtrudniej na rynku pracy. Jak informuje dyrektor Sebastian Kukurowski, firma planuje zatrudniać w sumie około 90 osób i gotowa jest ich przyuczać. Z danych pośredniaków wynika, że po kilku ludzi szuka wiele firm: Inter Sicherheits-Service z Gorzowa (ale pracodawca wymaga rocznego doświadczenia, umiejętności czytania rysunku technicznego, a także „zdolności manualnych”) czy Stenqvist Poland z Kostrzyna (poszukiwany pakowacz przetworów papierowych).
Minimalna już nie wystarcza
- Jeszcze w styczniu czy lutym pracodawcy jako standard podawali zarobki 2000 zł brutto (najniższa krajowa - red.). Teraz jeśli pracodawca faktycznie chce kogoś zatrudnić, oferuje większe pieniądze - mówi Nina Kowalo - nek, zastępca dyrektora zielonogórskiego urzędu pracy. I podaje przykłady: pracownik biurowy może dostać od 2 do 3,5 tys. zł, zbrojarz czy dekarz - 4 tys. zł, kierowcy, szczególnie z kat. C, - 5 tys. zł lub więcej. - Ale i tak kierowców brakuje. Zresztą brakuje chętnych w niemal każdym zawodzie. Poszukiwane są: główne księgowe, magazynierzy, sprzedawcy, budowlańcy, pielęgniarki i pielęgniarze, sprzątacze. I proponuje się im najczęściej powyżej 2 tys. zł. - mówi Nina Kowalonek.
Pan Rafał (nazwisko do wiadomości redakcji) od kilku lat prowadzi firmę informatyczną. Zatrudnia sześć osób i... cały czas szuka pracowników. - Jeśli chodzi o pracowników branży elektronicznej czy komputerowej to Zielona Góra jest wydrenowana przez dwie duże firmy. Mogę płacić nawet 4 tys. zł brutto, ale i tak trudno znaleźć chętnych - podkreśla pan Rafał.
Dyrektor PUP w Żaganiu, Wioletta Tybiszewska, mówiła niedawno na sesji rady powiatu, że sama liczba ofert w pośredniaku o niczym nie świadczy. - Wielu bezrobotnych ma zbyt niskie kwalifikacje. Nie wyślę do sklepu osoby, która ma jedynie gimnazjum lub liczy sobie 50 lat i nie obsługuje kasy fiskalnej ani komputera - mówiła, gdy radny Andrzej Katarzyniec dopytywał, na czym polega fenomen wysokiego bezrobocia w sytuacji, gdy na co drugim sklepie w Żaganiu wisi kartka „do pracy przyjmę”.
Są też ludzie, którzy nie chcą i nigdy nie będą pracować „u kogoś”. Np. Tadeusz Borkowski z Kożuchowa, hydraulik od 30 lat. - Zawsze bardzo dobrze pracowało mi się na własny rachunek. Za te pieniądze co oferują, nigdy bym nie poszedł do firmy na etat - zarzeka się.
Co wynika z Lokalnego Raportu Płacowego
Firma doradztwa personalnego Audit z Gorzowa przebadano 60 zakładów zatrudniających minimum 50 pracowników. Na tej podstawie przygotowała Lokalny Raport Płacowy. Wnioski?
O zatrudnieniu
- 70 proc. lubuskich firm zam ierza w tym roku zwiększyć zatrudnienie.
- 30 proc. przebadanych firm planuje nie zwiększać załogi.
- Żadne z ankietowanych przedsiębiorstw nie planuje zwolnień (przed rokiem w podobnym badaniu zapowiadało je 8 proc. spółek).
O zarobkach
- 10,13 proc. wyniósł wzrost zarobków pracowników z działów produkcji i utrzymania ruchu (czyli ludzi sprzed taśmy).
- Ogólnie zarobki pracowników niewykwalifikowanych skoczyły o 9,29 proc.
- 2,5 tys. zł brutto to najczęstsza (uwaga: wcale nie średnia!) płaca pracowników niewykwalifikowanych przy produkcji.
O przenosinach
- 24,7 proc. wynosi wskaźnik fluktuacji (czyli wymiany pracowników) w badanych przez Audit firmach.
- 42 proc. zmieniających pracę odchodzi z firmy dla lepszych zarobków
- 37 proc. odchodzi, bo planuje wyjazd za granicę
Prosto z GUS-u
- Wg GUS-u średnia pensja w Polsce to teraz 4,39 tys. zł. W Lubuskiem 3,73 tys. zł, w Gorzowie 3,58 tys. zł a w Zielonej Górze 3,64 tys. zł.