Mieszkańcy: Boimy się, że zabiorą nam ciepło
W Radoszynie w gminie Skąpe dwóch blokach może być zimno. Bo kotłownia zostanie odcięta od gazu.
- Prosimy o szybką interwencję - napisał do nas pan Wojtek. - Jestem zrzeszony we wspólnocie mieszkaniowej w Radoszynie, której przymusowym zarządcą jest pani Bustrzanowska z firmy Tactun, a która bez naszej wiedzy wypowiedziała umowę z gazownią od 1 lutego. To oznacza, że nie będziemy mieli ciepła i nasze rodziny, w tym dzieci, będą przebywały w zimnych pomieszczeniach. Co mamy robić, gdzie interweniować? Czy mamy zamarznąć? Mieszkańcy są przerażeni.
Jedziemy do Radoszyna w gminie Skąpe
Do swego mieszkania zaprasza nas Katarzyna Sierek. Tłumaczy, że na razie kaloryfery są ciepłe. A to dlatego, że pracownik gazowni uległ prośbom i przełożył odcięcie gazu o jeden, może dwa dni. - Zapowiedział jednak, że jeśli do tego czasu zarządca nie podpisze nowej umowy z gazownią, to niewątpliwie gaz przestanie płynąć - wyjaśnia pani Katarzyna.
W dwóch blokach mieszka 36 rodzin, z których dziewięć założyło własne piece grzewcze
Pozostali muszą liczyć jednak na kotłownię ogrzewaną gazem. Nasza rozmówczyni mówi, że zarządca wypowiedziała umowę z gazownią, bez jakiejkolwiek wcześniejszej informacji. Lokatorzy o takiej groźbie dowiedzieli się przed trzema dniami. - A przecież zarządca jest od października i w tym czasie mogła załatwić wiele spraw, tak, by kotłownie mogła ogrzewać mieszkania - zauważa pani Katarzyna.
Zarządca budynków w Radoszynie Małgorzata Bustrzanowska potwierdza, że pełni swoją funkcję od 8 października 2015 rok. A więc miała niewiele czasu, by uregulować wszystkie sprawy, chociażby własnościowe, dotyczące kotłowni. Informuje też, że już 18 listopada wysłała do mieszkańców pismo, że w obecnym stanie technicznym użytkowanie kotłowni jest przestępstwem i dlatego może być ona zamknięta. - Gdyby coś się stało, to ja trafiłabym do prokuratora - tłumaczy.
Ale dlaczego teraz, w sezonie, kazała odciąć pani gaz?
- Właśnie dlatego. Kotłownia musi być wyremontowana i można to zrobić w kilka dni. Na zebraniu wspólnoty, może w środę, może w czwartek zaproponujemy mieszkańcom warunki, na jakich gaz nie zostanie odcięty - zapowiedziała pani zarządca.
Te warunki to pokrycie kosztów zamontowania sprawnego palnika, który jest niezbędny, bo działa tylko jeden na dwa piece oraz pokrycie kosztów dzierżawy kotłowni od października 2015. Łącznie mieszkańcy będą musieli się zgodzić na jednorazową opłatę w wysokości około 10 złotych za metr kwadratowy. Gdy tak się stanie, zostanie podpisana nowa umowa z zakładem gazowniczym i bloki będą ogrzewane.
A jeśli się nie zgodzą?
- W takim stanie technicznym kotłownia nie może pracować - słyszymy.
Wójt Zbigniew Woch zauważa, że to niemoralne, by w środku zimy stawiać mieszkańców pod ścianą i mówić, że jak zapłacą, to będą mieli ciepło. - Dziś trzeba zrobić wszystko, by dotrwać do wiosny, a wtedy być może stawiać warunki - mówi wójt. - Taka postawa sprawi, że wszyscy mieszkańcy zafundują sobie piecyki i kotłownia nikomu nie będzie wtedy potrzebna. Będzie stała bezużyteczna. Decyzja należy oczywiście do mieszkańców, ale ciepło powinni mieć zagwarantowane.