Marzy mi się piękny stadion i pierwsza liga
Zbigniew Sawczuk wychowanek Budowlanych Gozdnica by ł podporą zespołu Lechii która w 1995 roku awansowała do drugiej ligi
Minęły 22 lata od waszego awansu do drugiej ligi. Pamiętasz ten ostatni mecz w trzeciej ze Stalą, kiedy do Chocianowa pojechało świętować sukces ponad tysiąc zielonogórskich kibiców?
Wygraliśmy wtedy 4:1. Mecz pamiętam jak przez mgłę, ale wielką radość już tak. Zresztą w moim przypadku mieszało się to ze smutkiem, bo w tym samym dniu zmarł mój tato. Tak więc tej daty nie zapomnę nigdy.
Potem pierwszy mecz w drugiej lidze z Polonią Szombierkami Bytom. Na trybunach ponad sześć tysięcy widzów. Wykonywałeś rzut karny, bramkarz obronił, poprawiłeś, ale sędzia gola nie uznał...
To było przy stanie 0:1. Karny był mocno problematyczny. Sędzia miał widać jakieś wyrzuty sumienia, bo stwierdził, że przy dobitce sfaulowałem bramkarza.
Jesteś ciągle blisko piłkiJak oceniasz dzisiejszą sytuację zielonogórskiego futbolu
Cóż, nie ma już Lechii. Jest Falubaz. Bardzo zacny klub, ale w innej dyscyplinie. Jeśli chodzi o poziom, to mogę być nieobiektywny, bo ci co skończyli grać zawsze mówią, że za ich czasów był wyższy.
A był?
Można powiedzieć, że tak, bo była wyższa liga, ale czy obecnie jest, trudno powiedzieć. Dziwię się bo w Zielonej Górze jest kilka akademii piłkarskich, a nie mamy żadnego wybijającego się zawodnika, a najlepszy zespół gra na czwartym szczeblu.
Piłka to kibice. Kiedy zaczynaliście było na meczach po kilka tysięcy ludzi, potem jednak ta frekwencja spadała...
To prawda. Poziom ma na to wpływ. Jeszcze w trzeciej lidze ludzi nie chodziło zbyt wielu, gdzieś koło tysiąca, ale to i tak było sporo w stosunku do tego co teraz. Gdy byliśmy na czele tabeli i walczyliśmy o drugą ligę, przychodziło około dwa tysiąc. Potem był ten niezapomniany mecz w Chocianowie. A w pierwszym sezonie w drugiej lidze mieliśmy jedną z najlepszych średnich widzów.
Czemu to nie wyszło i skończyło się na zaledwie czterech sezonach?
W samej końcówce wszystko się już sypało. Cóż, awansując mieliśmy grupę fajnych chłopaków stąd. Może nie wybitnych, ale bardzo solidnych. Studiowali uczyli się i grali, coś tam zarabiając. Dopóki to jakoś się kręciło było dobrze. Potem zaczęto ściągać zawodników z kraju za pieniądze, których tu nigdy nie było. Zabrakło pomysłu jak je zdobyć. Potem jedni zaczęli się obrażać na drugich. Kiedy już było bardzo źle ci z zewnątrz uciekli. W samej końcówce był już tylko marazm, Uważam, że trwa do dzisiaj.
Doczekamy się drużyny na drugim szczeblu rozgrywek?
Sądzę, że nie prędko. Zobacz jaki mamy stadion. W wielu miastach buduje się nowe, funkcjonalne, a my mamy ten sam od 50 lat.Nic praktycznie się nie zmieniło. Inna sprawa. Możemy się chwalić piękną halą, koszykówką, żużlem, ale bez prawdziwej piłki zawsze będziemy sportową prowincją. Poziom futbolu w mieście wyznacza stopień usportowienia społeczeństwa. Taka jest prawda. Tak więc nie mamy porządnych obiektów ani zawodników i zespołu na szczeblu centralnym. To smutne. Chętnie przyszedłbym na pierwszoligowy mecz zorganizowany na pięknym, funkcjonalnym stadionie. Ale to nierealne...