Ekantor.pl Falubaz - jak Wam się podoba? Większość pewnie powie, że może się nazywać nawet Potwormax.com czy Zdzitex jeśli sponsor odpowiednio za to zapłaci.
Zgoda, prawo rynku. Dziewictwo straciła w tej materii nawet „stara dama” z Leszna. Powiązania kursowo-walutowe spowodowały jednak, że moja wyobraźnia zaczęła intensywnie pracować. Ostatnie losy zielonogórskiego klubu żywo przypominają perypetie franka szwajcarskiego.
Sytuacja „Myszy” jest mi znana, bo od kilku lat jesteśmy w ustawicznym kontakcie, a z frankiem... Niestety, z tym łobuzem wiąże mnie umowa. W obu przypadkach mieliśmy czasy wielkiego zainteresowania i swego rodzaju przerost formy nad treścią. Bankowcy przekonywali, że nie ma stabilniejszego pieniądza, a działacze, że lepszego, potężniejszego marketingowo klubu żużlowego i to nie tylko w kraju, ale i na świecie. Wyniki mówiły same za siebie, więc uwierzyli nawet najwięksi sceptycy. Połknęliśmy bakcyla lub haczyk, kompletnie nas poniosło i co? Najstabilniejsza waluta w Polsce zaczęła gwałtownie zyskiwać na wartości, a Falubaz wprost przeciwnie. Świat jest ostatnio tak urządzony, że jedni w takich chwilach tracą, a inni liczą zyski.
W przypadku kredytów solidną dolę szarpnęli fachowcy, którzy namawiali do podpisywania umów i ich następcy oraz następcy następców. Stracili i nadal krwawią ci, którzy połknęli bakcyla lub haczyk, kompletnie ich poniosło. Z kolei przygody Falubazu zniechęciły wielu starych fanów i spłoszyły nowych, ale doprowadziły do realizacji scenariusza, który napisało kilku starszych panów. Jestem pewien, że już najbliższa przyszłość pokaże kto spije śmietankę, a komu przyjdzie leczyć - nomen omen maślanką - kaca moralnego.
Umowa Falubazu z Ekantor.pl ma też drugą stronę, tę - używając bardzo kasowej ostatnio nomenklatury - ciemną stronę mocy. Poprzedni sponsor z tej samej branży, który ma jeszcze ważny kontrakt reklamowy, ostrzegał przed wiązaniem się z konkurencją. Cinkciarz.pl życzliwie ostrzegał podczas „wielkiej smuty”, że mariaże klubu z Ekantor.pl powodują i spowodują dalsze straty idące w tysiące złotych. Cóż, kiedy są kwity i wszystko da się konkretnie policzyć to następnym krokiem jest najczęściej sąd. Kosztowna, długotrwała batalia, która może się skończyć absolutnie każdym werdyktem. Czy grozi nam właśnie taki scenariusz? Dawny sponsor i partner to potężna firma i może się procesować choćby „dla zasady”. Falubaz ma już spór z Unibaksem oraz z Jarosławem Hampelem i można powiedzieć, że jest weteranem.
Dziś „Myszy” przyjęły kurs na zwycięstwo. Życzymy im sukcesów, ale zacząłem od związku Falubazu z frankiem i tym skończę. Oby w przyszłości nie okazało się, że doszło do gwałtownego przewalutowania współpracy ze sponsorem i do tej wymiany przyjdzie jeszcze dopłacić, a korzystny kurs wiedzie prosto na ukryte w falach przypływu skały. Oby nie trzeba było zamykać klubu, bo ktoś popatrzył na sprawę przez różowe okulary lub nie przewidywał kilku ruchów do przodu. Bądźcie czujni nasi sternicy! Ale przecież co cztery głowy to nie jedna. Nawet ta najbardziej przenikliwa.