Miasto kontroluje. A muchy, jak zatruwały życie ludziom, tak zatruwają
- Reagujemy za każdym razem, gdy dostajemy zgłoszenie od mieszkańców o nadmiernej ilości much – zapewnia Sylwia Bon, kierownik z Urzędu Miasta w Witnicy. Tyle, że to nic nie zmienia.
S. Bon, kierownik wydziału inwestycji Urzędu Miasta w Witnicy przekazała nam informację, co urzędnicy robią w sprawie problemu z muchami. Pisaliśmy o tym w ubiegłym tygodniu tutaj.
Mieszkańcy pisali wszędzie
Przypomnijmy. Mieszkańcy Białczyka i Pyrzan mają po sąsiedzku fermę norek. I to najpewniej przez nią w okolicznych domach są całe chmary much. Są dosłownie wszędzie. Lepy porozwieszane w domach zapełniają się w ciągu dwóch godzin. W altanie przy domu nie można posiedzieć nawet chwili, bo owady, które obsiadły lampy, belki, stół zaczynają obsiadać ludzi. - Włażą do szklanek, do jedzenia. Nie ma szans, żeby zrobić tu grilla – mówi Magdalena Pyka ze wsi Białczyk. Pani Magdalena i jej sąsiedzi męczą się z tymi muchami od lat. I od lat bezskutecznie. – Pisałam już wszędzie. Od inspektora ochrony środowiska, wojewody po rzecznika praw obywatelskich – M. Pyka ma stertę pism gromadzonych przez te lata.
Rozmawialiśmy też z dr Agatą Piekarską, entymologiem, która już trzy lata temu robiła ekspertyzę, która wykazała, że źródłem much w Białczyku i Pyrzanach są właśnie fermy zwierząt futerkowych. Dr A. Piekarska poinformowała nas również, że już wtedy zaproponowała taką koncepcję rozwiązania tej sprawy, że obie strony (zarówno mieszkańcy, jak i właściciele fermy) będą zadowoleni. I swoją propozycję podtrzymuje, musi tylko być chęć z każdej strony, szczególnie organów nadzorujących.
Urzędnicy każą stawiać pułapki
Zapytaliśmy wtedy urzędników, co i jak robią, żeby pomóc mieszkańcom Białczyka i Pyrzan. Dostaliśmy informację od kierownik S. Bon. Czytamy w niej m.in., że cały czas są kontrolowane zarówno ferma, jak i okoliczne posesje. I te póki co nie wykazały żadnych nieprawidłowości.
Fermę kontrolowano od grudnia dwukrotnie. Ostatni raz w maju. Również w maju przy innym gospodarstwie rolnym w Pyrzanach kontrolujący stwierdzili usunięcie zalegającego tam obornik, który mógł być siedliskiem wylęgu larw much.
Urzędnicy poinformowali nas też, że pani Magdalena odmówiła ustawienia nowych pułapek wabiących muchy, które w poprzednich latach pomagały w ograniczeniu występowania ich na terenie posesji. – Te opryski powodują, że przez dwa dni nie będzie much, a później pojawi się ich znacznie więcej. Tu trzeba działać na przyczynę nadmiernej ilości much – skomentowała pomysł wytruwania tych owadów dr A. Piekarska.
Wideo: Lubuskie. Muchy w Białczyku. Gmina Witnica.