Michał Jankowski, koszykarz Rawlplug Sokoła Łańcut: Nie pamiętam już, jak to jest grać bez bólu...
Michał Jankowski wciąż nie może pomóc Rawlplug Sokołowi Łańcut z powodu kontuzji, ale, jak mówi, jest coraz lepiej. - Można powiedzieć, że jestem w połowie drogi - przyznaje.
Jak tam zdrowie?
W zeszłym tygodniu zacząłem już rehabilitację, lada dzień minie trzeci tydzień od operacji, więc jeszcze przez dwa tygodnie muszę chodzić w specjalnym bucie, żeby nogę odciążać, ale potem już będziemy ją dociążać normalnie i to będzie druga faza rehabilitacji.
Jakieś pierwsze możliwe terminy powrotu do gry się pojawiają?
Optymistyczne prognozy są takie, że będę mógł wrócić na dwie kolejki przed końcem fazy zasadniczej, ale rozmawiałem z trenerem i na pewno nie będziemy się spieszyć - najważniejsza jest faza play-off.
Zaraz po tym, gdy doznałeś kontuzji miałem wrażenie, że wiedziałeś, co się „święci”. Rzeczywiście tak było?
Zgadza się - tak naprawdę ja już w okresie przygotowawczym, a właściwie pod koniec wiedziałem o tym urazie. Jadąc do Krosna na Mistrzostwa Podkarpacia wiedziałem, że ta kość jest pęknięta w 20%. Po rozmowach z lekarzami, trenerami ustaliliśmy, że spróbujemy dograć sezon do końca. Tylko ja wiem, ile mnie to bólu kosztowało, ale potem on już narastał i przewidywał, że to jest kwestia dni czy tygodni, kiedy to pęknie. Wtedy na meczu, gdy stanąłem źle, to już wiedziałem, że to się stało. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, gdzie mnie boli. Walczyłem z tym urazem, były różne zabiegi, ale to się pogłębiało i w końcu pękło całkowicie.
W dalszej części rozmowy m. in. o:
- pesymistycznym scenariuszu
- dotychaczasowej dyspozycji Michała Jankowskiego
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień