Marcin Krupa, prezydent Katowic
30 lat temu narodził się w Polsce samorząd. Dla naszego pokolenia był to kluczowy moment w historii polskich miast i gmin, ponieważ my – obywatele - wzięliśmy w swoje ręce odpowiedzialność za losy naszych „małych ojczyzn” i otrzymaliśmy narzędzia umożliwiające ich dynamiczny rozwój. Parafrazując biblijną przypowieść, możemy powiedzieć, że dobrze wykorzystaliśmy powierzone nam „talenty”. Przez trzy dekady dokonaliśmy bezprecedensowego skoku cywilizacyjnego właściwie w każdej dziedzinie życia, a katalizatorem wielu przemian, a jednocześnie potwierdzeniem naszych wysokich aspiracji, był akces do Unii Europejskiej.
Oczywiście mógłbym długo pisać o rozwoju gospodarki, nauki i infrastruktury. Patrząc wyłącznie z perspektywy Katowic chętnie opowiedziałbym o przemianie naszego miasta - z przemysłowego ośrodka - w stolicę dwumilionowej metropolii, która otrzymała tytuł Miasta Kreatywnego Muzyki UNESCO, była gospodarzem Szczytu Klimatycznego i będzie gościć w 2022 roku Światowe Forum Miejskie. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na kluczowy aspekt transformacji, która de facto wciąż się dokonuje. Za restytucją organów samorządowych stanęło odrodzenie się społeczeństwa obywatelskiego, które przez kilka dekad nie mogło rozwinąć skrzydeł, będąc tłamszone przez zbrodnicze reżimy.
Dzisiaj siłą Katowic są nasi mieszkańcy. Ich kreatywność, energia i zaangażowanie pomagają nam budować lepsze miasto. Aby przygotować się na wyzwania przyszłości – musimy cały czas tę współpracę z mieszkańcami stymulować i ulepszać. Dlatego kładziemy tak duży nacisk na to, by przekazywać w ręce katowiczan kolejne instrumenty umożliwiające im realne wpływanie na swoje otoczenie. Z roku na rok coraz większą popularnością cieszą się: budżet obywatelski, inicjatywa lokalna, aplikacje do nasadzania drzew i zgłaszania usterek w przestrzeni miejskiej czy też możliwość uczestniczenia w działaniach Rady Seniorów czy Młodzieżowej Rady Miasta. Prężnie rozwija się także sektor NGO, dla którego utworzyliśmy Centrum Organizacji Pozarządowych. Jest dla mnie oczywistym, że bez silnego społeczeństwa obywatelskiego nie ma silnych miast. To właśnie społeczeństwo obywatelskie w ostatnich latach było nie tylko partnerem ważnych przemian, ale także swoistym strażnikiem najważniejszych wartości spajających wspólnoty demokratyczne.
Dziś, jako katowiczanie, Polacy i Europejczycy czujemy dumę z tego, jaką przeszliśmy drogę. Patrząc na trzy minione dekady zastanawiamy się jednak przede wszystkim, co przed nami? Oczywiście nasze myślenie tu i teraz jest mocno zdeterminowane walką z koronawirusem. Nie chodzi tylko o wysiłki zmierzające do wyeliminowania choroby i ochrony zdrowia i życia naszych mieszkańców, ale także o walkę z jej skutkami społecznymi i ekonomicznymi, z którymi zapewne będziemy się zmagać przez wiele miesięcy, a być może kilka lat. Wielu samorządowcom przyjdzie teraz niestety rewidować śmiałe plany inwestycyjne i zaciskać pasa. Ciężko się mówi o podnoszeniu jakości życia, gdy tak naprawdę toczy się walka o przywrócenie status quo sprzed epidemii.
Zastanawiając się nad przyszłością polskiego samorządu, czy też moich rodzinnych Katowic, zawsze przypominam sobie znakomitą książkę Benjamina Barbera „Gdyby burmistrzowie rządzili światem”. Jest ona bez wątpienia jedną z najważniejszych lektur dla każdego samorządowca. Jako członek Globalnego Parlamentu Burmistrzów (GPM) miałem okazję
spotkać się kilkukrotnie z autorem wspomnianej pozycji, który jednocześnie zainicjował utworzenie GPM. Dr Barber podkreślał, że rola ośrodków miejskiej we współczesnym świecie powinna nieustannie rosnąć, gdyż mieszkańcy właśnie od nas – gospodarzy tych miast - oczekują zapewnienia bezpieczeństwa, spokoju, dobrobytu, możliwości rozwoju i skutecznego zmagania się z sytuacjami kryzysowymi. Nie chodzi o to, że miasta powinny zastępować rządy swoich krajów, ale o pokazanie, że potrafimy szybko i skutecznie działać, bo jesteśmy najbliżej ludzi. Być może zostanę posądzony o naiwność, ale mam nadzieję, że ktokolwiek będzie rządzić w najbliższych dekadach będzie przychylnie patrzył na potrzeby samorządowców. Prezydentom, burmistrzom i wójtom wystarczy pozwolić działać. A jeśli dorzuca się nam dodatkowe zadania, to powinny iść za tym adekwatne środki. Nie wydaje się to skomplikowane, ale niestety poprzednie dekady pokazały, że czasem z ław rządowych i poselskich jest zbyt daleko, by dostrzec potrzeby regionalne i lokalne.
Przez minione 30 lat pokonaliśmy wiele trudności, ale mamy też świadomość wyzwań, które stoją dziś przed nami. Trzy kwestie, kluczowe z punktu widzenia pokolenia naszych dzieci czy wnuków, to konieczność przełamania negatywnych trendów demograficznych, walka ze smogiem oraz zapobieganie negatywnym konsekwencjom zmian klimatycznych. Oczywiście w każdym ze wspomnianych aspektów możliwości miast w zakresie implementacji zmian, które przyniosą pożądane efekty, są bardzo ograniczone. Jakość powietrza to wyzwanie dla całej Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, kwestie demografii muszą być podejmowane w kontekście ogólnopolskim, a klimatyczne – globalnym. Nie oznacza to oczywiście, że mamy siedzieć z założonymi rękami. Trawestując słowa prezydenta Johna Kennedy’ego, nie możemy czekać na to, co inni zrobią dla nas – tylko koncentrować się na tym, co my możemy zrobić dla innych - a tym samym dla nas wszystkich, bo przecież w zglobalizowanym świecie granice zacierają się coraz bardziej.
W kolejnych latach będziemy odchodzić od filozofii „posiadaj i korzystaj”, na rzecz hasła „pożyczaj i korzystaj”. Zapewne za 15 lat większość z nas nie będzie miała swojego samochodu. Będziemy mogli go wypożyczyć – choć zasadniczo będziemy woleli poruszać się tramwajami i autobusami, którym systemy inteligentnego sterowania ruchem będą zapewniać „zieloną falę”. Trudno to dziś sobie wyobrazić? Przecież 10 lat temu w Polsce prawie nikt nie myślał o wypożyczalniach rowerów, hulajnogach elektrycznych czy car sharingu. Dlaczego o tym piszę? By pokazać, jak mocno postęp technologiczny i nowoczesne rozwiązania z zakresu smart city pomogą nam, samorządowcom, skutecznie odpowiedzieć na opisane wyzwania. Wzmocnienie komunikacji publicznej i jednoczesne ograniczenie ruchu samochodowego pozwoli ograniczyć emisję CO2 i szkodliwych pyłów. Zdaję sobie sprawę, że kupno ponad 100 nowoczesnych autobusów, w tym elektrycznych, oraz fakt posiadania największej sieci rowerów miejskich w województwie śląskim nie uratują planety przed globalnym ociepleniem. Ale jeśli podobne działania podejmą tysiące miast na całym świecie, to efekty odczujemy wszyscy. Podobnie jest z jakością powietrza. Wymiana blisko 1200 starych kotłów węglowych w Katowicach w zeszłym roku oraz realizacja projektów termomodernizacji o wartości ponad 100 mln zł nie sprawią, że w kolejną zimę będziemy oddychać alpejskim powietrzem, bo powietrze nie zna granic. Ale jeśli przez kolejne kilka lat takie działania solidarnie podejmie kilkanaście miast w naszej metropolii – zapewniam, że dojdzie do trwałej i odczuwalnej poprawy jakości powietrza.
Jasna przyszłość polskiego samorządu oznacza dla mnie równolegle decentralizację i zacieśnianie się współpracy miast – być może nawet w formule ich łączenia się. Grając do
jednej bramki osiągniemy o wiele więcej niż ze sobą rywalizując. Mam nadzieję, że gdy za kolejne 30 lat sięgniemy myślą w przeszłość, wszyscy będziemy mogli powiedzieć, że dobrze wykorzystaliśmy ten czas