Makabryczne morderstwo na Górnej [FILM, zdjęcia]
Tak makabrycznej zbrodni dawno w Łodzi nie było. Dziś (sobota) około południa doszło do brutalnego morderstwa. Nie żyje 43 - letni mężczyzna, którego bandyci dopadli przed jednym z domów jednorodzinnych na Górnej.
Tak makabrycznej zbrodni dawno w Łodzi nie było. W sobotę w samo południe doszło do brutalnego morderstwa. Nie żyje 43 - letni mężczyzna, którego bandyci dopadli przed jednym z domów jednorodzinnych na Górnej. 43-latek został przygwożdżony samochodem do drzewa. Policja szuka sprawców, którzy uciekli dwoma ciemnymi samochodami osobowymi.
Wszystko rozegrało się bardzo szybko. Wiele wskazuje na to, że atak był wcześniej dobrze zaplanowany.
Do domu rodzinnego przy ulicy Przestrzennej czarnym mercedesem przyjechał 43-letni mężczyzna ze swoją partnerką. Gdy po jakimś czasie wychodził, partnerka mężczyzny była w samochodzie, podjechali napastnicy.
Zatrzymali się tak blisko, że kobieta nie mogła wysiąść z samochodu. Jej partner był wtedy jeszcze na terenie posesji. Bandyci wyskoczyli z auta i zaczęli niszczyć jego samochód. Gdy 43-latek wybiegł na zewnątrz i zobaczył, co się dzieje, rzucił się do ucieczki. Napastnicy ruszyli za nim. Po kilkudziesięciu metrach udało im się go dopaść. Wtedy też doszło do zbrodni.
- Mężczyzna został przyciśnięty samochodem do drzewa. Siła, z jaką to zrobiono, była ogromna, o czym świadczą obrażenia ofiary - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy prokuratury okręgowej w Łodzi. - Napastnicy uciekli i na tym etapie śledztwa nic więcej ujawnić nie możemy.
- Usłyszałem jakieś głośne krzyki, ale jak wyjrzałem, niewiele zobaczyłem - mówi jeden z sąsiadów. - Po chwili jednak dostrzegłem, że sąsiad kuca przy synu tu na drodze, myślałem, że może zasłabł i podszedłem zapytać.
Ale jak się okazało, stało się coś strasznego. Widok był po prostu wstrząsający.
Świadkowie widzieli dwa uciekające samochody - to w nich byli oprawcy.
- Pędzili tymi małymi uliczkami z ogromną prędkością - mówi kobieta, która mieszka nieopodal miejsca, w którym doszło do zbrodni. - Mam nadzieję, że policja ich szybko namierzy.
Ojciec 43-latka próbował reanimować syna, wezwano też policję i pogotowie.
Rannego reanimowali też policjanci, którzy jako pierwsi ze służb pojawili się na miejscu, oraz ratownicy pogotowia. Walka o życie mężczyzny trwała kilkadziesiąt minut.
Niestety obrażenia były na tyle rozległe, że mimo prób reanimacji, nie udało się go uratować.
Co skłoniło sprawców do tak brutalnej napaści?
Policja i prokuratura nie chcą, na tym etapie postępowania, nic mówić o ewentualnych motywach. Z naszych ustaleń wynika, że od jakiegoś czasu 43-latek woził w swoim samochodzie kij golfowy. Być może spodziewał się, że ktoś czyha na jego życie?
Wiadomo, że 43 - latek wspólnie z ojcem prowadzili własny biznes.