Mały Tymek znów musi jechać do Chin
Czas ucieka. Tymek z Pławia potrzebuje pomocy lekarzy z Azji. Konieczny jest specjalny transport. Tyle, że za 100 tysięcy euro...
Już od ponad roku trwa walka o życie Tymka z Pławia, który cierpi na śmiertelną chorobę Krabbego. Większość specjalistów nie daje mu żadnych szans, ale maluch nie daje za wygraną. Czas jednak ucieka, a chłopiec potrzebuje fachowej opieki, którą otrzymał do tej pory tylko w Chinach.
- To jedyne miejsce, w którym mogą mu pomóc. Próbowaliśmy wcześniej m.in. w USA i nic to nie dało. Po wizycie w Pekinie Tymek odzyskał wzrok i podstawowe funkcje mięśniowe - opowiada mama chłopca, Martyna Butczak.
Obecnie stan Tymka jest stabilny, choć chłopiec nie czuje się tak dobrze, jak po pierwszej wizycie w Chinach. Ma problemy z oddychaniem, często musi być wspomagany aparaturą.
Planowany jest kolejny wyjazd do Chin. Kłopot w tym, że będzie on droższy niż poprzedni. Dużo droższy...
- Lekarze z Chin oceniają, że stan Tymusia jest na tyle stabilny, by kontynuować terapię ratującą życie - wyjaśnia M. Butczak. - Jednak potrzebujemy aż miliona złotych, żeby tam dotrzeć i poddać mojego synka leczeniu. Konieczny jest specjalny transport medyczny w asyście lekarza i ratownika. Tymek musi być podczas podróży pod respiratorem.
Koszt takiego transportu przewyższa nawet opłaty za terapię. - Mówimy o ponad 100 tys. euro za sam przelot - podkreśla mama Tymka.
Pieniądze będą m.in. zbierane podczas najbliższego pikniku charytatywnego w Pławiu (16 września, start o godz. 14.00 na lokalnym boisku). Będzie to druga edycja imprezy, podczas której ludzie z wielkimi sercami będą pomagać potrzebującemu dziecku i zbierać pieniądze na leczenie.
Wciąż można wpłacać pieniądze na konto Fundacji Rycerze i Księżniczki. (90 1020 1042 0000 8902 0324 4142 „DAROWIZNA DLA TYMOTEUSZA”).
Zmęczona mama chłopca przyznaje, że nie ma już siły. Sam Tymek każdego dnia powoli słabnie.
- Ale nie przestajemy walczyć. To ostatnia szansa na życie dla Tymka. Mamy miesiąc, aby go uratować - mówi ze łzami w oczach.
9 października. To wstępna data wylotu do Pekinu. Oczywiście, jeśli uda się zebrać potrzebną kwotę.
- Wiele razy już prosiłam o pomoc i wielu ludzi pomagało. Teraz jednak ta pomoc jest potrzebna bardziej niż kiedykolwiek. Bez was nie mamy szansy - mówi M. Butczak.
- Jeśli nie zbierzemy tej kwoty, Tymek po prostu od nas odejdzie. Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Nie chcę...