Małżeństwo z dziećmi włożyli w dom dużo serca i pieniędzy, a teraz urzędnicy domagają się eksmisji rodziny
- Miasto zgodziło się na przeprowadzenie przez nas remontu pustostanu. Gdy remont zrobiliśmy i się wprowadziliśmy, ratusz chce nas się pozbyć - mówi lokatorka.
Małżonkowie wprowadzili się do domu na Okolu w latach 80-tych. - Upatrzyliśmy sobie pustostan, należący do miasta. Uzyskaliśmy wszelkie zgody na to, abyśmy mogli we własnym zakresie wyremontować budynek i się wprowadzić.
Mnóstwo pieniędzy i czasu poświęcili, żeby doprowadzić go do stanu zamieszkania. - Wcześniej w ruinie nie było ubikacji. Musieliśmy założyć instalację gazową, wymienić okna, drzwi. Krótko mówiąc, zrobić wszystko od nowa.
Ciasny, gminny, a nie własny
Ale się udało. Para wprowadziła się do parterowego, wyremontowanego domku z dwoma pokojami. - Gdy dzieci nam się urodziły, zrobiło się za ciasno - dodaje czytelniczka.
Rodzina musiała zdecydować: poszukać większego mieszkania albo rozbudować obecnie zajmowane. - Wybraliśmy drugi wariant - kontynuuje bydgoszczanka.
W 2006 roku żona i mąż dobudowali więc piętro. Powierzchnia zwiększyła się do 90 metrów, z dwóch pokoi zrobiło się pięć. To nadal jednak mieszkanie gminne, stojące zresztą na gminnym gruncie.
Szczęście w nowym-starym mieszkaniu nie trwało długo. - W 2015 roku dostaliśmy pismo z ratusza. Urzędnicy lakonicznie stwierdzili, iż „uznaje się za zasadne opróżnienie budynków” - wspomina nasza rozmówczyni. - Nie podali natomiast powodów naszej przyszłej eksmisji.
Małżeństwo zamierzało wykupić domek od gminy. Czy to możliwe? Czytaj w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień