Magdalena Błeńska: Polityka ma swoje brudne zakamarki
- Mamy jasny przekaz dla obywateli - wolnorynkowe zasady w przypadku gospodarki i konserwatyzm w sprawach światopoglądowych - mówi posłanka Magdalena Błeńska w rozmowie z Ryszardą Wojciechowską.
Dlaczego odeszła Pani z klubu Kukiz ‘15?
To nie była decyzja nagła, podyktowana emocjami. Z Anną Siarkowską długo do niej dojrzewałyśmy. Razem z nami chciał też odejść Rafał Wójcikowski. Ale, niestety, nie zdążył, zmarł tragicznie w wypadku samochodowym. Powód odejścia jest prosty - chcemy realizować nasze republikańskie postulaty, które są bardziej sprecyzowane niż te prezentowane przez klub Kukiz‘15, który jest przecież połączeniem różnych koncepcji. My mamy jasny przekaz dla obywateli - wolnorynkowe zasady w przypadku gospodarki i konserwatyzm w sprawach światopoglądowych.
Powód odejścia jest prosty - chcemy realizować nasze republikańskie postulaty, które są bardziej sprecyzowane niż te prezentowane przez klub Kukiz‘15, który jest przecież połączeniem różnych koncepcji.
Ale podobno ta czara goryczy przelała się 16 grudnia ub. r., kiedy rozpoczął się protest sejmowy.
To prawda, ten dzień wyjątkowo ostro nam pokazał, że klub Kukiz ‘15 to zupełnie inne spojrzenie na wiele spraw dotyczących państwowości i parlamentaryzmu. Moim zdaniem, to co się stało 16 grudnia, było niedopuszczalne. Takie liberum veto, na które nigdy nie powinno być naszej zgody. Bo przecież pamiętamy z historii, jak takie warcholstwo i taka obstrukcja Sejmu była szkodliwa dla Polski i jak to się skończyło. Tymczasem większość naszych klubowych kolegów wzmocniło tylko tę sejmową niemoc, nie biorąc udziału w legalnie zwołanym posiedzeniu Sejmu w Sali Kolumnowej. Zapominając, że przecież obowiązkiem posła jest głosować.
Pani była przeciwko temu protestowi?
Uważam, że można protestować przeciwko zachowaniu marszałka Sejmu, ale ten protest musi być prowadzony w granicach prawa. Nie wolno było dopuścić do blokowania mównicy przez posłów opozycji. Taki sposób poselskiej przemocy może doprowadzić do zerwania Sejmu. A to by znaczyło, że polska polityka otrzymała niebezpieczne narzędzie, które mogłoby prowadzić do anarchii.
A może Pani jest rozczarowana Pawłem Kukizem?
To nie jest kwestia rozczarowania tylko szanowania własnych poglądów. Można powiedzieć, że chcę wrócić do korzeni.
Kilka miesięcy wcześniej na zamkniętym zebraniu klubu powiedziała Pani „My już nie jesteśmy jak Samoobrona. Gorzej! Jesteśmy jako Chamoobrona”. Była to reakcja na groźby karalne jednego z kolegów klubowych pod Pani adresem. To też miało jakiś wpływ na odejście?
Na pewno każdy taki incydent odkłada się w człowieku. Ale nie chciałabym, żeby takie zachowania traktować jako przyczynę odejścia. Kiedy po tamtym incydencie rozmawiałam z panią, mówiłam, że takie zachowania zdarzają się w każdym klubie. Owszem, są niedopuszczalne, ale musimy przyjmować takie incydenty, mówiąc kolokwialnie, na klatę, a nie obrażać się. Obrażanie się i skupianie na personalnych relacjach jest w polityce czymś bardzo szkodliwym dla Polski.
To co dalej?
Dzisiaj założyłyśmy koło poselskie „Republikanie”. Dołączyła do nas nowa posłanka Małgorzata Janowska, która weszła do Sejmu na miejsce Rafała Wójcikowskiego.
Można powiedzieć, że to koło kobiece. A kto będzie szefem?
Owszem, wyszło na to, że to koło kobiece. Przewodniczącą została pani poseł Siarkowska.
Skoro to nie rozczarowanie Pawłem Kukizem, to może polityką?
Polityka ma swoje brudne zakamarki i cały czas trzeba się jej uczyć.
A rozważa Pani przejście do PiS?
To absolutnie nie wchodzi w grę. Jak już wspominałam, dla nas jedną z najważniejszych rzeczy w państwie jest gospodarka, która w głównej mierze decyduje nie tylko o sile wewnętrznej kraju, ale i o pozycji międzynarodowej. PiS ma do gospodarki stosunek socjalistyczny, który widać w wielu socjalnych decyzjach, nieszanujących wolności obywatelskiej i gospodarczej. Jako republikanie uważamy, że przywrócenie przedsiębiorcom wolności działania odblokuje nasz ogromny potencjał, który jest sztucznie hamowany przez polską administrację. Mali przedsiębiorcy są podstawą polskiej gospodarki i trzeba pozwolić im rozwijać skrzydła. Gwarantuję, że wtedy nie tylko zatrzyma się problem demograficzny i „drenaż mózgów” z Polski, ale także wrócą nasi młodzi emigranci, a docelowo to Polska zacznie przyciągać tęgie, przedsiębiorcze głowy z zagranicy.