Małże strzegą jakości wody dla mieszkańców Rzeszowa [WIDEO]
Rzeszowski MPWiK testuje system kontroli jakości wody wykorzystujący małże. Osiem mięczaków podpiętych do komputera reaguje na zmiany zamykaniem muszli.
- Podobny system z powodzeniem działa już w kilku dużych miastach, mają go między innymi Poznań i Gdańsk. My na razie go wypożyczyliśmy, ale jesteśmy z niego zadowoleni i niebawem go kupimy. Dzięki temu w razie jakichkolwiek problemów z jakością wody będziemy mogli bardzo szybko reagować - mówi Robert Nędza, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Rzeszowie.
Elektroda przy muszli
W Zwięczycy MPWiK ujmuje dla miasta wodę bezpośrednio z Wisłoka. To tutaj jest ona oczyszczana i uzdatniana do spożycia. Dzięki bardzo kosztownym pracom modernizacyjnym, przedsiębiorstwo mogło zrezygnować ze stosowania w tym celu chloru, który zstąpiono ozonem. Woda przygotowana dla mieszkańców Rzeszowa jest stąd pompowana do mieszkań poprzez zbiorniki na osiedlach Pobitno i Krakowska Południe.
- Wisłok jest jednak bardzo zamulony, przez co proces uzdatniania wody jest bardziej wymagający. W zależności od pory roku i pogody musimy w różnym stopniu dozować środki do uzdatniania, ale też bardzo skrupulatnie kontrolować jakość surowca, który ujmujemy z rzeki - wyjaśnia prezes Nędza.
W tym celu na miejscu działa laboratorium, które na bieżąco bada wodę. Od teraz pracę człowieka wspomaga nowy system biomonitoringu, wykorzystujący małże. Osiem mięczaków jest zamkniętych w specjalnym zbiorniku, przez który cały czas przepływa woda doprowadzona z ujęcia na rzece.
- Każda małża ma do muszli przyczepioną elektrodę, która kontroluje poziom jej otwarcia. Informacja o nim jest przekazywana do komputera i wyświetlana na monitorze. Każdy mięczak jest tu oznaczony innym kolorem - mówi Maria Tendera, technolog, zastępca kierownika stacji uzdatniania wody.
Nie lubią metali ciężkich
Im muszla małży bardziej otwarta, tym jakość wody lepsza. Alarm informujący o poważnym zanieczyszczeniu sygnalizowany jest zamknięciem muszli przez wszystkie osiem małż.
- Te osobniki są najbardziej czułe na obecność w wodzie metali ciężkich, pestycydów, cyjanków i zanieczyszczeń ropopochodnych - mówi Maria Tendera.
- Koszt zakupu systemu to 84 tysiące złotych. A jego utrzymanie kosztuje tylko 40 zł dziennie. Bardzo zależy nam na jakości wody, a to wymaga stałej i wnikliwej kontroli na każdym etapie. Musimy być pewni, że nie dopływają do nas żadne zanieczyszczenia - mówi prezes Nędza.
Aby zachować wysoką wydajność systemu małże będą wymieniane co trzy miesiące. Zbyt długie przebywanie w wodzie tych samych osobników mogłoby zaburzyć proces kontroli jakości wody. Do tej pory w Rzeszowie nie sygnalizowały problemów z jakością wody.