Marcin Kwieciński: Z czasem nie wygrasz, ale go zagospodarujesz
Ludzie od zawsze zastanawiali się, jak coś zrealizować. Jeżeli chcemy cokolwiek osiągnąć to potrzebujemy odpowiedzieć sobie na pytanie, jak chcielibyśmy, aby ta nasza przyszłość docelowo wyglądała - mówi Marcin Kwieciński, autor projektu „Ogarnij Chaos”.
Udało Ci się wygrać z czasem?
Co rozumiesz przez słowa „wygrać z czasem”?
Rozumiem to w taki sposób, że na wszystko mam czas. Mam czas na pracę i na przyjemności. Na spotkania ze znajomymi. Nie powtarzam ciągle, że mam tyle rzeczy do zrobienia, więc nie mam czasu i gonię w piętkę.
Jasne. Moja odpowiedź brzmi: nie, nie udało mi się wygrać z czasem, ponieważ to jest niemożliwe. Nie jest możliwe, by na wszystko mieć czas.
Możliwe jest w takim razie tak zarządzać swoim czasem, aby być szczęśliwym?
Jak najbardziej. Kluczem jest tutaj świadome gospodarowanie czasem; uświadomienie sobie, że w ciągu jednej doby mamy do wykorzystania 86 tysięcy 400 sekund. Ani mniej, ani więcej.
Percepcja mi siada przy takich liczbach. Jak ocenić - to mało, czy dużo czasu?
Każdy powinien sobie sam odpowiedzieć na to pytanie. Natomiast mamy pewność co do jednego: na wszystko, co chcielibyśmy zrealizować, czasu nam nie starczy. Zwłaszcza, że dziś żyjemy w czasach nadmiaru możliwości. Nie jesteśmy w stanie zrealizować wszystkiego, co sobie wymyślimy. Nie wykonamy wszystkich zadań, nie zrealizujemy wszystkich projektów, nie spełnimy wszystkich marzeń. Nie jesteśmy w stanie utrzymać wszystkich pomysłów na życie. Podobnie, jak nie damy rady pielęgnować wszystkich relacji z ważnymi dla nas osobami, nie jesteśmy w stanie obejrzeć wszystkich seriali na Netflixie czy Amazonie. Myślę, że osoby, które świadomie gospodarują swoim czasem, oswajają perspektywę „nie zrobię wszystkiego”, jak i to, że zawsze będzie coś do zrobienia. To, myślę, jest fundamentalne w rozpoczęciu optymalizacji swojego działania - stanąć w prawdzie, że na wszystko czasu nam nie starczy.
Co więc wybrać? Na co się zdecydować? Na co, w pierwszym rzędzie, powinno nam starczyć czasu? Podskórnie czuję, że tu zaczyna się problem.
Rzeczywiście. Nie odpowiem na pytanie, na co powinno starczyć czasu, bo jest to praca domowa, którą każdy człowiek będzie odrabiał samodzielnie, co najwyżej słuchając podpowiedzi czy porad. Jeżeli popatrzymy na to z punktu widzenia zawodowego, to musimy przede wszystkim zadbać o to, co jest trzonem naszej pracy. Każdy zawód posiada ten tak zwany trzon. Jest nim działalność prowadząca do takich efektów, na których nam zależy. I tak na przykład w pracy grafika to będzie przede wszystkim tworzenie różnych, odpowiednich grafik. W pracy copywritera to będzie głównie przygotowywanie tekstów. W pracy specjalisty do spraw marketingu to będzie realizacja kampanii marketingowej. W pracy menadżera - realizacja strategii. Długo można by wymieniać.
Ale człowiek nie żyje tylko pracą.
W obszarach pozazawodowych potrzebujemy zdefiniować, na co ma nam tego czasu starczyć. No, bo jeśli na wszystko nie starczy, to osoby wysoko produktywne bardzo świadomie wybierają i określają, na co chciałyby, aby im tego czasu wystarczyło. Ludzie różnie tu sobie odpowiadają. Jedni mówią: „Ma mi starczyć na moje pasje”. Inni mówią, że oprócz pasji, dla nich są ważne relacje. I definiują, jakie relacje są dla nich nadrzędne. Bardzo ważne jest też to, żeby zadbać o siebie, bo czasami przy przepracowaniu, kiedy realizujemy wiele zadań i utrzymujemy bardzo dużo różnych relacji, zapominamy zadbać o siebie. W dziedzinie produktywności przyjmuje się, że jeżeli układamy priorytety, to zaczynamy od trzech perspektyw: co to znaczy, że zadbam o siebie, co to znaczy, że zadbam o ważne dla mnie relacje i co to znaczy, że zadbam o ważne aktywności (zawodowe i pozazawodowe).
Co to więc znaczy, na przykład, zadbać o siebie? Muszę znaleźć czas na dentystę?
W przypadku zadbania o siebie patrzymy na cztery obszary. Obszar pierwszy to zadbanie o moje ciało. Czyli, co robię dla siebie w tym fizycznym sensie obejmującym zdrowie, kondycję, ruch, wygląd. Kolejny obszar to zadbanie o rozwój intelektualny, umysłowy - czyli co robię, żeby się rozwijać, jak mam poszerzać swoją wiedzę, w jaki sposób chcę myśleć. Następny obszar to rozwój emocjonalny, na który składa się wszystko to, co się wiąże z emocjonalnym dobrostanem, a inaczej mówiąc - poczuciem szczęścia. No i jest jeszcze duchowość, która w holistycznym modelu produktywności też jest uwzględniona.
Zaraz, zaraz. Czy to znaczy, że dbanie o ciało powinno być na pierwszym miejscu? Jest ważniejsze niż dbanie o rozwój intelektualny? Znam ludzi, którzy powiedzą, że mają gdzieś dbanie o siebie w fizycznym sensie, bo ważniejsze dla nich jest dbanie o intelekt. Inni natomiast - że dbanie o duchowość. Nie jest to więc kwestia podjęcia decyzji i ustanowienia takich a nie innych, indywidualnych priorytetów?
Nie określałbym, co z tego miałoby się znaleźć na którym miejscu, natomiast z pewnością powiedziałbym, że są to obszary równorzędne, a priorytety zmieniają się na danym etapie życia i kariery. Jeżeli na przykład zaczniemy chorować, to wtedy zdrowie stanie się priorytetowe, ale jeżeli regularnie utrzymujemy nasze ciało w pewnej sprawności, a zaniedbaliśmy rozwój intelektualny, to wówczas priorytetem będzie rozwój intelektualny. Myślę, że na pewno warto przypominać, że zadbanie o siebie powinno być priorytetowe. Zdarza się bowiem, że czasami idziemy w kierunku dbania o innych, dbamy o różne zobowiązania, a zapominamy zadbać o siebie.
Zgadza się. Ale z drugiej strony - w dzisiejszym świecie dużo mówi się o ludzkim egoizmie, o tym, że ludzie myślą tylko o sobie. Może wcale nie potrzeba tak się nad sobą skupiać i sobą przejmować? A Ty namawiasz, aby myśleć o sobie.
Wiesz, to jest tak, jak z tankowaniem samochodu - żeby jeździć samochodem to muszę regularnie jeździć na stację benzynową, żeby zatankować, bo inaczej silnik przestanie pracować. Podobnie jest z człowiekiem - jeżeli nie zadbam o siebie, to będzie mi bardzo ciężko dbać o wszystkie inne zobowiązania. Dramat dzisiejszych czasów polega na tym, że trzeba zacząć ludziom o tym przypominać, bo w codziennym zabieganiu po prostu o tym nie pamiętamy.
Zanim porozmawiamy o tym, jak uczynić swoje życie szczęśliwe, czy jak zaplanować sobie szczęście, hodować ogród marzeń, jakkolwiek to nazwać, muszę Ci coś wyznać. Kiedy słyszę takie słowa jak: cele, priorytety, sukces, motywacja, realizacja, robi mi się niedobrze. I założę się, że nie tylko mnie. Rażą mnie te korporacyjne terminy, które nagminnie przenosimy do naszego prywatnego życia. Tak powinno być?
Nie wiem, czy tak powinno być. To są narzędzia. Chodzi o to, aby nie przesadzić z ich używaniem. Ale warto też pamiętać, że te wszystkie terminy wzięły się z życia, a często z filozofii i zostały spopularyzowane w korporacjach. Stąd dziś mówimy, że to takie korporacyjne. Ludzkość zawsze zastanawiała się, do czego dąży. Już w dawnych czasach znano termin planowanie. Największe cuda świata nie powstałyby, gdyby ludzie nie umieli planować. Od zawsze też ludzie zastanawiali się, jak coś zrealizować, choć może inaczej to nazywali. To naturalne - jeżeli chcemy cokolwiek osiągnąć, mieć jakiś efekt, to potrzebujemy po pierwsze zaprojektować przyszłość i odpowiedzieć sobie na pytanie, jak chcielibyśmy, aby ta nasza przyszłość docelowo wyglądała. Niektórzy mówią i brzmi to może korporacyjnie - potrzebujemy stworzyć wizję przyszłości. Ale chodzi o to, aby wytworzyć obraz tego, do czego dążymy. Na tym polega projektowanie przyszłości. Po drugie - potrzebujemy to zaplanować. Czyli odpowiedzieć sobie na pytanie, jak przemieścić się pomiędzy dniem dzisiejszym do tego zdefiniowanego kierunku. Wytyczyć trasę. No i po trzecie w końcu potrzebujemy to realizować i to w taki sposób, że albo dzień w dzień, albo tydzień w tydzień przybliżamy się do tego naszego obrazu przyszłości. Najlepiej zgodnie z planem.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień