Od sześciu lat Mikołaj żyje w świecie, do którego dostępu nie mają jego najbliżsi. Jest jednak szansa, że długotrwałe i drogie leczenie przyniesie efekty.
Mikołaj Jurewicz Piotrowicz to 8-letni chłopiec, o którym po raz pierwszy napisaliśmy kilka tygodni temu. Dziecko cierpi na autyzm, a jego rodzice wciąż walczą o poprawę stanu zdrowia syna. Chcą, by był taki jak kiedyś, by do nich wrócił.
Leczenie rozpoczęte
Kilka miesięcy temu Milena Piotrowicz, mama Mikołaja, natrafiła w internecie na blog matki autystycznych bliźniąt, którym pomógł neuroimmunolog dr Dmitry Maltsev. Natychmiast nawiązała kontakt z innymi rodzicami – z Polski, Rosji, Kazachstanu. Krótko później i rodzice Mikołaja zdecydowali się na konsultacje w Kijowie na Ukrainie.
- 12 listopada polecieliśmy na pierwsze badania. Dowiedzieliśmy się, że organizm Mikołaja walczy z dwoma wirusami, które najprawdopodobniej doprowadziły do choroby ośrodkowego układu nerwowego, a zaburzenia odporności powodują, że organizm jest w stanie chronicznej infekcji – opowiadają rodzice. - Zaproponowano nam leczenie immunoglobulinami, które polega na podawaniu dożylnych wlewów mających zlikwidować stan zapalny i zregenerować mózg.
Rozpoczęła się zbiórka pieniędzy za pośrednictwem strony internetowej Fundacji Siepomaga.pl. Było to konieczne, bo zagraniczna terapia kosztuje ponad 77 tys. zł.
- Jesteśmy już po dwóch wlewach, kolejna wizyta na Ukrainie czeka nas 17 marca - informuje mama Mikołaja. - Leczenie będzie bardzo długie, potem także długa rehabilitacja. Nie możemy jednak zmarnować tej szansy.
Na koncie chłopca jest obecnie nieco ponad 40 tys. zł. Brakuje niemal drugie tyle. Liczy się każda wpłata.
Rodzice są bardzo wdzięczni całej społeczności IX Liceum Ogólnokształcącego, która zaangażowała się w pomoc dla Mikołaja. Podczas charytatywnej akcji zorganizowanej w szkole udało się zebrać prawie 2,4 tys. zł. Na 27 marca natomiast planowany jest koncert charytatywny w klubie Lizard King na toruńskiej starówce, z którego całkowity dochód przeznaczony będzie na leczenie i rehabilitację Mikołaja.
Ta walka się nie skończy
Mikołaj Jurewicz Piotrowicz urodził się jako silny, zdrowy chłopiec. Był trzecim, wyczekiwanym dzieckiem. Jako noworodek, a potem niemowlak rozwijał się wręcz książkowo. Bawił się, uśmiechał, mówił, a nawet nucił ulubione piosenki. Kiedy miał 18 miesięcy zachorował na ospę.
Z niewyjaśnionych przyczyn stan chłopca się pogarszał, a w jego rozwoju nastąpił poważny regres. Kiedy chłopiec miał dwa lata zdiagnozowano u niego autyzm. Trafił do specjalistycznego przedszkola, na terapię, do logopedy. Jednocześnie rodzice cały czas szukali przyczyny jego stanu – Mikołaj przeszedł dziesiątki badań w najlepszych ośrodkach w kraju. Nie wykazały nic, czego można by się uchwycić. Do tego jeszcze terapia i specjalnie zaordynowana dieta okazały się nieskuteczne.
- Dzisiaj Mikołaj nie mówi, rozumie tylko proste polecenia, nie potrafi się skoncentrować, wzrokiem ucieka daleko w swój nieznany nam świat. Musimy się nim opiekować 24 godziny na dobę. Jeśli Mikołaj czegoś potrzebuje, wyraża to siłą lub krzykiem – inaczej nie potrafi. Niczego bardziej nie pragniemy niż to, by był taki jak dawniej – dodają rodzice.